Spowiedź niepokornego artysty

Piosenki legendarnego rosyjskiego barda odżyły w widowisku "Wołodia Wysocki. Ósmy grzech". Z epickim rozmachem wystawił je Roman Kołakowski, zarazem autor przekładów pieśni.

Włodzimierz Wysocki -wspaniały poeta i kompozytor ochrypłym głosem wyśpiewujący niezgodę na radziecką rzeczywistość, w jakiej przyszło mu żyć; rewelacyjny aktor odnoszący sukcesy w roli Hamleta na scenie Teatru na Tagance w Moskwie; szaleńczo zakochany mąż francuskiej gwiazdy kina Mariny Vlady -umiera na atak serca w wieku zaledwie 42 lat, podczas bojkotowanej przez Zachód moskiewskiej olimpiady w 1980 r. Ukochanemu Wołodii, który swoimi niepokornymi pieśniami wyrażał najistotniejsze niepokoje Rosjan epoki Breżniewa, towarzyszyło w ostatniej drodze ok. 100 tys. ludzi. 

O bogatym życiu artysty opowiada Kołakowski tekstami jego piosenek. Ułożył je w panoramę losów Wysockiego, ze społeczno-obyczajowym tłem powojennych realiów Związku Radzieckiego. Kolejne etapy życia bohatera układają się w rozdziały-grzechy: Dzieciństwo, Ulica, Drużyna, Scena, Miłość, Tęsknota, Poezja. Są metaforami dojrzewania człowieka w świecie poddanym ideologicznej indoktrynacji, w którym nawet niewinna z pozoru "Gimnastyka" staje się musztrą, gdzie nie ma miejsca na indywidualność i tępi się odchylenia od obowiązkowego programu ćwiczeń. Nic dziwnego, że poddani tresurze dojrzewają do buntu. 

Scenicznym porte parole rosyjskiego artysty jest dobrze wyszkolony muzycznie i wokalnie Marcin Przybylski. Obok niego Gizela Bortel jako Marina Vlady, jasny anioł przebaczenia z innego, wolnego świata. Towarzyszą im dobrze dysponowani głosowo: Jolanta Litwin-Sarzyńska, Przemysław Glapiński, Michał Konarski, Marcin Piętowski i Jacek Zawada. Każdy z wykonawców ma też solówki, a akompaniuje im kameralny zespół muzyczny Artura Jerzego Zielińskiego. 

Przedstawienie ma dobrą wewnętrzną dramaturgię dyktowaną kolejnymi utworami Wysockiego. Pomysłowe zabiegi sprawiają, że np. spuszczona ze skrzyżowanych lin krata natychmiast wprowadza w atmosferę więziennej celi. Widowisko ogląda się i słucha znakomicie, żeby już w domu nastawić płytę z niepowtarzalnymi, oryginalnymi nagraniami Wołodii Wysockiego.



Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita
28 czerwca 2007
Spektakle
Ósmy grzech