Rosyjskie five o’clock

"Encyklopedia duszy rosyjskiej" to, w dużym skrócie, męski dialog nad kieliszkiem zimnej wódki. Sytuacja każdemu dobrze znana, jeśli nie z autopsji, to chociaż z opowieści. Dlatego widz w Teatrze Nowym poczuje się swojsko, bo przecież Rosja nie jest w końcu tak daleko - tak pod względem geograficznym jak i mentalnym

Zaczyna się bardzo niepozornie, na tle wielkiej rury gazowej siedzi dwóch mężczyzn - młodszy i starszy - którzy w swoich bezkształtnych uniformach przypominają nieco leniwych robotników czekających na fajrant (przed oczami staje obraz naszych polskich budowlańców). Dysputa między tymi dwoma bohaterami staje się polem do rozważań na temat współczesnej Rosji, jej wszystkich jasnych i ciemnych stron. Obraz, jaki wyłania się z owych rozmów w ostatecznym rozrachunku jest raczej negatywny.

Bo czym tak naprawdę jest Rosja? Największy kraj na świecie, w którym wódka zabija zdrowy rozsądek (albo wręcz przeciwnie – pozwala go zachować), gdzie króluje korupcja, lenistwo i konformizm, a także szeroko pojęty „nachujizm”. Czy jest coś, co da radę zrównoważyć te wady? Być może są to piękne rosyjskie kobiety i ich rzekomo najlepsze „minety” albo towarzyskość Rosjan i umiejętność rozbawienia, rozkręcenia każdej imprezy. W ustach bohaterów Rosja jawi się jako miejsce nieszczególne, które chce się zostawić daleko w tyle, ale jednak, z powodu jakiejś nieznanej siły, nie potrafi się opuścić, odwrócić  do niego plecami. Stąd bierze się przeczucie bycia obcym we własnej ojczyźnie, syndrom turysty - obcokrajowca. A chociaż prawdziwy Rusek ze wszystkiego się śmieje i potrafi zamienić w żart nawet największe absurdy (świetny kawał o torach kolejowych) nie potrafi odciąć się od ciążącej na nim przeszłości. 

Przeszła historia Rosji na scenie to tylko rzucane co jakiś czas wielkie nazwiska i wszystkim znane kawały czy anegdoty, ale reżyserzy podjęli się próby wprowadzenia bardziej dogłębnego przedstawienia tematu za pomocą filmowych przerywników, na których widać fragmenty materiałów archiwalnych. Ogólnie te przerywniki jawią się jako „Rosja w pigułce”, przedstawiają najbardziej stereotypowe miejsca i zachowania, w gruncie rzeczy obrazują to, o czym wspominają bohaterowie pomiędzy jednym klinem a drugim.

Wszystko podane jest w typowo „samczej” formie, jest wulgarnie – tekst jest gęsto usiany ku…ami i piz…ami, prymitywnie – seks na spółkę z piciem to dwa podstawowe elementy dramatu, ale też, co najważniejsze, wszystko podane jest bezpośrednio. Mnie taka forma nie razi, rzeczywiście oddaje charakter spotkań gdzie trochę się narzeka, trochę wspomina, trochę marzy, w przypływie emocji dużo klnie, a jeszcze więcej wlewa w siebie. Pomimo tego, że jest szczerze i zabawnie „Encyklopedia duszy rosyjskiej” nie wnosi żadnego nowego punktu widzenia na temat naszych wschodnich sąsiadów. Po spektaklu widz wychodzi z uśmiechem na twarzy i przekonaniem, że „Rosja to nie tylko Katyń i Smoleńsk”, ale też kilka innych, równie ograniczonych i stereotypowych, określeń.



Sonia Kaczmarczyk
Dziennik Teatralny Kraków
18 kwietnia 2011