Smutek ukryty między słowami
Tajemnicza cisza połączona z narastająca atmosferą oczekiwania wywołuje szmery płynące od strony oczekującej na widowisko publiczności. Wszelki hałas milknie jednak w chwili, gdy podnosząca się kurtyna ukazuje trzech muzyków. Nagle, z nastrojowego mroku okraszonego maestrią dźwięków, płynnym ruchem wyłania się główna persona niedzielnego recitalu- Joanna Trzepiecińska, znana aktorka teatralna i filmowa.Tak można w skrócie opisać pierwsze minuty recitalu Joanny Trzepiecińskiej, który uświetnił zakończenie IX Ogólnopolskiego Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość Przedstawiona”, odbywającego się od 17 do 25 października 2009 roku w zabrzańskim Teatrze Nowym.
Śpiewająca aktorka zaprezentowała festiwalowej publiczności piosenki z repertuaru Kabaretu Starszych Panów. Jak sama przyznaje kolejność ballad jest nieprzypadkowa, gdyż przedstawione utwory dobrała za pomocą osobistego klucza. W skład zespołu towarzyszącego wokalistce weszli znakomici muzycy jazzowi: Paweł Pańta grający na kontrabasie oraz Robert Murakowski dzierżący w dłoni trąbkę. Swoją obecnością zaszczycił nas także znany na całym świecie polski pianista Bogdan Hołownia.
Joanna Trzepiecińska rozpoczynając swój występ stwierdziła, że jej śpiewanie jest dowodem na to, iż w życiu nigdy nie jest na nic za późno. Dodała także: „Obiecałam sobie, że po czterdziestce będę robić to, czego nigdy wcześniej jeszcze nie robiłam”. Zatem po podbiciu sceny teatralnej oraz telewizyjnej przyszła kolej na muzyczną estradę.
Próba scenicznego zmierzenia się z utworami Grzegorza Wasowskiego i Jeremiego Przybory, będącymi niejako polskim dziedzictwem kulturowym, okazała się zachwycająco udana. Aktorka swobodnie balansowała na granicy aktorstwa i piosenkarstwa, dodając piosenkom niebanalnej aranżacji. Płynnie i z rozmachem przechodząc od utworu do utworu zmieniała sceniczne nastroje, wcielając się w coraz to nowe role. Całym ciałem oddawała doskonale sytuację liryczną zapisaną w dźwiękach nut. Począwszy od niesamowitej radości tchnącej z twarzy aktorki widzowie mogli obserwować przejście do zastanawiającej melancholii oraz smutku, malującego się na jej obliczu.
Oprócz perfekcyjnie wykonanych utworów, okraszonych aktorską mimiką i gestykulacją Joanna Trzepiecińska przeplatała piosenki komentarzami. I właśnie w tym przejawia się kunszt artystyczny śpiewającej aktorki, która mogła sobie pozwolić na swobodne monologi z publicznością w trakcie recitalu, wymagającego pełnego skupienia.
Finał występu był daleki od hollywoodzkich happy endów, gdyż aktorka wyznała, że „radosne zakończenia w życiu nie zawsze chcą się zdarzać, dlatego też wyłamię się z hollywoodzich reguł. Zakończenie może nie będzie szczęśliwe, ale za to bardzo moje”. I tak też się stało.
Wydawać by się mogło, że zabrzański recital był podróżą sentymentalną w głąb historii życia, jaki Joanna Trzepiecińska odbyła wraz ze zgromadzoną publicznością. Z muzycznej refleksji wyłoniła się postać silnej kobiety, której los nie szczędził problemów i rozterek, a która potrafiła zachować spokój i opanowanie. Dominantą kompozycyjną dobranych utworów była niesłabnąca miłość. Cały recital stał się opowieścią o uczuciu, które w przeważającej mierze okazuje się być platoniczne. Uczuciu wymagającym pielęgnowania, pomimo wszelkich przeciwności losu.
Żegnając się, podczas bisowego występu Joanna Trzepiecińska zakończyła recital słowami piosenki „Dobranoc, ojczyzno kochana już czas na sen”, adekwatnym do pory kończącego się widowiska.
Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
28 października 2009