Rozśpiewani

Spektakl-koncert "Siekiera..." lekko zatrząsł posadami Teatru Śląskiego w Katowicach. Lekko, bo na widowni - wielka szkoda - zasiadła tylko garstka publiczności. Choć właściwie - i tak cud, żeśmy w większości stali z foteli, kiwali głowami i bili brawa. Przynajmniej podczas bisów. To znaczy, że ‘chwyciło\'.

To zjawiskowe wydarzenie sceniczne zaprezentowane w Katowic w ramach festiwalu Interpretacje swoją premierę miało w Teatrze Łaźnia Nowa w Nowej Hucie. Teatrze, który znany jest z niekonwencjonalnych w formie teatralnych eksperymentów. „Siekiera” z pewnością na długo zapadnie w pamięć, właśnie ze względu na swoją formę. Muzyki w bród, ale to nie musical. To spektakl, ubrany w formę koncertu. Utkany z tekstów piosenek niszowych polskich kapel pokazuje drogę do upragnionej wolności polskiego buntownika lat 80. 

Czterej muzycy i bardzo charyzmatyczny leader, wszyscy odziani w czerń poprzetykaną bielą przez półtorej godziny wyśpiewują buntownicze piosenki. Towarzyszą im proste rekwizyty – flagi, tanie wino, skórzane kurtki, kraty, kosze na śmieci. Dużo tu gniewu i złości. Wulgarne refreny przeplatają się z niepoprawnymi politycznie zwrotkami. Mocne słowa, ale na szczęście w ślad za nimi nie idą mocne gesty. Nikt tu nie rozwala kontenera na śmieci, nikt nie tańczy pogo, nikt nikogo nie okłada pięściami - przecież to tylko przedstawienie.

Udawany punk rock w wydaniu charyzmatycznego Tomasza Marsa i kolegów – o dziwo – brzmi prawdziwie. Nie jestem z tych co to niegdyś słuchali tego gatunku muzyki, ale „Siekierze…” dałam się ponieść. Ostre gitarowe riffy i miarowe uderzenia perkusji zmusiły moje stopy do wybijania rytmu w obitą czerwoną wykładziną podłogę, a głowę do podrygiwania w takt. Fajna to chwilowa odskocznia od codziennej – zwłaszcza w trakcie tygodniowego festiwalu – dawki teatru.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
30 marca 2011