Siedem dni przed ukrzyżowaniem

Premiera musicalu „Jesus Christ Superstar" Andrew Lloyda Webbera i Tima Rice'a w 1971 roku na Broadwayu to debiut Webbera na tej scenie, triumf rock opery i przełamanie kolejnego tabu tematycznego gatunku.

Wcześniej termin 'rock opera' pojawił się choćby przy okazji premiery „Hair", jednak to Lloyd Webber, genialny kompozytor orkiestrowy, który wykorzystał charakterystyczne elementy rocka: gitary elektryczne i perkusję, przede wszystkim jednak niespożytą rockową energię, nadał tej formie magnetyczną moc.

Opowieść o ostatnich dniach życia Jezusa, wypowiedziana językiem musicalu i z perspektywy zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników wywoła z początku kontrowersje.

Akcja spektaklu rozgrywa się w ciągu siedmiu dni poprzedzających ukrzyżowanie. Śmierć mesjasza kończy spektakl i nie ma w nim wzmianki o zmartwychwstaniu. Także relacja Jezusa i Judasza, która jest osią musicalu, stanowi wytwór wyobraźni autorów i nie ma potwierdzenia w materiale źródłowym. Zdaniem wielu Judasz przedstawiony został zbyt pozytywnie.

Musical „Jesus Christ Superstar" pojawił się w Polsce w 1987 roku w Teatrze Muzycznym w Gdyni, w reżyserii Jerzego Gruzy, polską adaptację tekstów napisali Wojciech Młynarski i Piotr Szymanowski. W roli głównej wystąpił Marek Piekarczyk, wokalista zespołu TSA. Nowoczesną inscenizację tej musicalowej klasyki zaprezentowali w warszawskim Teatrze Rampa Jakub Wocial i Santiago Bello. Nawiązali oni do pomysłu Lloyda Webera i Rice'a przedstawienia Jezusa jako pierwszego w dziejach idola, przyciągającego do siebie i fanów, i przeciwników.

Wspaniała muzyka, przejmujące songi, choreografia i pełna symboli scenografia poruszają do głębi i przenoszą i nieco w atmosferę ostatnich dni Nazarejczyka, widzianych z bardzo bliskiej, ludzkiej perspektywy. I w czas, kiedy partię tytułową śpiewał Ian Gillian, wokalista grupy Deep Purple a płyta zapowiadająca musical zdobywała coraz większą popularność, nakręcaną zakazem emisji BBC z powodu „świętokradztwa".

Spektakl to jednak przede wszystkim ludzie go tworzący, czyli obsada, a ta będzie złożona z nowych talentów. Z pewnością białostocka inscenizacja otrzyma więcej powietrza i przestrzeni ze względu na ogromne możliwości techniczne tej sceny, ani na chwilę się nie zatrzyma i nie zwolni tempa, porwie nas muzyka i akcja.



(-) (-)
Materiał Opery
11 stycznia 2020
Portrety
Jakub Wocial