Rzemiosło artystyczne

To dzięki rzemieślnikom pracującym w teatralnych pracowniach możemy oglądać na scenie piękne buty, wymyślne fryzury i stylowe meble. Ale przed premierą można przeczytać tylko wywiad z reżyserem lub aktorem grającym główną rolę. Postanowiliśmy to naprawić.

Pod koniec ubiegłego roku w Instytucie Teatralnym w Warszawie odbyła się debata poświęcona teatralnemu rzemiosłu. Była bardzo ciekawa, ale z natury rzeczy niewiele osób mogło wziąć w niej udział. Przyjrzałam się więc bliżej pracy obecnych na spotkaniu rzemieślników z Teatru Polskiego w Warszawie, który jako jeden z nielicznych ma w swoim budynku zestaw podstawowych pracowni. Odwiedziłam cztery z nich: szewską, perukarską, tapicerską i krawiecką damską. Pracują w nich wybitni specjaliści z długoletnim stażem, którzy martwią się, że nie znajdą następców. Brakuje szkół zawodowych i chętnych do nauki praktykantów.

Kulis przy pracy

- Robimy buty jednakowo. Dla nas nie ma głównych ról - mówi Waldemar Kamiński, od 18 lat na stanowisku kierownika szewców. Razem z nim pracownię tworzą Ireneusz Ostrowski i Marek Wierzbicki.

Nowa premiera teatralna oznacza nowy komplet butów. Na przykład do "Wesela", które weszło na afisz pod koniec stycznia, powstało dwanaście par. Zwykle są robione ze skóry, szewcy unikają syntetyków niezdrowych dla stóp. Przy użyciu tradycyjnych metod tworzą buty od podstaw. Używają "staroświeckich" narzędzi takich jak trójnóg czy kulis, sami gotują klej z mąki żytniej. Na pytanie, jakie obuwie tworzy się najtrudniej, przyznają, że nie ma już dla nich wyzwań nie do podjęcia. W pracowni można zrobić wszystko - od baletek, przez oficerki i sztyblety, do butów ręcznie szytych albo skrzypiących, jeśli scenograf ma takie życzenie. Różni się tylko czas ich powstawania. - Zwykłe buty, np. czółenka, robi się, powiedzmy, dwa dni - wyjaśnia Waldemar Kamiński. - Ale buty, które robiliśmy dla "Królowej śniegu" (czyli Joanny Trzepiecińskiej), na wysokich, ażurowych koturnach, powstawały tydzień. Takich koturnów nigdzie się nie kupi. Trzeba je po prostu zrobić. W tym samym spektaklu grają też buty na japońskich szczudełkach, o wiele wyższych (nosi je Jarosław Gajewski jako Książe). Takie buty również trzeba było robić od podstaw. To trwało około dwóch tygodni.

Panowie zdradzają także kilka ciekawostek, np. o tym, że but, który ma wyglądać jak "z epoki", nie może mieć suwaka. Ale praktyka sceniczna weryfikuje szewską tradycję. Kiedy aktorzy mają szybką przebiórkę, proszą, żeby im dorobić suwak z uwagi na czas i wygodę. - To psuje projekt, but inaczej się układa na nodze. I widać, że suwak w XIX w. to raczej zjawisko naciągane - mówią szewcy z wyrozumiałym uśmiechem.

Czy znajdą się uczniowie, kontynuatorzy, którzy przejmą ich umiejętności? - Nie będzie już chyba szewców. Nie ma szkół zawodowych. Najwięcej można się nauczyć na praktyce, ale nikt nie chce się uczyć. Każdy chce być scenografem albo reżyserem - stawia przygnębiającą diagnozę Ireneusz Ostrowski.

Jak zrobić perukę?

Przenosimy się do pracowni perukarskiej. Mimo nazwy, która odsyła do jednej specjalności, panie, które tu pracują - Teresa Murdza, Magdalena Taff i Karolina Szatańska - zajmują się także fryzjerstwem i charakteryzacją (umieją wykonać nawet blizny i tatuaże!).

- Scenografowie, którzy z nami współpracują, mają zwykle swoje wizje, resztę natomiast ustalamy na zasadzie konsultacji - czy robimy perukę, zarosty, czy zostawiamy naturalne włosy - mówi Magdalena Taff kierująca pracownią.

Jak powstaje peruka? Po pobraniu wymiarów głowy aktora wykonuje się montaż -podstawą jest siateczka z tiulu albo gazy, na którą za pomocą miniaturowego szydełka nawleka się włosy. Wykorzystuje się włosy naturalne, sztuczne albo mieszane. - Akurat Renifer ma włosy mieszane - tłumaczy pani kierownik, trzymając w ręku długowłosą, białą perukę ze spektaklu "Królowa śniegu" - jest tam włos bawoli, naturalny i sztuczny. To zależy od potrzeb.

Okazuje się, że włos naturalny to nie tylko włos ludzki, lecz także z bawoła czy jaka (choć zwierzęce włosy stosuje się rzadko). Na pytanie, gdzie się kupuje włosy, Magdalena Taff odpowiada, że jest z tym problem: - Można kupić w Kryolanie, ale to wschodnie włosy, strasznie drogie i niezbyt dobrze się na nich pracuje. Kiedyś fryzjerzy skupowali włosy od klientów, ale teraz już tego nie robią.

Czas wykonania peruki na całą głowę jest uzależniony od wielu czynników - obwodu głowy aktora, długości włosów, ich ewentualnego farbowania albo konieczności zrobienia "fartuchów" (loków, np. w peruce sędziego). Łysinę można zrobić już w ciągu jednego dnia. Mówiąc o tej, którą nosi Andrzej Seweryn jako Rejent w "Zemście", panie wyjaśniają, że jest wykonana z płynnego lateksu. Nakłada się go osiem, dwanaście warstw (które schną dość długo) i każdą przypudrowuje. Wyrób finałowy jest natomiast bardzo cienki i delikatny w dotyku, trudno zgadnąć, że składa się z tylu warstw.

Pozostaje założenie peruki na głowę aktora. Mężczyznom boki peruki delikatnie przykleja się i maskuje podkładem. Aktorkom z kolei najpierw zbiera się włosy i mocno zawiązuje bandaż na głowie. Potem dopiero wkłada się perukę i przypina do bandaża szpileczkami.

Choć mogłoby się wydawać, że do tak ciekawej pracy są tłumy kandydatek, przewinęło się tu zaledwie kilka praktykantek. Teatralne fryzjerstwo to wymagająca dziedzina i różni się od czesania "na mieście". Trzeba umieć ułożyć włosy aktora zgodnie z modą danej epoki i wciąż się pracuje pod presją czasu, nierzadko obsługując spektakle grane równocześnie na dwóch scenach.

Metraże

Kiedy odwiedzam pracownię krawiecką damską, na stole widzę projekty kostiumów do "Wesela". Do rysunku Panny Młodej (gra ją Lidia Sadowa) są przyczepione różnokolorowe kawałki tkanin. W ten sposób autorka kostiumów Anna Czyż określiła, z jakiego materiału ma być uszyta dana część garderoby. Takie kolorowe kolaże ma tu także Rachela, Gospodyni i wszystkie pozostałe bohaterki Wyspiańskiego. Na ich podstawie powstaną kostiumy uszyte od początku do końca (łącznie z cepeliowskimi detalami!) w pracowni, którą kieruje od 21 lat Zofia Borycka, a wraz z nią pracują Katarzyna Obara, Michalina Sieczko i Bogumiła Dobaczewska. Kiedy pytam o największe wyzwanie teatralne, panie wymieniają "Cyda", spektakl z 2011 r., w którym grały ciężkie, tkane kostiumy z miedzianą nitką. Aktorki, m.in. Anna Dereszowska, nosiły obszerne suknie ze stalowymi kołami wszytymi w halki, z których każda ważyła blisko 20 kg. Panie opowiadają także o niedawnej premierze "Królowej śniegu", kiedy to największe wyzwanie stanowiła nie liczba detali czy rodzaj tkaniny, tylko krótki czas przygotowania kostiumów. Jeden z najbardziej okazałych, czerwona spódnica w stylu flamenco, w której Grażyna Barszczewska gra Czarodziejkę, został uszyty z ponad 80 m materiału! Chociaż aktorka ma na sobie dwie połączone spódnice, materiał jest tak cienki, że tych "metraży" nie widać.

Krawcowe mają sentyment do wszystkich ubrań, które wyszły spod ich ręki, i podczas prób na scenie patrzą tylko na to, czy kostiumy dobrze się układają i jak poruszają się w nich aktorzy. Przyznają ze śmiechem, że na treści przedstawienia skupiają się dopiero, gdy oglądają je za drugim lub trzecim razem.

Z upływem lat kunszt krawiecki pozostaje ten sam, zmieniają się za to teatralne zwyczaje. Zofia Borycka wspomina: - Gdy tu przyszłam, rzadko kiedy aktorka w kostiumie schodziła do bufetu. Stroje były bardzo szanowane. Nawet zwykłą plamę po kawie jest trudno wyczyścić, a kostium, zwłaszcza "z epoki", nie zawsze można tak zwyczajnie wyprać, bo może się zdeformować.

Tak jak w pozostałych pracowniach teatralnych praktykanci zaglądają tu rzadko. - Nasza pracownia wykruszyła się. Kiedy ja tu przyszłam, były jeszcze panie w wieku przedemerytalnym na pół etatu, razem siedem osób, a teraz tylko we cztery jesteśmy - mówi Michalina Sieczko, która pracuje w Teatrze Polskim od 22 lat. Panie przyznają, że to niełatwy zawód, w którym trzeba się uczyć cały czas, bo każda sztuka i każda współpraca przynoszą nowe doświadczenia.

50 polskich kurtyn

- Nie wiem, czy widz zdaje sobie sprawę, że każda tkanina w teatrze niebędąca kostiumem przeszła przez nasze ręce - w ten sposób wita mnie kierownik tapicerni Mirosław Metylski. Razem z trzema kolegami, Zdzisławem Silczukiem, Leszkiem Prusem i Tomaszem Łukasiewiczem, zajmuje się przygotowaniem scenicznych wykładzin, dywanów, firan czy kołder. Do zadań tapicerów należy także obijanie ścian tkaniną, wygłuszanie podestów i przygotowywanie mebli - nowoczesnych, stylowych, secesyjnych. Ich praca jest więc nieodzowna przy każdym spektaklu.

- Nie chcę się chwalić, ale taki mamy skład, jeśli chodzi o pracownię tapicersko--dekoratorską, że takiej drugiej w Polsce nie ma - podkreśla Mirosław Metylski, dodając, że jego zespół wykonuje zadania standardowe i mniej standardowe, np. słonia do "Przygód Sindbada Żeglarza" ("miał w środku konstrukcję stalową, był zrobiony z frotte w kolorze niebieskim i jeździł"), turonia do "Pastorałki", a także wielbłąda, psa, owieczkę, balon, chorągwie i sztandary wyszywane. No i oczywiście horyzont, który zakrywa tylną ścianę sceny, tworząc tło.

Jedną ze specjalności tapicerskich jest również szycie kurtyn. Wielkie, piękne i ciężkie kurtyny główne, zwykle czerwone lub czarne, to ozdoba wielu scen. - Naszych kurtyn wisi w Polsce ok. 50 - mówi Mirosław Metylski, dodając, że robi także mniejsze kurtyny do konkretnych spektakli: - Na przykład do "Zielonej gęsi" robiliśmy kurtynę, która tańczyła z lewej na prawą i się śmiała.

Te wszystkie umiejętności to efekt wieloletniej praktyki, ale ponieważ brakuje szkół, które kształciłyby kolejne pokolenia w teatralnym rzemiośle, każda inicjatywa jest bezcenna. Taka powstała właśnie w Teatrze Polskim. Mirosław Metylski wyjaśnia: - Jestem ogromnie zadowolony z tego, że dyrektor Andrzej Seweryn zgodził się na przygotowanie programu warsztatów rzemieślniczych. Będą w nich brały udział wszystkie pracownie. Nie chcielibyśmy zapeszyć, dlatego nie zdradzam szczegółów, ale być może to będzie początek czegoś rozwojowego.

Pozostaje czekać na rozwój sytuacji. Miejmy nadzieję, że nie zabraknie chętnych do nauki, którzy zrozumieją, że w każdej pracowni teatralnej odbywa się tak samo twórcza praca jak na scenie.



Kamila Łapicka
W Sieci
4 lutego 2015