Rozbawiony Elsynor

Czy szekspirowski “Hamlet” mógłby być komedią? Trudne do wyobrażenia, ale okazuje się, że owszem, jak najbardziej mógłby. Można się było o tym przekonać w jeden z sobotnich wieczorów, gdy Letni Ogród Teatralny odwiedził słowacki teatr ze swoją sztuką “Hamlet lub odnaleziona czaszka”.

Trzeba przyznać, że Słowacy wpadli na, co prawda, stary jak świat, ale wciąż skuteczny pomysł z tzw. przeróbkami światowych bestsellerów – wszak najzabawniejsze są właśnie parodie znanych nam, chociażby powierzchownie, dzieł. I tu twórcy trafnie obrali sobie sztukę, z której chcieliby zakpić. No bo któż z nas nie zna – mniej lub bardziej – twórczości Szekspira, a zwłaszcza jej wyimków. Któż nie wie, że Romeo wyznaje Julii miłość właśnie pod balkonem, Makbeta do obłędu doprowadza jego chciwa żona Lady Makbet, a Hamlet wiedzie egzystencjalny monolog z trupią czaszką i raz po raz widuje się z duchem, który okazuje się być jego zamordowanym ojcem. Wszyscy o tym wiedzą! Zatem, znając z grubsza treść “Hamleta”, mogliśmy wyśmienicie bawić się porównując wersję szekspirowską oraz tę napisaną przez Jakuba Nvotę, choć w zasadzie istota tej nowej wersji polegała na sparodiowaniu oryginału przez wykorzystanie serii chwytliwych gagów. Były śpiewy, był akordeonista, był opowiadacz, było nawet piwo, a przede wszystkim było nad wyraz interesująco i śmiesznie. Nie zabrakło oryginalnych wstawek w postaci sprowadzenia na elsynorski zamek chińskiego teatru (który był oczywiście parodią estetyki chińskiego teatru, tamtejszych stylów walki, a nawet niedawno zakończonej olimpiady). Nie mogło się obejść bez burzenia teatralnej iluzji, czyli jakże bliskiego Szekspirowi zabiegu “teatru w teatrze”, a nawet wplatania do tej tragedii elementów iście “filmowych” – obrazów walki rodem z Matrixa, czy zabaw z dubbingiem, przewijaniem i spowalnianiem akcji. Ten kabaretowo-farsowy klimat, który ot tak, nagle zapanował na scenie wyczarowali przede wszystkim aktorzy: ich energia, znakomity talent do parodiowania i swobodnych improwizacji oraz łatwość, z jaką przychodziło im bawić (i zaskarbić sobie) polską publikę zasłużyły na gromkie brawa. Sztuka “Hamlet lub odnaleziona czaszka” słowackiego teatru na pewno nie przynależy do sztuk z kategorii poważnego, koturnowego teatru, ale raczej do teatru rozrywkowego, wskrzeszającego elementy sztuki jarmarcznej, nastawionego na salwy głośnego śmiechu, bogatego w improwizacje, pełnego zaskakujących przerywników i zwrotów akcji oraz wpadających w ucho prostych przyśpiewek. A to właśnie takie teatralne sztuki szczególnie dobrze wypadają latem w podcieniach GCKu. Tulave Divadlo – Trnawa, Słowacja, Jakub Nvota, “Hamlet lub odnaleziona czaszka”, X Letni Ogród Teatralny w Katowicach.

Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
28 sierpnia 2008