Rysio z Klanu w Teatrze Dramatycznym

Mimo zabawnej i pozornie lekkiej formy, sztuka Michała Walczaka do łatwych nie należy. Tak naprawdę historia młodych ludzi zwiera w sobie mnóstwo pytań, pokazuje nasze powierzchowne relacje z najbliższymi. To obraz konfliktu pokoleń, wątpliwości wobec partnera, a także próba rozliczenia zbrodni PRL-u. Całość w słodko - gorzkiej oprawie ogląda się znakomicie.

Na początku historia wydaje się dość banalna. Oto para młodych ludzi zamierza się pobrać. Zapraszają rodziców dziewczyny - gwiazdę operową i wojskowego - aby ogłosić im tę radosna nowinę. Konrad jest ogromnie zestresowany wizytą przyszłych teściów, dostaje niestrawności, gubi się w przemówieniu. Eliza natomiast, mimo opanowania, wydaje się być nieco zdesperowaną kobietą po przejściach, która nie chce już dłużej zwlekać z zamążpójściem. To jednak tylko pozory. 

Tuż przed wyczekiwaną wizytą gości w drzwiach pojawia się Jarosław Past - terapeuta i były dziewczyny. Wyznaje jej miłość i prosi o rękę. I w tym momencie wszystko się zmienia. Nasi bohaterowie powoli pokazują swoje prawdziwe oblicze. Młodzi zabijają natrętnego gościa, a jego ciało w pośpiechu chowają w szafie. Jednak Past niespodziewanie ożywa, jego postać jest obrazem wyrzutów sumienia i niezdecydowania Elizy. Problem jak się go jak się go pozbyć zamienia się w dziwną gierkę, w której bohaterowie obnażają przed widzem własne frustracje, obawy dotyczące dorosłego życia i marzenia o wolności. 

"Polowanie na łosia" pokazuje kondycję współczesnego młodego człowieka, który musi poradzić sobie z otaczającą rzeczywistością, a także nierzadko ciągnąć za sobą bagaż doświadczeń swoich rodziców. Spektakl w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza jest zabawny, a przy tym mocno ironiczny. To obraz naszej niedojrzałości, niezdecydowania i problemów z uczuciami.

Wszystko to przedstawione jest w doskonałym wydaniu aktorskim. Postaci są wyraziste i ciekawe. Zachwyca Agnieszka Możejko i jej zdeterminowana bohaterka Eliza. Z prawdziwą przyjemnością ogląda się raz bezradnego raz przerażonego Rafała Olszewskiego. Konrad w jego wykonaniu jest niezwykle autentyczny. 

Nieco rozczarowuje rola Myszki - matki Elizy. Grająca ją Dorota Radomska szczególnie nieciekawie wypadła w scenie, w której wspomina swojego ukochanego. Monolog wyszedł beznamiętnie i mało emocjonalnie.

Miłą niespodzianką na scenie jest gość spektaklu Piotr Cyrwus - etykietka "Rysia z Klanu" zupełnie tu do niego nie pasuje.



Anna Kopeć
Kurier Poranny
2 listopada 2010