Rzecz o ułomności natury ludzkiej

Cierpienia, zwłaszcza niezawinionego, nie można pojąć ani wytłumaczyć. Można je przyjąć lub odrzucić.


Najnowsza premiera w Teatrze Narodowym "Milczenie o Hiobie", w reżyserii i według scenariusza Piotra Cieplaka, to spektakl znaczący na mapie teatralnej stolicy. I to nie tylko dla jego twórcy - po Lubljanie i Wrocławiu przedstawienie warszawskie jest trzecią inscenizacją Cieplaka poświęconą Księdze Hioba.

Hiob jako symbol niezawinionego cierpienia prowokuje do obrachunku z Bogiem, niezależnie od tego, czy przyjmiemy niezrozumiałe dla nas wyroki, czy będziemy wadzić się o nie przez całe życie. A im więcej na świecie zła, tym więcej wątpliwości.

Cieplak, pisząc scenariusz swojej sztuki, korzystał z wielu inspiracji. Miałam nawet wrażenie, że dramaturgia spektaklu staje się zbyt zawiła, że widz i autor gubią myśl, która powinna klarownie przyświecać tej opowieści. Są tu bowiem i fragment "Dziennika z Bunkra Miła 34", i wywiad z Andrzejem Stasiukiem, i rozmowa z Markiem Edelmanem, a zaraz potem fragment jednej z najpiękniejszych książeczek dla dzieci Toona Tellegena, z jej filozoficznym, mądrym przesłaniem, gdy Wiewiórka pyta Czaplę, dlaczego nie umie się przewracać. Rzecz przecież o ułomności natury ludzkiej. Ale wszystkie te wątpliwości rekompensuje znakomite aktorstwo młodych, nie zawsze wykorzystywanych w teatrze aktorów, by wymienić Monikę Dryl, Wiktorię Gorodecką, Dominikę Kluźniak czy Karola Pochecia.



Hanna Karolak
Gość Niedzielny
22 listopada 2013
Spektakle
Milczenie o Hiobie