Spóźniona rewolucja
Czy szokuje was moja nagość? Tak można sparafrazować słowa jednego z wykonawców performansu, którego twórcą koncepcji został Tino Seghal. Natomiast wykonawcami jest dwóch tancerzy Frank Willens i Boris Charmatz w performansie „BEZ TYTUŁU".Nie da się ukryć, że performans oglądany w ramach Reminiscencji Krakowskich posiada mocne wejście. Wejście, które sprowadza się do zapalenia światła. Nie tylko oświetlającego scenę, ale również widownię. Początkowo widz siedzi w ciemnej sali i słyszy jedynie słowa performera, będące zabawnym wprowadzeniem do spektaklu. Następnie zostaje oślepiony jasnym światłem, a jego oczom ukazuje się nagi tancerz. Zabieg ten silnie wpływa na percepcję widza, który zostaje zaatakowany nagością. Co więcej nie może przed tą nagością uciec – w ten sposób częścią performansu staje się reakcja widza. Feedbeck jest natychmiastowy i niejednokrotnie często wykorzystywany w spektaklu. Bowiem ideą tej koncepcji jest wejście w bezpośredni dialog z widownią.
Efekt mocnego wejścia jednak szybko przemija, a widz oczekuje rozwinięcia tego, co już zobaczył. Jednak zamiast tego otrzymuje powtórzenie. Druga część spektaklu jest próbą powtórzenia części pierwszej, jednak niedokładną, ponieważ zostaje wykonane przez innego tancerza. W ten sposób autorzy kładą silny nacisk na materialno-cielesny wymiar performansu, który wytycza granicę między pierwszą a drugą częścią spektaklu. Różnica ta pokazuje, jak sama cielesność stwarza nowy kontekst do podobnego gestu.
Z pewnością największym atutem tego performansu jest możliwość przyjrzenia się ludzkiemu ciału, rozpoznaniu układu mięśni i ukrwienia. Tancerze stają się rzeźbami, albo raczej anatomicznymi manekinami na podstawie, których z łatwością można zobaczyć pracę mięśni, czy układ żył człowieka podczas ruchu. Widzimy jak produkowany jest pot, jak jasne ciała zaczynają się czerwienić w wyniku kontaktu z podłogą. A podłoga zostaje pokryta potem w wyniku kontaktu z tancerzem. Ze sceny powinno, więc paść pytanie, czy „fascynuje" was moja nagość? Wtedy widz spokojnie mógłby udzielić twierdzącej odpowiedzi.
Ciężko bowiem spodziewać się szokujących reakcji widzów na nagość performerów. Widz w teatrze przyzwyczajony jest do nagości. A widz oglądający teatr tańca tym bardziej. Nie jest to więc wielce szokujące. Ten nagi przełom miał w Polsce miejsce w latach 90., a od tego czasu widz zdążył się do tego przyzwyczaić. Podsumowując: performens można uznać za ciekawe doświadczenie. Jednak nie da się ukryć, że rewolucja, którą stara się wywołać jest nieco spóźniona.
Daria Kubisiak
Dziennik Teatralny Kraków
31 października 2014