Spektakl nie wprost

Maćko Prusak o pracy nad "Klaus der Grosse"

Co sprawiło, że pierwszy autorski spektakl zbudowałeś – w pewnym sensie – wokół postaci Klausa Nomi?
Pierwotnie myślałem o wykorzystaniu w spektaklu śpiewu kastratów i ich charakterystycznego repertuaru. Jednak niełatwo jest znaleźć ludzi, którzy byliby w stanie podjąć się niezwykle trudnego zadania, jakim jest wykonanie klasycznego repertuaru kastratów i kontratenorów. Zwłaszcza, że w spektaklu teatralnym aktor, oprócz śpiewania, ma jeszcze parę innych zadań do wykonania – musi się poruszać, coś zagrać, czasem zatańczyć. Ale idea kontratenora-kastrata pozostała.
Przeprowadziliśmy krótki wywiad wśród znajomych, pytając z czym współcześnie kojarzy im się pojęcie kastrata. Pojawiły się różne skojarzenia, między innymi związane z muzyką pop – najczęściej Jimmy Sommerville, Anthony Heggarty i właśnie Klaus Nomi. Ta postać wydała mi się najbardziej urzekająca i niejednoznaczna; na tyle, aby w luźny sposób spiąć abstrakcyjną fabułę z jego piosenkami. Spektakl nie jest wprost o Klausie Nomi – posługujemy się figurą kastrata jako metaforą człowieka z jednej strony zatrzymanego w czasie, czasie dzieciństwa, a z drugiej będącego w jakiś sposób ofiarą przemocy, mniej lub bardziej uchwytnej. W sensie bardzo ogólnym ten temat jest obecny zarówno w postaci Klausa Nomi – postaci dosyć tragicznej – jak i w bohaterach spektaklu. Taką mam przynajmniej nadzieję.

 Opowiedz o kulisach projektu – dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w konkursie off-PPA? Jak znalazłeś tylu sprawnych ruchowo i śpiewających wysokim głosem aktorów?
 Nurt Off Przeglądu Piosenki Aktorskiej jest naprawdę  świetną możliwością dla debiutantów i ludzi tworzących niezależnie. Gwarantuje pewien budżet, co – nie ukrywajmy – jest bardzo ważne w niezależnych przedsięwzięciach, wspaniałą, różnorodną publiczność i zerową ingerencję w projekt. To zadecydowało o wzięciu udziału w konkursie. Ze wszystkimi aktorami biorącymi udział w spektaklu pracowałem wcześniej, więc znam ich niezwykłe możliwości – aktorskie, ruchowe i wokalne. Poza tym wszyscy są bardzo fajnymi ludźmi, którym jestem bardzo wdzięczny za to, że zgodzili się pracować w różnych miejscach, o najdziwniejszych godzinach, często bardzo późnych, a także trochę w ciemno, bo spektakl w dużym stopniu kształtował się w trakcie prób.

Czy masz już pomysły na kolejne autorskie spektakle?

Nie mam w głowie gotowego spektaklu, ale pracę nad „Klausem…” wspominam bardzo miło. Myślę, że warto zabrać się za kolejny projekt.



Tatiana Drzycimska
Materiał nadesłany
2 września 2010