Sobota z pytaniami bez odpowiedzi

Profesor Dariusz Kosiński z Instytutu im. Jerzego Grotowskiego, którego wykładu można było wysłuchać w drugim spotkaniu z cyklu "Teatralium", już na wstępie podziękował wszystkim słuchaczom za przybycie oraz za to, że, jak to określił, zdecydowali się spędzić słoneczne sobotnie popołudnie w tak "mało przyjemny sposób"

Spektakl „Akropolis” autorstwa Jerzego Grotowskiego i Józefa Szajny, który był tematem prezentacji, nie wprawia widzów w dobry nastrój, wprost przeciwnie, niejako z założenia ma ich go pozbawiać. Grotowski pytał o sprawy, o których na co dzień nie myślimy. Nie dawał też gotowych odpowiedzi, liczył bowiem na indywidualną recepcję – zastrzegł Kosiński. Ten typ teatru kwestionuje przyzwyczajenia, a odchodząc definitywnie od XIX -wiecznego teatru dramatycznego, zrywa też z jego iluzyjnością.  

Inscenizacja dramatu Wyspiańskiego (nagranie prezentowało piąty wariant spektaklu, którego premiera miała miejsce 10 października 1962 roku) należy do tak zwanej trylogii bluźnierczej Grotowskiego, obejmującej również realizacje „Dziadów” i „Kordiana”. Akcja oryginału toczy się w katedrze Wawelskiej (jakże znamienne i dziś miejsce!), na polskim Akropolu, gdzie w noc rezurekcji dzieła sztuki schodzą ze swych postumentów i odgrywają istotne dla kultury europejskiej sceny - mitologiczne (wojna trojańska) i biblijne (historia Jakuba oraz Zmartwychwstanie). Inscenizacja Grotowskiego nawiązuje do obozowych doświadczeń twórcy, w poetycki sposób parafrazując doświadczenie zagłady, estetycznie przypominając opowiadania Tadeusza Borowskiego (z którego zresztą Grotowski czerpał inspirację). Zamiast powtórnego przyjścia Chrystusa, mamy pochód odindywidualizowanych postaci, schodzących po kolei do krypty pośrodku sceny, symbolizującej obozowe krematorium. Obóz koncentracyjny ma być tu swoistą syntezą cywilizacji europejskiej i jednocześnie tworem całkowicie ludzkim – tłumaczył Kosiński. Pojawia się więc fundamentalne pytanie, czy możliwe jest zmartwychwstanie po Auschwitz, czy zmartwychwstaną ci, których ciała spalono w krematoryjnych piecach?

Szkoda tylko, że wielu konstatacjom profesora Kosińskiego trzeba było wierzyć na słowo. Kiepska jakość prezentowanego zapisu filmowego, a szczególnie jego dźwięku (odtwarzanie w systemie Dolby Digital nagrania, które nie było do tego celu stworzone nie ma specjalnego sensu), nie pozwalała dostrzec wielu niuansów inscenizacji, w tym głównie specyficznej pracy aktorów głosem. Warto, by Polski Instytut Sztuki Filmowej zainteresował się cyfrową rekonstrukcją nie tylko polskich filmów ale i nagrań przedstawień teatralnych. Odkrycie pierwotnej jakości nagrania jest w takich przypadkach szczególnie cenne i prowadzić może do wielu nowych, ciekawych interpretacji.

Pomimo tego, inicjatywa Muzeum Śląskiego z pewnością zasługuje na uznanie. Wakacyjne wydarzenia teatralne to głównie festiwale przedstawień lekkich, łatwych i przyjemnych i nie wiele pozostaje widzom poszukującym intelektualnego wysiłku.



Magdalena Kowalczyk
Dziennik Teatralny Katowice
13 lipca 2011