Starsza pani godzi Polaków?
Czy to zjawisko z Teatru Dramatycznego przeniesie się w inne rejony naszej poszatkowanej społeczności polsko-polskiej, trudno wyrokować.Być może jednak styl narracji Friedricha Dürrenmatta odwołującej się do uniwersalnych wartości, ale też typowych ludzkich wad, przeniesiony przez reżysera w przaśną rzeczywistość niby z "Rancza", a konkretnie do Gnojewa, zbudował pierwszy most porozumienia. Na widowni przedstawiciele elity PiS i PO, obecny i były minister kultury, wiceprezydent Warszawy i Bronisław Wildstein itd., a w rezultacie wspólna i zgodna owacja na zakończenie, choć ze sceny płynęły wyraźne aluzje do przywracania sprawiedliwości rozumianej jako zemsta wbrew europejskim standardom, zakłamania w mediach, zamiatania przykrych spraw pod dywan i wszechwładzy pieniądza. Zapewne jest to zasługa matki i syna, Haliny Łabonarskiej grającej Starszą Panią i reżysera Wawrzyńca Kostrzewskiego (drugi syn przygotował muzykę), głównych kreatorów przedsięwzięcia i zarazem symbolicznej polskiej rodziny, w której są entuzjaści "dobrej zmiany" i jej krytycy.
Bronisław Tumiłowicz
Przegląd
13 października 2016