Rytmika walki o wolność

W Małopolskim Ogrodzie Sztuki, scenie Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Małgorzata Warsicka wystawiła spektakl "Szklane paciorki. Gra. Rozpoznanie".

Kolejny spektakl eksperymentalny tym razem jest sukcesem połowicznym: powoli się rozkręca, meandruje i błądzi, by dopiero w końcówce pokazać, czym w istocie mógł być ten projekt.

Zacznijmy od tego, że skojarzenie z książką Hermanna Hessego jest jak najbardziej trafione. Bo to właśnie tekst niemieckiego pisarza stał się punktem wyjścia dla artystycznych poszukiwań Warsickiej. Ale ów projekt pogalopował daleko poza granicę stron tej książki. Stał się pytaniem o wolność, możliwość samorealizacji i budowania własnej, autonomicznej przestrzeni. A wszystko ujęte w ramy muzycznego eksperymentu z wykorzystaniem instrumentów dawnych, jak i nowoczesnych technologii.

Wraz z aktorami idziemy więc od pojedynczych gam w coraz dalsze rejony dźwiękowe. I pod tym względem spektakl wydaje się więcej niż interesujący.

Niestety, w budowaniu scenicznego świata zabrakło konsekwencji. Pierwsza część tego teatralnego projektu dłuży się i rozłazi. Zamiast spójnej wizji otrzymujemy raczej impresyjny ciąg niekoniecznie powiązanych ze sobą scen.

Chyba nie był trafionym wyborem Tomasz Mędzik - aktor, którego predyspozycje i warsztat niespecjalnie przystają do rytmiki tego projektu. To współczesna produkcja, której istota nie opiera się na "budowaniu roli". Czuje się tu pewien dysonans.

Dopiero ostatnia sekwencja spektaklu pokazała, czym w istocie mógł być ten projekt. Po scenicznym błądzeniu i pytaniach "co ja tu robię?" otrzymujemy zastrzyk interesujących, intertekstualnych gier. Uwspółcześniony tekst dźwięczy aktualnością, dotyka problemów ucieczki przed zastanym światem. Do tego wpisany jest w warstwę muzyczną, ma swoją dynamikę, rytm, dykcję. I pokazuje możliwości młodszej części zespołu teatru.



Łukasz Gazur
Dziennik Polski online
25 kwietnia 2017