Smutne życie

Reprezentacja interesujących warszawskich spektakli na festiwalu w Zabrzu pozwala wierzyć, że stolica nadal jest zainteresowana robieniem teatru niekoniecznie pod publikę zainteresowaną jedynie gwiazdorskimi nazwiskami w obsadzie. W konkursie znalazły się trzy przedstawienia ze stolicy: "Między nami dobrze jest" TR Warszawa, "Zbombardowani" Teatru Konsekwentnego oraz "Proca" Teatru Scena Prezentacje.

Jeden ze stołecznych spektakli – „Proca” w reżyserii Romualda Szejda, twórcy i dyrektora Sceny Prezentacji – w sposób delikatny obrazuje problem miłości homoseksualnej. Spektakl powstał w oparciu o dramat rosyjskiego pisarza współczesnego, Nikołaja Kolady, dlatego też wątek miłosny rozwija się w entourage’u współczesnej Rosji, będącej w toku przemian polityczno-gospodarczych.

Bohaterem jest niepełnosprawny Ilja – ofiara wojny poruszająca się na wózku inwalidzkim, człowiek pozostawiony sam sobie – bez pieniędzy, bez opieki, bez przyszłości. Jedynym jego ‘obowiązkiem’ jest żebranie o drobne na alkohol i papierosy pod jednym ze sklepów. Tam też poznaje młodego, zadbanego Antona. Obaj mężczyźni zbliżają się do siebie i przezywają krótki i intensywny ‘romans’. Szczęścia Ilja nie zazna jednak zbyt wiele, gdyż Anton bezczelnie zaczyna bawić się jego uczuciami. W końcu zrozpaczony Ilja decyduje się na desperacki czyn, w rezultacie którego życie Antona już nigdy nie będzie takie samo. 

W tym spektaklu samotność i smutek wyziera z każdej rzeczy. Mieszkanie – miejsce, gdzie odbywają się wszystkie sceny – jest tego smutku i rezygnacji z życia wyrazem absolutnym. Jego wnętrze jest równie marne jak jego mieszkaniec. Postawę Ilji wobec świata wyraża zaś tytułowa proca – korzystając z niej wybija ludziom szyby w oknach, żeby – trawestuję – „czuli się choć trochę gorzej, żeby nie byli ciągle szczęśliwi”. Mimo odpychającej powierzchowności do bohatera lgną zarówno Anton jak i sąsiadka Ilji – Larysa (Cynthia Kaszyńska). W fascynację uwierzyć łatwo – równie opuszczona i nieszczęśliwa co Ilja kobieta pragnie swój ból istnienia dzielić z drugim takim samym człowiekiem. Trudniej jednak zrozumieć fascynację Antona osobą Ilji. Skłonność do miłości homoseksualnej zdaje się w tym momencie nie wystarczać. Niby dlaczego młody i przystojny chłopak miałby tracić głowę dla starego, spoconego i brudnego pijaka na wózku, którego poznał żebrzącego pod sklepem? Oczywiście zarzut pod względem prawdopodobieństwa takiego zdarzenia w prawdziwym życiu pada nie w stronę reżysera lecz autora sztuki. Reżyserowi zaś należą się brawa za subtelność w pokazywaniu problemu, umiejętność snucia narracji bez niesmacznych scen i oszczędność formalną. Te środki właśnie pozwoliły na wybrzmienie emocji bohaterów i przekazanie idei spektaklu.  

Siła tego przedstawienia tkwiła jednak przede wszystkim w wyśmienitym aktorstwie Bartosza Opani jako kalekiego, brudnego, zapijaczonego Ilji. Aktor za pomocą swoich gestów, mimiki twarzy oraz modulacji głosu bardzo przekonująco wyraził stany emocjonalne swojej postaci. Swoje zrobiła również charakteryzacja – w kilku pierwszych scenach aktor był nie do rozpoznania. Rola ta z pewnością zmieniła sposób patrzenia na niego jako jedynie na przystojnego i szarmanckiego i poszerzyła krąg ról, w jakie artysta śmiało może się wcielać. „Proca” otworzyła mu kolejne drzwi. Szkoda, że aktorstwo Sebastiana Cybulskiego – przeciwnika Bartosza Opani – nie było równie przekonywujące. Sądzę, że można zrzucić to na karb młodego wieku aktora wcielającego się w postać Antona i małego doświadczenia scenicznego. Niemniej jednak spektakl warszawskiej Sceny Prezentacje godny jest zabrzańskiego festiwalu, na którym przecież oglądamy różne wcielenia naszej dzisiejszej rzeczywistości.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
29 października 2009