Sanatorium dla seniorów

Zabawna historia trzech kuracjuszy (w tych rolach Piotr Adamczyk, Adam Woronowicz i Mikołaj Cieślak), którzy wybierają się do sanatorium koleją, bynajmniej nie by poddać się na miejscu leczniczym zabiegom. Autor słuchowiska, Robert Górski, znany twórca kabaretowy (Kabaret Moralnego Niepokoju) w dowcipny i niezwykle trafny sposób pokazał polską rzeczywistość w krzywym zwierciadle.

Uwagę zwracają świetne dialogi głównych bohaterów, którzy w zabawny sposób ubarwiają swoje dotychczasowe doświadczenia życiowe racząc się przy tym z ochotą trunkami wysokoprocentowymi. Mnie w szczególności rozbawił następujący dialog:

"- A Ty Wiciu powiedz, gdzie Ty właściwie pracujesz? - W centrali reaktywacji metali użytecznych. - Gdzie? - Na stanowisku głównego specjalisty do spraw pozyskiwania elementów stalowych, żelaznych i kolorowych. - A czyli, że w skupie złomu, jako złomiarz? - To słowo nie wyczerpuje złożoności zagadnienia, ale można na upartego tak powiedzieć".

Uśmiech na twarzy wywołują także komunikaty kierowniczki pociągu (w tej roli Magdalena Kacprzak), która m.in. zachęca pasażerów do skorzystania z promocji w postaci parówek norweskich na parze w wagonie WARS-u, a innym razem informuje o przymusowym postoju z powodu kradzieży trakcji kolejowej. ("Awaria zostanie usunięta jak tylko przełożymy kilometr trakcji zza pociągu przed pociąg").

Nasi kuracjusze, już podczas podczas pobytu w sanatorium, z zapałem biorą udział w konkursie o Złoty Kryniczny Dzbanek, w którym nagrodą ma być beczka wody zdrojowej i możliwość wybrania Miss Turnusu. Ich nieudolne próby wyprzedzenia znienawidzonych braci Więcek powodują całą serię zabawnych zdarzeń, które ostatecznie doprowadzają do prawdziwej katastrofy, a niepokorna trójka zostaje wyrzucona z turnusu. Sama końcówka może jednak nieco zaskoczyć.

Czy słuchowisko mistrza kabaretu Roberta Górskiego, który większości znany jest chyba raczej telewidzom niż radiosłuchaczom (w ostatnim czasie bawi widzów główną rolą w "Uchu prezesa") może się podobać i czy warto poświęcić mu swój czas? W mojej opinii zdecydowanie tak, bo mimo, że spektakl powstał w 2014 roku, nadal nie traci na aktualności. Z pewnością niejednego miłośnika Teatru Polskiego Radia rozbawi on do łez, choć nie każdemu taki humor może się oczywiście podobać. I mimo, że zdaniem niektórych bardziej nadaje się on na skecz, wydaje mi się, że w formie słuchowiska sprawdził się doskonale. Niektóre dialogi aż kipią absurdalnością, a autor w prześmiewczy sposób pokazuje jak naprawdę wyglądają owe "wyjazdy na poratowanie zdrowia". Ile w nich jest z prawdy najlepiej ocenią z pewnością ci, którzy z takich wyjazdów korzystają. Sądzę, że pokazanie tego obrazu w krzywym zwierciadle z dużą dawką humoru nie było mimo wszystko łatwe, choć w mojej opinii Robertowi Górskiemu udało się to całkiem dobrze.

Skąd pomysł na taką tematykę? Cóż, o dancingach i licznych romansach leciwych staruszków podczas leczniczych wyjazdów krążą już legendy, więc czemu by nie potraktować tego zagadnienia z przymrużeniem oka? Główni bohaterowie od początku nie ukrywają przecież, że celem ich podróży jest przede wszystkim dobra zabawa okraszona dużą ilością alkoholu oraz zawarcie nowych znajomości z płcią przeciwną. I o ile to pierwsze wychodzi im znakomicie, poznanie jakiegoś, jak to sami mówią "lachona", nie jest wcale takie proste.

Podoba mi się pokazanie PRL-owskiej rzeczywistości w sposób nieco bardziej współczesny choć jednocześnie zachowujący klimat tamtych lat. Świetna oprawa muzyczna, o którą zadbał Tomasz Obertyn, dziennikarz II Programu Polskiego Radia, działa na zmysły i sprawia, że gdy tylko zamkniemy oczy przenosimy się razem z naszymi bohaterami do pociągu relacji Warszawa - Kotlinów Zdrój (nazwa prawdopodobnie zmyślona), a później na teren uzdrowiska. I mimo, że tak naprawdę przecież to wszystko dzieje się w studiu radiowym, to oczyma wyobraźni widzimy wagony pociągu pospiesznego, błękitne niebo, drzewa i słyszymy śpiew ptaków towarzyszący naszym kuracjuszom podczas kolejnych scen albo pokój z widokiem na górę...węgla.

Spektakl radiowy wyreżyserowała Aneta Wróbel-Wojtyszko, która jest autorką scenariusza popularnego ostatnio serialu fabularnego "Dziewczyny ze Lwowa", ale także innych np. "Na Wspólnej", "Daleko od noszy" i "Pensjonat pod Różą". Dobór obsady w mojej opinii był całkiem trafiony, mnie ujęła w szczególności Magdalena Kacprzak grająca rolę kierowniczki pociągu, a także dyrektorkę sanatorium. Jej naturalność podczas odgrywania roli i łatwość w zachowaniu powagi w zabawnych momentach pokazuje pełen profesjonalizm tej aktorki.
Każdy z aktorów zresztą świetnie wcielił się w graną przez siebie rolę, co słychać było w ogromnym zaangażowaniu całej czwórki.



Katarzyna Renkiel
Dziennik Teatralny
3 grudnia 2018
Spektakle
Sanatorium