Śpiewająca wieś

Kabaretowe skecze, mniej i bardziej znane standardy piosenki ludowej ubrane w edukacyjne ramy opowieści o tym, jak to drzewiej na wsi bywało - tak polską wieś przedstawiają w Centrum Kultury w Gdyni artyści związani z Teatrem Komedii Valldal.

Jak wiadomo polska wieś już trzecią dekadę jest w odwrocie. Młodzi coraz częściej uciekają do miast, wsie wymierają wraz ze śmiercią najstarszych i często jedynych ich mieszkańców. W nowej, unijnej rzeczywistości, odnaleźli się nieliczni rolnicy. Siłą rzeczy również wiedza o wsi jest niewielka. Zaradzić temu postanowił Tomasz Valldal Czarnecki, który wraz z zaproszonymi artystami pod szyldem Teatru Komedii Valldal i opierając się na ludowym repertuarze postanowił opowiedzieć publiczności o polskiej wsi.

Przez cykliczny, wyznaczony porami roku cykl życia na wsi przeprowadza widzów Strach na Wróble (Grzegorz Wolf), czyli jedyny strażnik dawnych ludowych obyczajów. Dowiadujemy się od niego m.in. o tradycji Świąt Bożego Narodzenia, o zapustach, topieniu Marzanny, Święconce, Lanym Poniedziałku, obrzędach świętojańskich, o okresie żniw, więc żęciu i młóceniu zboża. To kontrapunkt dla młodych, świeżych, rozerotyzowanych chłopskich dziewuch (Aleksandra Konior, Agnieszka Brenzak, Justyna Jeleń) oraz zainteresowanych nimi chłopów (Jeremiasz Gzyl, Bartłomiej Sudak i Mikołaj Ostrowski) i próbującą do nich dołączyć lokalną Wariatką (Oksana Terefenko). Oczywiście młodych bardziej niż tradycja interesuje zabawa i seks ku zgorszeniu Stracha na Wróble.

W spektaklu, momentami zamienionym w kabaret (np. topienie Marzanny w wykonaniu Jeremiasza Gzyla i Bartłomieja Sudaka) najważniejsze są jednak pieśni. Nie ma tu praktycznie wcale powszechnie znanych ludowych hitów (jedynym szerzej znanym wyjątkiem jest "Dziura w desce"). Są za to bardzo dobrze wykonane (zwłaszcza w wykonaniu dziewcząt) choć mniej znane pieśni ludowe (np. "Za cóze mnie mama łaje", "Noc Kupały" z repertuaru zespołu Żywiołak czy "Mateusz" śpiewany przez Kapelę ze Wsi Warszawa). Większość utworów wykonywana jest w stylu piosenki aktorskiej, obudowanej fabułą (np. "Cyt, cyt" w wykonaniu Bartłomieja Sudaka i Agnieszki Brenzak).

Tomasz Czarnecki nie tylko za pomocą sympatycznego, choć nieznośnie dydaktycznego Stracha na Wróble opowiada o życiu na wsi. Kolejne utwory aranżowane są tak, by w jakimś stopniu odkrywać bogactwo i koloryt życia na wsi. Wczuć się w klimat spektaklu pomaga scenografia Moniki Wójcik, w której centrum znajduje się zbudowana ze słomy ściana wiejskiej chaty, z drewnianą ławką, zrobioną z deski i pieńków drzewa i fragmenty wiejskiego obejścia, z czym nieprzyjemnie kontrastują do bólu kiczowate wizualizacje wiejskiego krajobrazu, adekwatnie do opisywanej pory roku. Słomę znajdziemy nie tylko na scenie postaci zarysu chaty i słomy sprasowanej w kostki przez snopowiązałki, ale też pod stopami widzów, bo przyozdobiono nią również widownię Centrum Kultury w Gdyni.

W tym pogodnym, pełnym pozytywnej energii i witalności przedstawieniu wokalnie zdecydowanie ciekawiej prezentują się panie. Najlepiej interpretuje piosenki Aleksandra Konior, której niewiele ustępuje Oksana Terefenko. Dobre momenty ma również Justyna Jeleń i Agnieszka Brenzak. Jeremiasz Gzyl i Bartłomiej Sudak wnoszą elementy kabaretowe, zaś Mikołaj Ostrowski przy dużym talencie wokalnym pozostaje wokalnie kompletnie odklejony wiejskiej tematyki. Od pierwszej sceny przypomina chmurnego Bohuna czyli Aleksandra Domogarowa z "Ogniem i mieczem" Hoffmana, śpiewa jednak z wyraźną manierą musicalową, co Bohunowi niezbyt pasuje.

"Ale Wiocha!" Tomasza Czarneckiego to porcja dobrej rozrywki i powtórka z tradycji polskiej wsi. Skoczną, wesołą muzykę na żywo wykonują Krzysztof Wojciechowski, Jarosław Stokowski, Przemysław Pawłowski i Artur Guza, który jest kierownikiem muzycznym spektaklu. Spektakl, z którego zadowolone będą nauczycielki języka polskiego, ich uczniowie i - czego dają wyraz w trakcie i po przedstawieniu - niemal wszyscy widzowie szczelnie wypełnionego Centrum Kultury w Gdyni.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
2 grudnia 2014