Skandynawscy bohaterowie w kaliskiej panoramie

Z Igorem Michalskim, szefem Kaliskich Spotkań Teatralnych, o kierunkach rozwoju sztuki aktorskiej i tegorocznej edycji wielkopolskiego festiwalu, rozmawia Stefan Drajewski

To Pana trzeci festiwal sztuki aktorskiej, który Pan organizuje. 
Nabrałem pewności siebie. Jestem pewien swoich wyborów, aczkolwiek zgadzam się z tym, że każdy może mieć swoje zdanie i może nie zgadzać się z moimi wyborami przedstawień konkursowych. Na tym polega dialog w sztuce. Zjeździłem kraj wzdłuż i wszerz. 

Kogo Pan zaprosił? 
Chciałem pokazać przekrój reżyserów w różnym wieku. Zależało mi na zaprezentowaniu publiczności kaliskiej Natalii Korczakowskiej, jednej z "siedmiu wspaniałych dojrzewających reżyserów". Chciałem pokazać solidny teatr, który uprawia Piotr Cieślak i dlatego wybrałem jego spektakl, zrealizowany w Starym Teatrze w Krakowie. "Król umiera, czyli ceremonie" to przykład soczystego teatru z udziałem plejady aktorskich gwiazd, chociaż bardzo nie lubię słowa gwiazda. Tradycyjnie zaprosiłem Teatr Jaracza z Łodzi ze "Ślubem" w reżyserii szefa artystycznego tej sceny - Waldemara Zawodzińskiego. Myślę, że kaliszanie ucieszą się, bo pokażemy spektakl z Teatru Współczesnego ze Szczecina "Rowerzyści" przygotowany przez kaliszankę - Annę Augustynowicz. Nie mogę mówić o przedstawieniu "Słodki ptak młodości" z Teatru Wybrzeże z Gdańska, bo jestem z nim za bardzo związany emocjonalnie, ale warto je zobaczyć. Na konkursie sztuki aktorskiej pokazujemy różne typy teatru. I dlatego pozwoliłem sobie zaprosić komedię - "Plotkę" z Teatru Powszechnego w Łodzi. 

Kalisz w konkursie reprezentować będzie "Plaża" w reżyserii Rudolfa Zioło. Dlaczego wystawił Pan w szranki konkursowe akurat to przedstawienie? 
Kierowałem się przede wszystkim tym, że grają w tym spektaklu młodzi aktorzy. Dla Kasi Kilar był to debiut. Przedstawienie oparte jest wyłącznie na aktorze, nie ma w nim żadnych sztuczek inscenizatorskich. To bardzo mądra sztuka, która skłania do pochylenia się wzajemnie nad sobą, do próby zrozumienia, a nawet pokochania - powiem górnolotnie. Reżyser Rudolf Zioło odsłaniając w finale okno, pokazuje fragment panoramy Kalisza. Tym samym przenosi problemy skandynawskich bohaterów na nasz rodzimy grunt. 

Nie ukrywam, że kilku głośnych przedstawień bazujących na aktorstwie brakuje, choćby "Trylogii" Jana Klaty. 
Jana Klatę gościliśmy rok temu. Poza tym szukając przedstawień festiwalowych, musimy myśleć kategoriami przestrzeni. Mamy do dyspozycji dużą scenę i kameralną. Poza tym tegoroczna edycja jest poniekąd wypadkową tego, co się w kraju dzieje. Wycofali się sponsorzy, ministerstwo okroiło dotację... 

Za rok jubileuszowe pięćdziesiąte Kaliskie Spotkania Teatralne. 
I o nich myślimy. Marszałek województwa wielkopolskiego Marek Woźniak, obiecał wsparcie. Na początek przeznaczył milion złotych na remont foyer jako pierwszego etapu dokończenia remonty tak zwanego starego teatru. W drugim etapie obiecał kolejne pieniądze na remont sceny i zaplecza socjalnego, które jest w opłakanym stanie. Przy okazji myślimy o powiększeniu sceny. 

Kalisz i teatr 
Kaliskie Spotkania Teatralne potrwają w tym roku od 9 do 15 maja. Tym razem powiązane będą z nimi wydarzenia "Roku Grotowskiego" - plan spektakli KST i innych wydarzeń teatralnych w piątek w "Pasażu Kultury".
(mb)



Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
7 maja 2009