Requiem dla świata

Na ile sztuka Jelinek jest prognozą naszych czasów? - oto pytanie adresowane do widza.

Niezależnie od formy, jaką Maja Kleczewska znalazła dla reżyserowanego przez siebie spektaklu "Wściekłość", tekst Elfriede Jelinek zawiera istotne przesłanie. Tym spektaklem Teatr Powszechny raz jeszcze potwierdza swoją deklarację artystyczną, że jest teatrem, który "się wtrąca". Jelinek bowiem w swoich esejach "Moja sztuka protestu" postuluje zaangażowanie twórczości w wydarzenia, które budzą grozę i cofają nas do najgorszych czasów nazizmu. Realizatorzy spektaklu, podejmując ten apel, utrzymują, że szczególnie teraz sztuka nie może uciekać od odpowiedzialności za zło.

Jelinek rozpoczęła pisanie "Wściekłości" po zamachu w redakcji pisma "Charlie Hebdo" w Paryżu. Rzeźnia ruszyła. Co dalej? Zdaniem Kleczewskiej ten spektakl to requiem dla świata, który znaliśmy. Łukasz Chotkowski, współautor, dodaje: "Wściekłość jest postępująca, jest trendem ogólnoświatowym". Dialog autorki i dialog realizatorów nakładają się na siebie. "Czy wściekłość radykalnego muzułmanina nie jest tą samą wściekłością, którą czuje radykalny prawicowiec?" - pyta Jelinek i prowokacyjnie woła: "Zabijcie wszystkich, którzy nie są wami".

Jelinek napisała sztukę, która stała się prognozą naszych czasów. Na wieść, że wystawi ją Teatr Powszechny, przysłała komentarz: "Martwi coś szemrają, wybaczają, nie wybaczają, ofiary leżą zakopane albo spalone, prawo wyleciało w powietrze, może i nie każdy rozpada się na kawałki, to obejmuje wszystkich. Powinnam móc o tym mówić, ale nie mogę. Dotarłam do mętliku zamiast do prawdy, likwidacja ludzi odbywa się w takim tempie, że widać tylko strzępy, a oni dalej ustawiają się w kolejce". Te słowa obezwładniają. Widziałam wzruszenie na twarzy reporterów podczas próby zdjęciowej.

Rzadkie zjawisko. Być może chaos inscenizacyjny, jaki wprowadziła reżyserka, przykrył nieco przesłanie, ale to, co najważniejsze, przebiło się do widzów.



Hanna Karolak
Gość Niedzielny
29 października 2016
Spektakle
Wściekłość