Science fiction w tańcu

Kosmos, jako niezwykle pociągająca materia i przestrzeń wciąż nie do końca odkryta, pobudza wyobraźnię artystów. W tym roku temat ten w mniejszym lub większym stopniu poruszyły wszystkie trzy premierowe spektakle VIII Festiwalu Atelier.

Częściowo prawdopodobnie jest to zasługą rosnącej popularności filmów science fiction, które były istotną inspiracją dla powstałych choreografii. Przede wszystkim kosmos stanowił jednak pretekst do rozmowy o relacjach międzyludzkich.

Każdy z choreografów potraktował kosmiczne inspiracje indywidualnie, nie tylko skupiając się na innym aspekcie tematu, ale również dobierając inne środki wyrazu, a przede wszystkim ruchu. Zarówno w "eXordial" [na zdjęciu] jak i w "Personie" choreografki mocno odnosiły się do produkcji science fiction, natomiast posłużyły się innymi językami ruchu, w których zakodowane były różne skojarzenia. Agnieszka Fertała w "Personie" zdecydowała się na ruch animalistyczny, przywołujący na myśl kosmitów. Najmocniejszą stroną tego spektaklu były kostiumy - przysłaniające całe ciało, w całości pełniące rodzaj maski. Maska zwyczajowo jest traktowana jako przykrycie twarzy, ale u tancerzy ciało stanowi ważniejszy środek komunikacji i całe zostało ukryte. Podobnie jak w poprzednim spektaklu Fertały SUMO, tutaj również stroje wymuszały pewien rodzaj ruchu. Wzrok przyciągały dłonie, w najbardziej modyfikującej ludzkie ciało części kostiumu, przypominające ruchy macek. Natomiast wydawało mi się, że stroje skupiały na sobie całą uwagę, a choreografia i samo "ściąganie maski" nie wnosiły nic szczególnie nowego do tego tematu.

Paulina Jaksim i Katarzyna Kulmińska w choreografii "eXordial" złożyły ukłon klasyce science fiction - Star Trekowi, posługując się strojem, fryzurą oraz gestami, które bezpośrednio odsyłają do tego fikcyjnego uniwersum. Wybrały też zupełnie inny rodzaj ruchu niż Agnieszka Fertała. Ich kompozycja, przynajmniej na początku, była mechaniczna, prosta, geometryczna. Tancerki poruszały się w przestrzeni rozrysowanego na ziemi trójkąta, który powtarzał wzór wyświetlanej wyżej projekcji. Wizualizacje dopełniały obraz choreografii, a ich kształt odwoływał do kolejnego skojarzenia - oka opatrzności. Przywołanie statku kosmicznego miało w spektaklu konkretny cel, ukazując izolację i samotność bohaterek, skupionych na swoim zadaniu. Identyczny wygląd bohaterek nie tylko kojarzył się ze znanym filmem, ale również budził pytanie o uniformizację ludzi przyszłości. Stylistyka spektaklu zmieniła się w momencie, kiedy dziewczyny odkryły, że nie są w przestrzeni same.

Najbardziej osobistym wydał mi się spektakl Pawła Malickiego "Hello. And Goodbye!", który poruszał temat pustki. W porównaniu do pozostałych propozycji Festiwalu Atelier, była to raczej minimalistyczna kompozycja: jeden tancerz, bez szczególnie wyróżniającego kostiumu, z punktowym światłem skierowanym na niego. Natomiast dzięki tym skromnym środkom wyrazu znaczenia nabierał sam taniec i bardzo ciekawie pokazana przestrzeń, zwłaszcza w kontekście rozważań nad pustką. Tancerz stopniowo zawężał krąg stworzony przez światło i równo rozłożone dookoła niego kaski i wchodził z nimi w interakcje. Był więc jednocześnie sam i z kimś, prowadził swoisty dialog z osobami, których nie było. Spektakl Pawła Malickiego miał tę zaletę, że budził wiele możliwości interpretacji. Dla mnie najbardziej interesujące było to, że w spotkaniu z kosmosem dominuje jednak antropocentryczna wizja świata. Oczywiście w dużej części wiąże się to z samą materią tańca, ale nie da się ukryć, że w finale choreografii widzimy nie pustkę, ale oświetlone ciało człowieka, które tancerz zaprezentował w iście rzeźbiarski, renesansowy sposób - w końcu jedną z jego inspiracji był fresk Michała Anioła "Stworzenie Adama".



Katarzyna Prus-Zajączkowska
http://Kultura.poznan.pl
21 kwietnia 2015