Sex, prochy, muzyka

Teatr Rampa wykazał się nie lada odwagą, sięgając po kontrowersyjny, rockowy przebój - musical "Rent". Sprawcą tego przedsięwzięcia jest młody aktor Jakub Wocial - szef sceny musicalowej w tym teatrze.

W swojej 40-letniej działalności artystycznej teatr zawsze sięgał do spektakli muzycznych (zaczynał od kultowego już dziś "Złego zachowania"). Od 15 lat nieprzerwanie króluje na scenie znakomity "Jeździec burzy" z rewelacyjnie zagraną główną rolą Marcina Rychcika.

"Rent" to sprawdzony broadwayowski hit. Grany był z powodzeniem nie tylko w Ameryce, ale i na największych scenach muzycznych Europy. Teatr Rampa inauguruje nim obchody jubileuszowe. Ten spektakl jest o młodych i dla młodych. Grają w nim młodzi i młodzi go realizują. Bo to świat młodych nowojorczyków. Narkomanów i homoseksualistów. Często bez dachu nad głową. Bez pracy. Chorujących na HIV. Ludzi często odrzucanych, szukających ciepła, tolerancji i swojego miejsca w życiu. Generalnie ci ludzie są zagubieni, z pozoru odarci z uczuć i wrażliwości. Ale w swoim środowisku potrafią żyć, kochać, pomagać, opiekować się innymi.

Temat homoseksualnych mniejszości budził i budzi różne odczucia i emocje. Budzi też wiele kontrowersji. W panującej rzeczywistości homoseksualna część społeczeństwa przestała się ukrywać. Żąda dla siebie praw i akceptacji. A to bywa często dla reszty drażniące i kontrowersyjne. Ale skoro papież Franciszek nakazał szanować gejów, więc może ten musical nie okaże się obyczajowym skandalem. Na pewno nie jest obsceniczny. Relacje męsko-męskie pokazane się w sposób dyskretny. Bohaterowie ćpają, uprawiają seks, słuchają muzyki. Grupa nowojorczyków to tak zwana artystow-ska młodzież. Chcą komponować, grać i śpiewać. Chcą realizować filmy. Chcą tańczyć, malować, tworzyć. Ale nie mają do tego warunków. Brak im przede wszystkim pieniędzy. Więc niespełnieni dekują się na strychu, gdzie ćpają, słuchają muzyki, uprawiają seks. Abnegacja prowadzi do destrukcji. Czy to model życia godny naśladowania? Na pewno nie. Ale może godny współczucia.

W spektaklu biorą udział przede wszystkim młodzi aktorzy, którzy otrzymali role po castingowych zmaganiach.

O sukcesie może mówić Ewa Lachowicz, która z powodzeniem występowała już na musicalowej scenie w Gdyni, w warszawskiej Romie czy w Gliwicach.

Ewa Lachowicz to młodość, talent i uroda. Dobry wokal i wspaniała aparycja. Talentu aktorskiego też jej nie brakuje. W roli Mimi jest po prostu znakomita. W żeńskiej palecie ról daje się zauważyć Brygida Turowska jako Joanna. No i wreszcie aktorską perełkę tworzy Małgorzata Duda-Kozera w epizodycznych rolach drugoplanowych, szczególnie w roli Pani Cohen. Nic dziwnego, to aktorka, która wyruszyła na drogę artystycznej kariery spod skrzydeł mistrza Adama Hanuszkiewicza. Tu, w Rampie, tworzy prawdziwe artystyczne cacka.

W roli Rogera przyzwoicie wypada Rafał Drozd. Jako Mark trochę gwiazdorzy Jakub Wocial. Zapamiętuje się rolę Krzysztofa Brody-Żurawskiego i Juliana Merę, też z kuźni Hanuszkiewicza.

W scenach zbiorowych wyróżniają się piękna Dominika Łakomska i Joanna Górniak. A wśród panów Piotr Furman, Mieczysław Morawiński, Daniel Zawadzki.

Znakomitą muzykę Jonatana Larsona bez zarzutu wykonują na żywo świetni muzycy.

Nie zawsze radzi sobie z reżyserią młody artysta Jakub Szydłowski, który generalnie prezentuje scenki rodzajowe. Brakuje tak zwanej płynności inscenizacyjnej. Tworzą się "dziury" i dłużyzny. Nie podobała mi się tak zwana sekwencja cybernetyczna.

Wszyscy aktorzy są dobrze przygotowani wokalnie. Wielu ma wspaniale brzmiący wyszkolony głos. Na pochwałę zasługuje bogactwo kostiumów i znakomita realizacja dźwięku (wiadomo, o czym aktorzy śpiewają). I choć to dość ryzykowne przedsięwzięcie, warto je obejrzeć.



Marzena Rutkowska
Tygodnik Ciechanowski
18 grudnia 2014
Spektakle
Rent