"Romanca" - tekst o wielkiej miłości do teatru
- To Żentara mówił, że jest to sztuka, z której każdy się może czegoś o sobie dowiedzieć. I też mają o czym widzowie rozmawiać po przedstawieniu. Chętnie pokazywałbym w Krakowie "Romancę" Jacka Chmielnika. Tu przecież w Teatrze im. J. Słowackiego, której autor był wówczas aktorem, odbyła się przed 27 laty polska prapremiera - mówi MARCEL WIERCICHOWSKI, reżyser i odtwórca jednej z ról w spektakluDzisiaj [15.04] w Tarnowskim Teatrze im. L. Solskiego pokaże Pan premierowo "Romancę" Jacka Chmielnika. Które to Pana spotkanie z tą sztuką?
- Pierwsze odbyło się w 2008 roku w Teatrze Nowym w Słupsku; reżyserował śp. Edward Żentara. Potem przekonałem do "Romancy" dyrektora Teatru Małego w Łodzi, gdzie grana jest już czwarty sezon; na premierze była pani Wanda Chmielnik i wiem, że się jej podobało. Z kolei Edward Żentara zaprosił do wystawienia tej sztuki w Tarnowskim Teatrze dyrektora teatru ze Słupska Zbigniewa Kułagowskiego.
Pan za każdym razem wciela się w postać Lorenza. Co Pana w tej sztuce urzeka?
- Jej nieprzewidywalność oraz formuła teatru w teatrze, którą bardzo lubię, bo od tego się wszystko zaczęło. Będąc w liceum, zobaczyłem "Scenariusz dla trzech aktorów" Schaeffera i zamiast jako wiolonczelista iść na Akademię Muzyczną, trafiłem na Wydział Aktorski łódzkiej "filmówki". Taka z tego tekstu bije miłość do teatru.
Podobnie jak w Łodzi znów Pan reżyseruje "Romancę".
- Chciałem tę sztukę pokazać w Krakowie, namawiałem do niej dyrektora teatru, w którym gram - Bagateli, ale okazało się, że "Romancę" wystawia "Groteska" i dyr. Schoen się wycofał.
A premiera w "Grotesce" wywołała protest wdowy po autorze i spektakl przestał istnieć.
- Niestety.
Pan, chcąc nie chcąc, zrealizował "Romancę" jako produkcję niezależną.
- Zaprzyjaźniony scenograf z Łodzi Andrzej Raab dał nam dekoracje, Monika Sulejewicz-Olszewska pomogła przy kostiumach, Jarek Staniek, poznany przy próbach Grupy Rafała Kmity ustawił nam tango...
Jak się ma laureatkę "Tańca z gwiazdami" na scenie... Marketingowo nie macie najgorzej.
- I też Madzią Walach chwalimy się na plakacie. Zobaczymy, jak się powiedzie dystrybucja. Wszystkiego się uczymy.
Spektakl, choć to komedia współczesna, zaczyna się niczym XVIII-wieczna komedia dworska i to o fabule z latynoskiej telenoweli.
- I dlatego trzeba to grać w pełni serio, pozostając w tamtej epoce...
Rodzi to reakcje widzów...
- Faktycznie; graliśmy na przykład dla policjantów, oczywiście o tym nie wiedząc, i ci, zawodowo, wyprowadzili z sali tego, który im przeszkadzał na widowni. Kiedyś w Łodzi kobieta wręcz weszła na scenę... Inna - wezwała policję, zresztą niewiele brakowało, by podobnie się stało, gdy przedpremierowo pokazaliśmy nasz spektakl w Krakowie. Bywało, że osoby oglądające spektakl o godz. 16 kupowały bilet na ten późniejszy, by, znając już tajemnicę, oglądać reakcję innych. To Żentara mówił, że jest to sztuka, z której każdy się może czegoś o sobie dowiedzieć. I też mają o czym widzowie rozmawiać po przedstawieniu.
Premiera w Tarnowie, a następnie co - teatr objazdowy?
- Pewnie nas to czeka. Choć, nie ukrywam, chciałbym się gdzieś zakotwiczyć w samym Krakowie. Rozmawiałem o tym z moim dyrektorem... W końcu grający w "Romancy" to aktorzy Bagateli - z Magdą Walach mamy w nim etaty, Paweł Okraska gra gościnnie w "Wieczorze kawalerskim".
Od niedawna występuje Pan także w Grupie Rafała Kmity.
- Zostałem zaproszony przez niego w momencie, gdy miało dojść do wystawienia "Jeszcze nie pora nam spać" właśnie w Bagateli. To ostatecznie nie wypaliło, niemniej ja, będąc już w próbach, zostałem przez Rafała zaproszony do udziału w spektaklu w Teatrze Muzycznym w Łodzi i tak zostałem oficjalnym członkiem jego grupy. Bardzo mnie to cieszy, bo ceniłem ten kabaret ogromnie. Kiedyś zresztą, będąc na II roku studiów, wspierałem Formację Chatelet, tworzoną przez kolegów z mojego XVI LO w Krakowie.
Występuje Pan również gościnnie w Teatrze KTO w Schae-fferowskiej "Audiencji III, czyli raju Eskimosów"...
- To mój dyplom z Filmówki, który z Kasią Michalską gramy już 14 lat. Ale, powtórzę, chętnie pokazywałbym w Krakowie "Romancę" Jacka Chmielnika. Tu przecież w Teatrze im. J. Słowackiego, której autor był wówczas aktorem, odbyła się przed 27 laty polska prapremiera.
Wacław Krupiński
Dziennik Polski
18 kwietnia 2013