Sen o pięknie i niewinności
Podkolesin - główny bohater "Ożenku", to wy, tylko bardziej neurotyczny i zgorzkniały. Ale i on ma swój sen o pięknie i niewinności. W imię tego snu wyrusza - może słuszniej byłoby napisać: daje się wysłać - na ostatnią krucjatę po Mityczną Miłość.Na tej decyzji kończy się jakakolwiek jego kontrola nad zdarzeniami. Od tej chwili wypadki toczą się logiką horroru - surrealnego, momentami śmiesznego. Postaci, przestrzenie i zjawiska, które wokół niego wirują, są groteskowe, sztuczne lub absurdalne. W tym świecie nie ma uczuć, są tylko ich ikony. Choć i w tym świecie może zdarzyć się chwila prawdy i ukojenia.
Żyjecie w micie miłości, można by rzec w uzależnieniu od tego słowa, a w związku z tym bezustannie dążycie do spotkania z drugim człowiekiem. Wszystko podporządkowujecie kochaniu i byciu kochanym. A jeśli to zjednoczenie nie jest możliwe? Jeśli jest tylko utopią? Iluzją, w której musicie zaprzeczać sobie, przybierać sztuczne pozy, brać udział w zbiorowej maskaradzie i patrzeć, jak ta druga osoba robi to samo? Jeśli na jeden dotyk przypada zawsze jedno rozminięcie i jedno zderzenie czołowe?
Umówmy się, ten człowiek u waszego boku to zawsze obcy, kosmita, z którego w najmniej odpowiednim momencie wyleje się zielona lepka maź. To wy mu przyczepiliście gębę sterylnego bóstwa.
Justyna Celeda
Materiały Teatru
17 marca 2011