Ruchome obrazki z egzotycznej podróży

"W 80 dni dookoła świata po stu latach" w tempie i rytmie teledysku.
Po ponad wieku od pamiętnej wyprawy Phileasa Fogga i jego wiernego sługi, bohaterów powieści przygodowej Juliusza Verne'a, wyczyn pradziadów postanawiają powtórzyć ich potomkowie. Dziś jednak świat się "skurczył". Dzięki zdobyczom cywilizacji, cudom techniki na jego okrążenie potrzeba znacznie mniej niż 80 dni. Wyzwanie polega więc na tym, by w dobie szybkich samochodów, ponaddźwiękowych samolotów i transatlantyków podróżować XIX-wiecznymi wehikułami, parostatkiem etc. Jednego w XXI wieku nie da się uniknąć - taka wyprawa dziś nic może umknąć uwadze polujących na newsy mediów. Współczesnych zdobywców nieustannie śledzi więc oko kamery i specjalna wysłanniczka TV "Supersensacje".


Jerzemu Bielunasowi, autorowi tekstu "W 80 dni dookoła świata po stu latach", taki pomysł posłużył do zrealizowania widowiska muzycznego na kształt dobrze zmontowanego teledysku. Trwającej 70 minut dynamicznej kroniki podróży wokół kuli ziemskiej, złożonej z kilku ruchomych, kolorowych obrazków. Każda scena prowadzi nas na inny kontynent, do miejsca, gdzie bohaterowie przeżywają kolejną przygodę, spuentowaną emocjonalną relacją "na żywo" reporterki Karoliny i stosowną żywiołową piosenką (brawa dla debiutantów, dwojga młodych wokalistów - Opolan, Alicji Kalinowskiej i Piotra Jurkowskicgo).

Widz nie ma czasu na nudę. Jak w kalejdoskopie zmieniają się bowiem okoliczności, kostiumy, rekwizyty i tło na gigantycznych rozmiarów ekranie, a atmosferę i specyfikę miejsca akcji wzmacniają taneczne etiudy. Gdy odziani w pstrokate stroje tancerze wyginają się w rytm wybijany przez afrykańskie bębny, nic ma wątpliwości, że wyprawa zakotwiczyła właśnie na Czarnym Lądzie. Inna muzyka i choreografia wyznaczają granice Indii, Chin, Alaski...

"W 80 dni dookoła świata po stu latach" w wersji Jerzego Bielunasa spełnia wszystkie warunki, by stać się... hitem. Określenie hit w tym przypadku jest na miejscu także dlatego, że tym razem przedstawienie firmowane przez teatr lalek toczy się nie na teatralnej scenie, ale w opolskim amfiteatrze. I trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce dla efektownego, barwnego widowiska, które łączy w sobie atrakcyjne obrazki, brawurowo zagrane scenki, taniec i śpiew. Dobra zabawa gwarantowana.



Małgorzata Kroczyńska
Nowa Trybuna Opolska
30 kwietnia 2013