Serdeczna Lady Gabi

Gabi, Gabrysia, Lady Gabi, Gałka, Gapa. Tajemnicza, dobra, uczciwa, inteligentna, urocza, pracowita. Serdeczna, lecz zawsze na dystans. Życzliwa, choć nieraz zaskoczyła ciętym komentarzem. Przyjacielska, lecz niemówiąca zbyt wiele o sobie, jakby skrywała jakąś tajemnicę. Bo – jak mawiała – czym byłby Sfinks bez zagadki?

Przez większość widzów jest kojarzona z filmem „Hallo, Szpicbródka" lub  serialami „Matki, żony i kochanki", „Trędowata" oraz „Rodzina zastępcza". Jej żywiołem był jednak teatr. Zaczynała w teatrze Kwadrat, w którym została zatrudniona  przez Edwarda Dziewońskiego. Dzięki tytułowej roli  w „Pepsie" zdobyła  wielu wielbicieli, ogrom doświadczenia scenicznego tak potrzebnego na początku drogi zawodowej, a także - niechcianą etykietę słodkiej blondynki z komedii. Brawurowa rola Kownackiej łamała serca panom (i paniom!),  przychodzącym do teatru, by oglądać właśnie ją.

Jej artystyczna droga wiodła  kolejno przez Teatr Współczesny, Teatr Studio i Teatr Narodowy. Role w „Pepsie", „Miłości pod Padwą" w reżyserii Zaorskiego, „Damach i huzarach" Dziewońskiego, „Wieczorze trzech króli albo co chcecie" Kulczyńskiego czy w „ Zagraj to jeszcze raz, Sam" w reżyserii Hanuszkiewicza przeszły do teatralnej historii jako niepowtarzalne, wyjątkowe i budzące podziw . Kownacka na szczęście dla młodszego pokolenia widzów grała także w teatrze telewizji, filmach, uwieczniła swój głos w wywiadach i audycjach radiowych.

Popularność, którą zdobyła dość wcześnie potrafiła docenić i wykorzystać w mądry spaosób. Znana z roli Anki Kwiatkowskiej, stała się niejako opiekunką rodzin planujących adopcję dziecka, a także – wymarzoną i uwielbianą mamą dla wielu dzieci z domów dziecka. Prowadziła także akcje społeczne oswajające temat raka wśród dzieci. Była rozpoznawalna, lecz nie miała w sobie nic z gwiazdorstwa i próżności.

Czasem mówiono o niej, że jest feministką, na co odpowiadała, że owszem –  ale taką, która uwielbia mężczyzn. Jej feminizm polegał na tym, że chciała, by traktowano ją serio. Inteligencja i prawo do własnego zdania – to cechy, które każda kobieta posiada, o czym nie wszyscy mężczyźni zdają się pamiętać. W pewnym momencie swojej drogi porzuciła aktorstwo i   postanowiła zacząć reżyserować. Chciała pokazać światu swoją wyobraźnię, swoją wrażliwość. W Teatrze im. Węgierki w Białymstoku wystawiła „Dzień Walentego" Wyrypajewa. Miała wiele pomysłów na kolejne adaptacje, a pasja którą była reżyseria dodała jej nowej energii w walce z chorobą.

„Gabi" Dziewońskiego bez wątpienia  inspiruje. To nie jest tylko ukazanie wspaniałej, ambitnej aktorki. To przede wszystkim obraz osoby, której chciało się żyć i to najpełniej jak tylko można. Konkretna, precyzyjna w dążeniu do celu, szalenie pracowita i skromna, pełna uroku, wewnętrznego blasku i klasy. Tak wyobrażam sobie Kownacką, która staje się dla mnie inspiracją na drodze rozwoju osobowości i charakteru.

Książka nie miałaby tak osobistej i prywatnej aury, gdyby nie liczne zdjęcia zebrane przez autora, a pochodzące z różnych źródeł – z gazet, od przyjaciół, rodziny. Gałka z rodzicami, Gabrysia z czasów licealnych, Gabi podczas debiutanckich i dyplomowych przedstawień, w garderobie. Zdjęciom towarzyszą wycinki, recenzje i okładki gazet, które pisały o Kownackiej. Wszystko to razem daje pełniejszy obraz artystki, pokazuje nam odrobinę codziennej Gabi, uchyla rąbka tajemnicy. Ujmuje także forma opowieści o Gabi. Fragmenty wywiadów radiowych, wspomnienia przyjaciół i niewymuszone porządkowanie faktów przez autora. Dziewoński pisze o bardzo bliskiej osobie i to da się wyczuć na każdej stronie. Z kartek spogląda na nas pragnienie, aby  wspomnienia i emocje związane z Gabi żyły jak najdłużej.



Agnieszka Bednarz, Stażystka od 11 marca 2013
Dziennik Teatralny Katowice
4 września 2013