Słynny transwestyta zakłada teatr

- Na koniec śpiewamy piosenkę pt. "Homoseksualizm is cool" i wyciągamy tęczowe flagi - ironizuje Rafalala, najsłynniejszy warszawski transwestyta. 31 maja premiera jego spektaklu "Sto". Wbrew oczekiwaniom i złośliwym komentarzom nie jest to sztuka skierowana do gejów i lesbijek.

Osoby dramatu:

Rafalala - Autorka dramatu. W "Sto" gra samą siebie. Rafalala to, i w życiu i na scenie, blondynka cechująca się wiecznym uśmiechem, zalotnym głosem i ciągłym flirtem. Ubrana w szorty i białą zwiewną tunikę.

Katarzyna Olszko - Matka i aktorka w sztuce o matce. Na scenie jest silną dziewczyną z charakterem. Ma na sobie sukienkę przed kolano, uśmiecha się promieniście. Kiedy gra matkę jej oczy gasną - czuć smutek, desperację, zagubienie.

Joanna Mądry - młoda Rafalala, aktorka grająca córkę. W "Sto" sympatyczna dziewczyna, z natury ciekawa, ciepła, kocha matkę, obdarza ją uczuciem.

Ziemowit Wasielewski - W przedstawieniu jako Rafalala-Reżyser. Rosły mężczyzna. Występuje w lawendowej sukience i różowym płaszczu.

Role epizodyczne:

Dyrektor Jednego z Warszawskich Teatrów

Pracownice Domu Kultury

Scena I: Biały atłas

Próba do przedstawienia "Sto" odbywa się w Domu Kultury przy ul. Działdowskiej na warszawskiej Woli. Mała salka. W środku masa krzeseł. Przed sceną stoją stoliki, jakby miał zaraz miał się odbyć casting. Tło i scena są czarne. Rafalala spóźnia się. Wchodzi razem z Katarzyną Olszko. Rafalala zarzuca blond włosami i zalotnie się uśmiecha.

Rafalala: Cześć jestem Rafalala (seksownym głosem). Zaraz zaczniemy próbę tylko trochę tu ogarniemy.

Rafalala zaczyna krzątać się po pomieszczeniu. Razem z Kasią przesuwają krzesła. Przynoszą zza kulis stolik, który stawiają na środku sceny.

Rafalala: (tłumacząc się) Tak oczywiście scena nie będzie wyglądać na premierze. Będzie aneks kuchenny, scena zostanie wyściełana białym atłasem, będą białe sukna. Cała scenografia będzie w tym kolorze.

Wchodzi Ziemowit Wasielewski i Joanna Mądry.

Scena II: Płaszcz z Paryża

Dziewczyny ćwiczą dykcję. Ziemowit przebiera się w fioletową sukienkę i różowy płaszcz. Pracownice Domu Kultury są zdziwione widokiem mężczyzny w sukience. Rafalala wychodzi za nim. Pomaga mu się ucharakteryzować. Ziemowit zaczyna wczuwać się w rolę Rafalali. Kładzie rękę na biodrze, wydyma usta. W drugiej trzyma błyszczyk. Joanna też będzie grać Rafalalę, ale młodszą. Córkę w kontakcie z matką.

Rafalala: (żartem, pokazując na Ziemowita) To sukienka z Paryża - umarła w niej Edith Piaf. A płaszcz? Odejdzie w nim Catherine Deneuve (śmiech). Zaczynamy próbę. Zagramy scenę I, II i V.

Scena III: Sto to liczba szczęścia

Przy stole siedzą Katarzyna i Joanna.

Katarzyna Olszko: (grając matkę, mówi do Rafalali-Reżysera, nie patrzy na córkę siedzącą przy stole) Sto to liczba szczęścia. 1, 2, 5, 26, 81. Szczęście nie zna kolejności.

Joanna Mądry: (grając córkę) Licz od końca w takim razie. Bądźmy teraz szczęśliwi. Nie chcę żebyś umierała.

Katarzyna Olszko: (zdecydowanie, uparcie, mocno) Moja śmierć będzie nagła.

Joanna Mądry: (z ciekawością, strachem przed odpowiedzią) Śmierć zna kolejność?

Katarzyna Olszko: Nie musi.

Joanna Mądry: Czy kiedy umrę nadal będziesz moją matką?

Katarzyna Olszko: A ty moją córką? Decyzja należy tylko do ciebie (Matka pierwszy raz patrzy się na swoją córkę, a nie na Rafalalę-Reżysera).

Scena IV: Objaśnianie sztuki

Po próbie. Na scenie siedzi Matka i trzy Rafalale. Sztuka długo nie miała zakończenia. Będzie gotowe na premierę. Autorka nie wie jeszcze jak ją zakończyć. Co tydzień pojawia się coś nowego. Na pewno nie może być w tym przekłamania.

Rafalala: W spektaklu są trzy Rafalale. Ta z przeszłości, ta z teraźniejszości. Ja gram siebie - Rafalalę z przyszłości - bogatszą o doświadczenia, już pogodzoną ze swoim losem. Można pomyśleć, że są to różne części mojej osoby lub ja na różnych etapach życia. Tak ustawiłam tekst, że każdy kto obejrzy sztukę zinterpretuje ją po swojemu.

Okazuje się że cała sztuka to baba w babie, albo Rafalala w Rafalali...

Rafalala: To kompozycja szkatułkowa, sztuka w sztuce i jeszcze raz w sztuce, bo na końcu ja się pojawiam. Takie podbicie całej dramaturgii. To pierwszy projekt, za który odpowiadam sama, nie mając nad sobą żadnego dyrektora.

To wszystko nie zaciemnia obrazu...

Rafalala: Całość została wyłożona dość jasno. Historia i konflikty cały czas się toczą. Tylko momentami postaci są aktorami, ale wracają zaraz do swoich ról prawdziwych - matki, córki, reżysera. Już się pogubiłeś? Powiedz, że się nie pogubiłeś! (śmiech)

Ładunek emocjonalny sztuki jest spory. Widzom zbierają się łzy w kącikach oczu

Rafalala: Aktorzy się sprawdzają, ale nie mają łatwo wiem o tym (patrzy po swoich aktorach)

Katarzyna Olszko: To ciężka sztuka. Szczególnie, że muszę przeskakiwać z jednej roli na drugą, i grać różnymi emocjami. Zawsze na próbach pojawiają się nowe rzeczy.

Joanna Mądry: Ja mam łatwiej, bo moja rola nie jest tak bardzo podzielona na aktorkę i córkę. Najciężej ma Ziemowit.

Ziemowit Wasielewski, pod koniec próby zwany Ziemowitą Wasielewską: (żartem) Odkrywam w sobie pierwiastek kobiecy. Wczuwam się w rolę. Dlatego kłócimy się z Rafalalą.

Według Rafalali Ziemowit jest niepokorny...

Katarzyna Olszko: Bywa, że mamy dwóch reżyserów jednego spektaklu, jak się Ziemowit wczuje w rolę.

Rafalala: (wygłasza objaśniający monolog) Konfrontacja ze mną została wpisana do sztuki. Rafalala-Reżyser chce ją pod koniec zmienić. Stwierdza, że śmierci matki nie ma. Na potrzebę sztuki nie musi jej wskrzeszać, bo po prostu nie umiera. To jest teatr i tu reżyser jest bogiem. Na tym polega też konflikt między Kasią a Ziemowitem. Rafalala-Reżyser nie pozwala Kasi grać własnej matki. Nie jest gotowy na taką konfrontację. Nie do końca pamięta jej ruchy i gesty. Ale jeśli pozwoli Kasi na zagranie Matki na jej sposób, to oszuka sam siebie. Sfałszuje obraz własnej. A Rafalala-Reżyser boi się kłamstwa, bo po czasie można je uznać za prawdę.

Rafalala nie boi się konkurencji. Nawet jeśli Ziemowit wczuje się w rolę, zabierze płaszcz i sukienkę

Rafalala: Myślę, że nie. Mam swoje sposoby na eliminowanie konkurencji (śmiech).

Scena V: Pierwszy monolog Rafalali

Rafalala idzie z propozycją wystawienia sztuki to jednego z warszawskich teatrów. Zza sceny dobiega głos dyrektora placówki: Moja publiczność nie jest gotowa na taki spektakl. To teatr mieszczański. Jesteś zbyt kontrowersyjna. W Rafalali coś pęka. Postanawia "ruszyć cztery litery" i założyć własny teatr. W jednym z artykułów zarzucają, że teatr będzie się skupiał wokół LGBT (Les-Gej-Bi-Trans).

Rafalala: (ironizując) Tak. Na koniec śpiewamy piosenkę pt. "Homoseksualizm is cool" i wyciągamy tęczowe flagi (śmiech). Podkreślam, że w teatrze znajdzie się miejsce dla takich tematów. Ja oceniam sztukę po tym czy jest dobra, a nie po tym o czym jest. Może traktować o homoseksualizmie albo o zakonnicach. Ważne jak jest zrobiona. "Sto" jest dla każdego. To uniwersalny dramat o śmierci matki. Jeśli ktoś przyjdzie na spektakl, to na pewno nie będzie zwracał uwagi na to czy jestem kontrowersyjna czy nie. Zrobiłam ten spektakl na podstawie swojego życia. W ten sposób dałam sobie szansę na przeprowadzenie rozmowy ze swoją matką, bo w życiu się nie udało. Moja matka umarła nagle. Gdyby umierała w szpitalu, siedziałabym przy niej i rozmawiałybyśmy. Dzięki sztuce nabrałam dystans. Potrafię mówić o tym swobodnie. Ale to moja prawda. Siostra wyreżyserowałaby spektakl zupełnie inaczej.

Scena VI: Drugi monolog Rafalali

Teatr Warszawa Rafalali najsłynniejszego warszawskiego transwestyty, zwanego przez złośliwych kobietą z penisem, istnieje już nie tylko w wyobraźni. "Sto" to pierwszy spektakl, który zainauguruje jego działalność. Teatr nie ma swojej stałej siedziby dlatego Rafalala współpracuje z zagłębiem klubowym przy ul. 13 Listopada - Saturatorem, Hydrozagadką, Zwiąż Mnie.

Rafalala: Dzięki temu dowiem się czego chcę. Będę wiedzieć jaka publiczność przychodzi, czego oczekuje, gdzie w przyszłości szukać siedziby, czy może jednak lepiej mi będzie pozostać bezdomną panią na włościach. Gdybym zaczęła bawić się w szukanie lokalu, a potem w jego remont, to zabiłabym radość robienia przedstawień. Bo mnie interesuje sztuka. Potem pomyślę o jakimś stałym miejscu. Byłabym głupia gdybym wpakowała się w dodatkową pracę i szukania stałej siedziby. Nie miałabym czasu na sztuki (dobitnie podkreślając sens wypowiedzi).

Scena VII: Premiera

Gasną światła na scenie. Ziemowit zmywa makijaż. Katarzyna pakuje się. Joanna szuka czegoś w torbie. Rafalala poprawia fryzurę. Aktorzy rozchodzą się do domu. Spotkają się jeszcze wieczorem. Próba będzie trwać do godz. 2 w nocy. Premiera już niedługo, bo 31 maja w Hydrozagdce o godz. 20. Bilety można rezerwować na stronie www.teatrwarszawa.pl lub kupić bezpośrednio przed spektaklem. Cena biletu to 20 zł. Będzie grany przez każdą niedzielę czerwca.


Grzegorz Miecznikowski
Gazeta Wyborcza
27 maja 2009
Spektakle
Sto