Spór o polaków

Najnowsza premiera w Teatrze Polskim -"Polacy" - wydaje się przedstawieniem kontrowersyjnym. Mody reżyser Gabriel Gietzky i scenarzysta Rafał Kosewski wykorzystali do spektaklu teksty z "Zapisków więziennych" kard. Stefana Wyszyńskiego i "Dzienników" Witolda Gombrowicza. Olgierd łukaszewicz jako prymas i Radosław Krzyżowski jako Gombrowicz poruszają się na scenie w dziwnych dekoracjach - s to rusztowania czy raczej klatka symbolizująca Polskę? - spierając się o rolę tradycji i katolicyzmu w życiu naszego narodu

Wygłaszane teksty powstały w epoce stalinowskiej, kiedy kard. Wyszyński był uwięziony, a Gombrowicz na emigracji w Argentynie pisał swoje dzienniki. Są to więc poglądy wyrażane z odmiennych punktów widzenia, co ma tu zasadnicze znaczenie. Jak wiemy, na kwestie stosunku do polskiej tradycji obaj autorzy mieli poglądy zupełnie odmienne. Prymas stał na stanowisku, że naród, kultura polska i polskie pastwo nie przetrwają bez wiary i Kościoła, katolicyzm stanowi bowiem nieodłączną część tożsamości Polski. Dlatego naród potrzebuje odwoływania się do najlepszych wzorów ze swej historii, zawartych także w tradycji polskiego Kościoła. Należy więc wartości te przenieść w życie przyszłych pokoleń. Takie słowa podają ze sceny Teatru Polskiego. Gombrowicz przeciwnie - uważał, że polski katolicyzm zniewala umysły i wolę Polaków, i że w imię wolności jednostki należy jego tradycje przezwyciężyć. To również słyszymy ze sceny.

Należy jednak zadać pytanie, czy tak ustawiony sceniczny dialog - czy polemika - mają sens. Teksty zostały bowiem wyrwane z szerszego kontekstu historycznego i przede wszystkim z wymiaru całej działalności twórczej postaci. Prymas w swoim nauczaniu często odnosił się do spraw kultury, szkoda więc, że scenarzysta nie umieścił jego głębszych poglądów na te sprawy. Wybrane fragmenty "Zapisków więziennych", pisane w czasie internowania, mogą sprawiać wrażenie głównie afirmacji postaw martyrologicznych, co stanowi łatwy cel ataku dla liberalnego i otwartego Gombrowicza, który nie przeżył w Polsce ani wojny, ani okupacji czy komunizmu.

Wydaje się więc, że w teatralnym sporze nie ma żadnej symetrii. Jeśli ktoś nie zna szerzej nauczania prymasa, może z łatwością przyznać rację Gombrowiczowi, będącemu symbolem Polski liberalnej i otwartej. Autor "Ferdydurke" jest dziś pisarzem kultowym, a jego książki znajdują się wśród lektur szkolnych. Czy myśl kard. Wyszyńskiego jest równie doceniona, czy raczej wyszydzana przez bezkrytycznych wielbicieli Gombrowicza?



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
8 kwietnia 2011
Spektakle
Polacy