Śmierć idoli PRL – u

W modny nurt reinterpretacji najróżniejszych filmów i seriali z czasów naszej, czyli pokolenia 30,40 i 50 – latków, młodości, wpisał się też Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Od dwóch lat działa przy nim Grupa Robocza, zrzeszająca entuzjastów – amatorów występowania na scenie.

Twórcą grupy był dyrektor Piotr Ratajczak, który poprzez ciekawe warsztaty aktorskie, improwizację wyzwalał u uczestników pokłady wyobraźni i wrażliwości scenicznej. Następnie przekazał pałeczkę dwóm młodym aktorom, Piotrowi Mokrzyckiemu i Michałowi Koseli, którym tak bardzo spodobała się przygoda z pedagogiką, że postanowili zrealizować z GR spektakl „Stawiam na Tolka Banana" Piotra Rowickiego. O tajemniczym Tolku Bananie słyszał każdy z nas, stał się ikoną naszej podwórkowej młodości, oglądaną na czarno – białym, trzeszczącym Rubinie czy Neptunie. Pytanie, jak dziś pokazać wymarły świat osiedlowych band, ulicznych hersztów, którzy popularność zdobywali przez największą liczbę kapsli i wspinanie się na najwyższe drzewa. Obecnie jest to świat archaiczny, dla młodzieży naiwny i pretensjonalny, gdyż jak można funkcjonować bez smartfonów, Ipodów? Autor sztuki, jak i reżyserzy poszli więc na pewne ustępstwa.

I oto Julek (Artur Waśniowski), chłopiec ze strzeżonego osiedla to samotnik, kujon i egoista, nie potrzebujący innych do spędzania czasu. Zapracowany ojciec wynagradza mu to prywatnymi lekcjami tenisa i drogimi gadżetami, np. piłką z autografem Tigera Woodsa. Kiedy los przypadkowo styka go z bandą miejscowych metali (Roksana Fagasińska, Olga Jabłońska, Marcin Max) początkowo przerażony i nieufny, wchodzi do ich zaczarowanej krainy przyjaźni i sztamy. Świetna scena przyjęcia do gangu „Nowego" przez cynicznych i wyrachowanych, jak się szybko okazuje kolegów, hipnotyzuje plemiennym duchem. Również odśpiewanie przez „trudną młodzież" hymnu naszego pokolenia czyli „ Piosenki o Tolku Bananie" zamienia się w trans i groteskową fantasmagorię. Kim okazuje się współczesny Tolek, brawurowo odegrany przez charyzmatycznego Jana Burligę? Elegancko ubrany, wystudiowany, przypomina bardziej przedstawiciela handlowego. Nieufność wzbudzają też jego nadmiernie sympatyczne odzywki, przesadna otwartość i egzaltacja młodymi ludźmi. W naszych czasach to nie są normalne relacje, obowiązuje chłód i dystans, gdyż w przeciwnym razie możesz stać się bohaterem reportażu w telewizji poszukującej taniej sensacji. I na wstępie zostaje odrzucony, dopóki nie zaczyna demaskować po kolei pozornie tylko pewnych siebie i silnych członków grupy. W rzeczywistości nie brakuje wśród nich drobnych złodziei, naciągaczy, destrukcyjnych kiboli. Pokraczna i nieprzyjemna prawda wychodzi na jaw. Tolek Banan okazuje się ich ostatnią nadzieją, archetypem lepszego, sprawiedliwego świata marzeń.

Elektryzującym punktem spektaklu jest wejście na scenę Idola ( postać jak z filmów Lyncha, Piotr Fukiet). Jego analizy psychiki bohaterów zamieniają się w zbiorową diagnozę społeczeństwa jako zagubionych, załamanych inercją i pustką. Każdy z nas potrzebuje swojego prywatnego Tolka, który pewnego razu potrząśnie nami i powie „Powstań wiaro", a my wtedy zostawimy laptopy, piloty i przypomnimy sobie smak młodości. W sztuce nie brakuje zarówno scen komediowych, jak bójka z ekspresyjnymi dresiarzami ( Agnieszka Małecka), jak i tragicznych, smutnych ( rozczarowanie Tolkiem i jego wspaniałą inicjatywą „złotego interesu"). Okazuje się on animatorem akcji dla trudnej młodzieży, której celem było wspólne zbudowanie ze środków unijnych młodzieżowego klubu.

Dzieci ulicy odrzucają i wyśmiewają cały projekt, niszczą go wraz ze swoimi złudzeniami. Czują się oszukani i wykorzystani, nikt ich nie oswoił z nowymi możliwościami. Wolą brudne podwórko i zatęchłą, znaną ulicę, którą znajdzie się jeszcze w każdym mieście. Wolą dobrowolnie wrócić do rezerwatu dzikiego dzieciństwa. Ja chyba też chętnie bym tam wróciła, ale zgubiłam już klucz. Polecam każdemu sfrustrowanemu, połkniętemu przez trybik maszyny. Jak podkreśliłam aktorami są amatorzy, wśród nich nie brakuje informatyka, studentów, nauczycielki ( Janina Chochłakiewicz, mocna, wyrazista kreacja przywódczyni gangu Karioki, która walczy z Tolkiem o oddziaływanie na grupę).

Początkowa zabawa w teatr okazała się najwspanialszą przygodą, jak podkreślają. Taki jest właśnie genius loci wałbrzyskiego teatru, który zaraża sztuką i powinno się do niego wchodzić na osobistą odpowiedzialność.



Joanna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
9 listopada 2015