Romantyczna opera w nowej odsłonie

„Tosca" jest XIX- wieczną operą seria, do której libretto napisali Luigi Illica i Giuseppe Giacosa, muzykę skomponował Giacomo Puccini. Światowa premiera odbyła się 14 stycznia 1900 w Rzymie w Teatro Costanzi.

Historia dwóch kochanków - pięknej śpiewaczki Florii Tosci (Ewa Vesin) oraz jej ukochanego, malarza Maria Cavaradossiego (Mickael Spadaccini), malującego obraz Marii Magdaleny w kościele św. Andrzeja della Valle. Na drodze do ich szczęścia staje prefekt policji – baron Scarpia (Krzysztof Szumański), który darzy również gorącym uczuciem Tosce.

Cavaradossi pomaga swojemu przyjacielowi – zbiegłemu więźniowi Cesaremu Angelottiemu (Jasin Rammal-Rykała) i ukrywa go w swojej willi poza miastem. Za pomoc w ucieczce zostaje poddany torturom i skazany na śmierć. Tosca, słysząc jak bardzo cierpi jej ukochany podaje dokładne miejsce kryjówki Angelottiego. Sama zaś jest szantażowana przez Scarbiego i w końcu oddaje się mu w zamian za życie Cavaradossiego i glejt umożliwiający wyjazd za granice kraju.

Zgodnie z umową malarz ma być poddany fikcyjnej egzekucji - strzał w tył głowy z nienabitego pistoletu, po którym to ma paść na ziemię i udawać martwego.
Po otrzymaniu podpisanego dokumentu przez barona, Tosca zabija prześladowcę.

Wszystko pozornie zmierza w dobrym kierunku. Szczęśliwa Tosca spotyka się z ukochanym, aby przedstawić mu plan. Niestety obietnica barona okazuje się kłamstwem. Cavaradossi ginie od strzału, a zrozpaczona diva popełnia samobójstwo..

Mimo, iż twórcy libretta podali dokładne miejsce akcji – Rzym, 1800 rok, to w reżyserii Barbary Wysockiej przenosimy się częściowo do lat siedemdziesiątych XX wieku . Pierwiastek współczesności przejawia się w strojach wszystkich bohaterów, w miejscu, w którym odgrywa się II akt opery- komenda policji, czy też w fakcie ,że główny bohater nie jest malarzem, a bardziej fotografem (świadczy o tym aparat cyfrowy oraz portrety kobiet). Według mnie zabieg połączenia elementów współczesności z epoką romantyzmu jest dość ciekawy. Zestawienie tych dwóch epok jest jak powiew świeżego powietrza. Sprawia, że piękny operowy klasyk wykonany w takiej wersji, staje się ponadczasowy i sprawia ,że jeszcze głębiej możemy odczuć i przeżyć dziewiętnastowieczną tragedię dwojga kochających się ludzi.

Pragnę również wspomnieć, o dwóch przykuwających wzrok szczegółach, są to wyświetlane co jakiś czas cytaty poetyckie wtapiające się w tło danej akcji oraz postać śmierci, która w bardzo dyskretny sposób pojawia się na scenie i po prostu jest. Nic nie mówi, tylko czeka...

Oczywiście nie można przejść obojętnie obok pięknych, romantycznych fraz muzyki Pucciniego, arie nacechowane są emocjami oraz melodyką kantylenową, a towarzyszące im instrumenty fantastycznie dopełniają całość. Tak również jest między innymi w przypadku arii „ Vissi d'arte" Tosci, którą z ogromną wrażliwością wykonała Ewa Vesin. Jest to dojrzała śpiewaczka , operująca świadomie swoim mocnym i jakże barwnym głosem. Oprócz ogromnych walorów brzmieniowych sprawdziła się znakomicie w roli aktorki. Nie sposób nie wspomnieć o wykonaniu ostatniej arii Cavaradossiego przez Mikaela Spadacciniego „E lucevan le stelle", która jest niejako pożegnaniem z młody i szczęśliwym życiem.

Serdecznie polecam operę tym, którzy poszukują w sztuce nowych pomysłów i inspiracji.



Weronika Staszek
Dziennik Teatralny Bielsko-Biała
29 maja 2020
Spektakle
Tosca
Portrety
Barbara Wysocka