Shake z Shakespeare

Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie,
Niż się ich śniło waszym filozofom.
William Shakespeare, Hamlet
Shake z Shakespeare


Kiedy zbliżałam się do znakomitego, zabytkowego budynku w legnickim rynku, gdzie znajduje się siedziba Teatru Modrzejewskiej, zauważyłam wiszące plakaty z hasłami : „Miłość, zdrada, nadzieja", „ Jest świat gdzie indziej", „ Szekspir lives forever", „Szekspir not dead". Również wystrój teatru wewnątrz został wykreowany na modłę Anglii XVI – wiecznej, w drodze na spektakl mijaliśmy eleganckie, elżbietańskie stroje, przyrządy i machiny z epoki, także widzowie mogli już wcześniej poczuć klimat.

Dobrze, że przed spektaklem przeczytałam wstęp do niego, gdyż wiedziałam mniej więcej na co się nastawiać. Nie jest to klasyczne przedstawienie, z akcją, raczej wizualny popis scenografii i formy legnickich aktorów. Cudowny teatr zjawisk i ruchu, pełen tajemnicy i oniryczności. Czułam się trochę jak na pokazie mody, w którym modelami są postacie z Szekspira. Scena wystylizowana jest na cyrk o nazwie „El – synor" czyli duńskie miasteczko, w którym znajdował się zamek z „Hamleta". Na pewno od razu zwraca uwagę obłędna i niepowtarzalna scenografia legnickiej artystki Małgorzaty Bulandy.

W kostiumach wyrazisty akcent został położony na koafiury czyli fryzury aktorów, stają się one niejako dopełnieniem strojów i podkreśleniem najważniejszych cech postaci. Z boku na ekranie są wyświetlane ich awatary i nazwy, jeśliby ktoś sam nie rozwiązał tego rebusu. Jest zatem majestatyczna i szlachetna Desdemona, w której postać notabene wcieliła się kiedyś Helena Modrzejewska, patronka legnickiego teatru. Po niej nadciągają pozostałe widma szekspirowskie : mściwa i demoniczna Lady Makbet, naiwna, świeża i neurotyczna Ofelia w stroju baletnicy.

Aktorskiego mięsa dostarczają męskie postacie z różnych sztuk mistrza ze Stradfordu, są frywolne, lubieżne, grają konwencją od komediowej do dramatycznej. Na jednej scenie po raz pierwszy w historii dramatu spotykają się więc Hamlet z Klaudiuszem, Ariel z Panem Capulettim czy Prospero z Laertesem.

Twórcy „Świata na głowie" prezentują go jako połączenie scenicznej gry wyobraźni, środków teatru dramatycznego, teatru tańca i muzycznego.

Sam Szekspir jest tu tylko pretekstem, punktem wyjścia do dalszej opowieści wizualnej o ludzkiej naturze, włosach jako elementu pop – kultury i sprawach immanentnych takich jak życie, śmierć, miłość, nienawiść. Legniccy aktorzy, witani przez spontaniczną publiczność oklaskami, dawali niejako swoje popisy w ramach postaci przez nich granej. Mi osobiście najbardziej zapadł w pamięć tasujący karty i żonglujący emocjami, pełen komizmu i tragizmu zarazem, Rafał Cieluch w roli Klaudiusza.

Dużą rolę odgrywa w spektaklu muzyka zespołu Kormorany, raz psychodeliczna, raz rozrywkowa, melodyjna, potrafiąca nieść spektakl w inny, metafizyczny wymiar. Warto więc poczuć smak tego shake'a z Shakespeara, mixu historii, emocji i obrazów choćby dla samego show. Twórcy włączyli jeszcze marionetki z teatru lalek i wykreowali symboliczną scenę, w której to żywi aktorzy okazują się być na władzy ich sznurków. I na pewno w pamięci zostaną z nami piękne, emocjonalne pieśni, specjalnie dobrane do każdej postaci, cytujące angielskiego poetę.

A na końcu wyjdziemy z pozytywnym przesłaniem, że warto kochać, wszak okołowalentynkowy czas.



Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Legnica
16 lutego 2022
Spektakle
Świat na głowie