Seks rządzi światem

Kiedy w Polsce mówimy o "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", mamy na myśli przede wszystkim inscenizację Konrada Swinarskiego z 1971 roku. W spektaklu Starego Teatru Bertram z Parollesem byli homoseksualistami, Lafeu - łajdakiem, Król chorował na syfilis, a na scenie pojawiali się dwaj prawie nadzy kulturyści...

Tadeusz Bradecki zapewnia, że nie widział tamtego legendarnego przedstawienia, ale przetrwało ono w recenzjach, wspomnieniach aktorów (m.in. Anny Polony i Wojciecha Pszoniaka), a w „Dialogu” z 1979 roku zrekonstruowała je Joanna Walaszek. Reżyser katowickiego spektaklu wyraźnie dialoguje z wizją Swinarskiego. W przedstawieniu krakowskim za sceną Bertram, zagrzewany przez żołnierzy, gwałcił Violentę, a na widowni zapadała cisza. Dyrektor artystyczny Teatru Śląskiego interpretuje tę scenę inaczej. Brak tu jakiejkolwiek przemocy – po prostu czterej pijani Panowie Francuscy po kolei zabawiają się z bohaterką (Anna Wesołowska), która – wspólnie z Marianą (Krystyna Wiśniewska) – od dawna już wypatrywała wojska na horyzoncie, a scena wzbudza śmiech wśród publiczności.  

Zasadą rządzącą światem przedstawionym jest seks. Helena rozmawia z Parollesem na temat dziewictwa, ale w jej pytaniu („Czy kobieta może uczynić wyłom w mężczyźnie?”) kryje się zalążek przyszłego planu. Na mocno erotyczne aluzje - zarówno w gestach, jak i słowach – w obecności Hrabiny i Rinaldo pozwala sobie Lavache. Król ostrzega żołnierzy przed „italskimi dziewczynami”, a z Heleną rozmawia w taki sposób, że widzowie natychmiast rozumieją, jak zamierza ona uzdrowić władcę. Aluzje, dotyczące „dolnych partii”, pojawiają się także w rozmowie Lafeu z Parollesem oraz w scenie spotkania Heleny z Wdową florentyńską i jej córką.

Agnieszka Radzikowska jako Helena pięknie wygląda i niezwykle klarownie mówi szekspirowski tekst. A ma do zagrania całą gamę emocji: miłość do Bertrama, złośliwości w rozmowach z Parollesem, „negocjacje” z Królem, reakcja w odpowiedzi na to, co mówią Panowie Francuscy i jej ukochany, z kolei w scenach „włoskich” jest silną kobietą, konsekwentnie realizującą swój plan. Z dużą przyjemnością słucha się rozmów Heleny z Dianą (Natalia Jesionowska) – związana z Wrocławiem aktorka posiada wspaniałą dykcję i świetnie uwypukla szekspirowskie sensy. Violetta Smolińska wzbogaca rolę Hrabiny o nieobecne w dramacie tony komediowe. Andrzej Dopierała (Lavache) już w pierwszym pojawieniu się na scenie wyposaża swojego bohatera w niezbędną dawkę sprośności. Andrzej Warcaba (Parolles) zaciekawia dopiero w scenie przesłuchania, gdy jego bohater po raz pierwszy w życiu mówi prawdę, za co dawni towarzysze plują mu w twarz. Bertram Michała Rolnickiego zostaje zdefiniowany już w pierwszej scenie – niedojrzały mężczyzna, który troszczy się przede wszystkim o to, by matka nie zburzyła jego fryzury. Kiedy z organicznym wręcz obrzydzeniem ujmuje dłoń Heleny, spogląda na córkę Lafeu, Małgorzatę (w tej roli słuchaczka Studium Aktorskiego - Ewelina Bartkowska) lub wypiera się Diany, nazywając ją „rozrywką całego obozu”, jest naprawdę odrażający.

Zmiany miejsc akcji sygnalizowane są za pomocą scenografii – Włochy to „Dawid” Michała Anioła (brawa dla Agaty Kurzak) i suszące się na sznurze pranie, Paryż z kolei – szkice, przedstawiające modelki w strojach od Diora. Francja to szlachcice, śpiewający „Marsyliankę” i chory Król, po upadku klnący „O merde!”. Pojawieniu się władcy towarzyszą pierwsze takty „Padam, padam” i „Non, je ne regrette rien”, ale przebój Edith Piaf nuci również Lafeu. Fragment „Milord” w swój monolog, dotyczący miłości, wplata także Hrabina, która w pewnym momencie pyta Lavache’a z francuskim akcentem o „wiejskie potrawy”. Wspomniany Błazen, drocząc się ze swoją panią, inkrustuje swoje wypowiedzi „mon Dieu” i „monsieur”.

Recenzując „Wiosnę Narodów w Cichym Zakątku”, Andrzej Wanat stwierdził, że Tadeusz Bradecki potrafi umiejętnie pisać na teatralnej maszynie i to wszystkimi palcami. Po 23 latach te słowa są nadal aktualne.



Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
21 czerwca 2010