Śmiech na pustyni

Komplet widzów zobaczył w poniedziałkowy wieczór komedię "Małżeński rajd Dakar" z Katarzyną Pakosińską i Mirosławem Zbrojewiczem.

- Bardzo się uśmiałam - mówi Maria Trzaskowska, która komedię zobaczyła razem z mężem. - Uwielbiam Katarzynę Pakosińską za jej poczucie humoru. No i za charakterystyczny śmiech, którym zaraża widzów. Spektakl bardzo mi się podobał. Był nie tylko zabawny, ale też mądry, bo dzięki niemu mężczyźni mogli zobaczyć, co czują kobiety w sytuacjach, które dla nich są często nic nieznaczące.

- Ale kobiety też mogły się przekonać, że mężczyźni potrafią być czuli i delikatni. Czasami - dodaje pan Jarosław, mąż pani Marii. - Niektóre sprzeczki na scenie przypominały mi te nasze. Żona też lubi dużo mówić, a wtedy ja mogę tylko słuchać.

"Małżeński rajd Dakar" to komedia, która premierę miała zaledwie kilka tygodni temu. Katarzyna Pakosińską i Mirosław Zbrojewicz wcielają się w role Joli i Freda, małżeństwa z długim stażem, które przeżywa kryzys. Aby go pokonać, para wyrusza w rajd afrykańską pustynią. Niestety, samochód się psuje, a to powoduje nie tylko problemy komunikacyjne, ale również spięcia między małżonkami. Zaczyna się wzajemne rozliczanie ze wspólnym życiem, są wyrzuty, pretensje i żale. Ale spektakl jest przecież komedią, dlatego aż skrzy się w nim od humoru zarówno sytuacyjnego, jak i słownego. Zwroty akcji, zmienna dynamika i zaskakujące pointy sprawiły, że publiczność nawet przez chwilę nie mogła się nudzić.

Nic dziwnego, bowiem autorem scenariusza jest Sigitas Parulskis, który napisał również komedię "Kobieta pierwotna", zagraną przez Hannę Śleszyńską.

Tym razem była to jednak opowieść na dwa glosy: damski i męski. Konflikty, sprzeczki i zabawne sytuacje były co chwilę przerywane salwami śmiechu.

- Zagraliśmy ten spektakl dopiero czwarty raz. Słupska publiczność reagowała najlepiej spośród wszystkich widzów, którzy dotychczas zobaczyli to przedstawienie. Śmiechy słyszeliśmy często w momentach, których byśmy się nie spodziewali - mówiła po spektaklu Katarzyna Pakosińską.

Aktorka, znana głównie z występów w Kabarecie Moralnego Niepokoju, bardzo sprawnie poradziła sobie z tekstem scenicznym, choć widać było, że próbuje przemycić na scenę kilka elementów estradowych. Bardzo pasowały one do konwencji sztuki. Z kolei Mirosław Zbrojewicz, aktor kojarzony głównie z rolami czarnych charakterów o niezbyt imponującej lotności umysłu, tym razem pokazał się jako mężczyzna co prawda nie pozbawiony wad, ale również czuły i potrafiący zadbać o ukochaną.

"Małżeński rajd Dakar" był już kolejnym spektaklem, który zaprosiła do Słupska redakcja "Głosu Pomorza". W ubiegłym roku nasi czytelnicy dwukrotnie doskonale bawili się podczas komedii "Sex guru" z Tomaszem Kotem, natomiast na początku tego roku publiczność oklaskiwała Hannę Śleszyńską, która brawurowo zagrała w monodramie "Kobieta pierwotna".



Daniel Klusek
Głos Pomorza
5 grudnia 2013