Singielka na trzepaku
Spektakl Teatru Młyn prowadzonego przez uzdolnioną wnuczkę Tadeusza Fijewskiego Natalię jest prezentowany jako kameralna opowieść o dresach i hipsterach, utrzymana w klimacie musicalowej rewii electro. Z tych szumnych zapowiedzi niewiele jednak się sprawdza.Na rewię to zdecydowanie za krótkie, na hipsterstwo za mało wymyślne, zostają dresy i elektro. Siostra Natalii Agata gra singielkę, której zachciało się męskiego składnika, i znajduje go na podwórku, przy trzepaku. Jak na dramaturgiczny dorobek Natalii Fijewskiej-Zdanowskiej, autorki oskarżycielskich historii społecznych, to zdecydowany spadek formy.
Artyści trochę śpiewają, trochę rapują, próbują tańczyć, ale rzecz jest o niczym. Nawet tytuł spektaklu zapowiada więcej, niż dostajemy. Jedynie oryginalny instrument Wave Drum, czyli elektroniczna perkusja, o niezbyt przyjemnym, ale intrygującym brzmieniu, którą posługuje się DJ Maciej Rozwadowski, stanowi jakąś atrakcję.
Bronisław Tumiłowicz
Przegląd
2 sierpnia 2014