Śląska historia wg Teatru Korez

Wczoraj, po blisko dwunastu miesiącach przygotowań, TVP Kultura wyemitowała "Cholonka" w wykonaniu Teatru Korez. Przedstawienie zostało zarejestrowane w studio Telewizji Katowice. Rejestracja przedstawienia, choćby najwierniejsza, zawsze jednak różni się od scenicznego pierwowzoru.

Po prostu, jak mawia pani Świętkowa w "Cholonku" - "z niczego nie ma nic". Na małym ekranie nie da się odtworzyć temperatury i emocji widzów, a reżim czasowy zmienia nieco tempo całości. Aktorzy korygują też środki aktorskie, bo kamera źle znosi nadmiar ekspresji. Tak się stało w przypadku nagrania przedstawienia "Cholonek" wg Janoscha dla TVP Kultura.

W zamian otrzymaliśmy jednak wyrazistość sytuacji, które czasem trudno było ogarnąć na prawdziwej scenie, bo tyle się na niej jednocześnie działo!

Po wielu latach, aktorzy doskonale wiedzą, w których momentach publiczność reaguje żywiołowo i zwykle zwalniają tam tempo.

Tym razem było inaczej; minutowy scenariusz nadał widowisku dobry, równy rytm. A jednocześnie pogłębił interpretację tekstu, w którym tyle samo przecież jest śmiechu, co i, zwłaszcza pod koniec przedstawienia, goryczy.

"Cholonek", w reżyserii Roberta Talarczyka i Mirosława Neinerta żyje na scenie Teatru Korez od 2004 roku i wciąż ma się doskonale. Z powodów technicznych rejestracji dokonano jednak w studio Telewizji Katowice, a nie w siedzibie teatru, która sprzyja kontaktowi aktorów z widzami, za nic natomiast nie była w stanie pomieścić sześciu kamer, wspomaganych wozem do rejestracji cyfrowej.

Na szczęście, w studio udało się odtworzyć przestrzeń gry i scenografię Ewy Sataleckiej, idealnie wpisującą się w klimat opowieści.

Przedstawienie nagrywano dwa razy; w pełnej wersji i w tak zwanej wersji roboczej, w której rejestrowano między innymi zbliżenia twarzy aktorów, rekwizyty i nietypowe ujęcia. Grażyna Bułka, odtwórczymi pani Świętkowej w "Cholonku", mówi: - Wbrew pozorom to dobrze, że nagraliśmy "Cholonka" dopiero teraz. Przedstawienia są czasem jak ludzie, dojrzewają i nabierają siły wyrazu z upływem czasu. Tak się stało i tym razem. Zawsze wiedziałam, że "Cholonek" jest przedstawieniem ważnym. Dla publiczności i dla aktorów też. W czasie nagrania dotarło do mnie jednak, jak bardzo ważnym. Mówi o trudnych wyborach Ślązaków. O historii, która ich nie oszczędzała. O ich sile przetrwania. Mówi też o Śląsku, który odchodzi. Kto dziś siada przed familokiem na ryczce i gra na akordeonie dla sąsiadów? A ja taki Śląsk pamiętam, na takim się wychowałam - dodaje aktorka.



Henryka Wach-Malicka
Polska Dziennik Zachodni
10 maja 2012
Spektakle
Cholonek