Śmierć nie lubi długiego gadania
Cudem określił Cezaris Graužinis fakt spotkania się mimo deszczu i wczesnej godziny 10 rano tak wielu osób w celu porozmawiania o śmierci. W istocie - na spotkanie z litewskim reżyserem oraz Grzegorzem Jarzyną i profesor Marią Straś-Romanowską przyszło sporo zainteresowanych.Rozmowę rozpoczęła profesor Straś-Romanowska, zastanawiając się nad zasadnością zaproponowanego przez dyrektor festiwalu tematu dzisiejszego spotkania: „Zaczadzeni śmiercią”. Przyznała ona, że w świetle obejrzanych wczoraj przestawień, przekornie nasuwa jej się pomysł określenia śmierci jako czynnika otrzeźwiającego, nie zaś otumaniającego, czy zaczadzającego. Umieranie stanowi bowiem doświadczenie graniczne, wymuszające u każdego konfrontację z przeszłością i samym sobą. Prowadzi tym samym do rozluźnienia się struktur poznawczych, stając się ostatecznie źródłem poznania. Z opinią profesor zgodził się Grzegorz Jarzyna, nazywając śmierć aktem czerpania doświadczeń, podkreślił jednak przy tym jej intuicyjny i osobisty charakter, uniemożliwiający niekiedy przeprowadzenie głębszej rozmowy na tematy jej dotyczące. Śmierć bowiem „nie lubi długiego gadania” – wtórował Jarzynie Graužinis.
W dalszej części spotkania rozmówcy starali się więc odnaleźć punkty wspólne obu przedstawień. Według profesor Straś-Romanowskiej, oba obrazy zaprezentowały problem kryzysu – w „Królu Learze” do czynienia mieliśmy z kryzysem egzystencjalnym występującym w obliczu śmierci, w „TEOREMACIE” zaś – z tożsamościowym. Tytułowy bohater sztuki Graužinisa, widząc dokonane przez siebie wybory oraz całą drogę życiową niejako z boku, stara się dociec sensu zakończonego już życia. Spektakl Jarzyny z kolei dotyka aktu zatrzymania się w rozwoju człowieka, ze względu na jego „zafiksowanie się w rytualizmach” – codziennych, pustych rytuałach. Tym samym „T.E.O.R.E.M.A.T.” staje się nośnikiem uniwersalnych wartości, poruszając problem rozwoju osobowości. Przybyli goście zastanawiali się także nad najbardziej tajemniczymi postaciami obu sztuk – Błaznem oraz przybyłym do włoskiej rodziny gościem. Rozważając ich pozycję w przedstawieniach, profesor Straś-Romanowska nawiązała do analizy jungowskiej, sugerując interpretowanie obu postaci jako uosobienia archetypicznych nośników wzorców. Ich pojawienie się prowadzi bowiem do „otwarcia się u człowieka wrót podświadomości”, niczego jednak przy tym nie rozwiązując, a jedynie poprzez dokonanie przez człowieka wglądu w swe wnętrze, umożliwiając drogę jego rozwoju.
Gazeta Festiwalowa
Dorota Ziemkowska
15 października 2009