Stenka i statyści

Nowe otwarcie, po dwóch latach walki o środki i siedzibę, prowokowało do spojrzenia w lustro i odpowiedzi na pytanie, o co tak naprawdę TR Warszawa i jego dyrektor walczyli.

I film Cassavetesa - pokazujący teatr od kulis, odsłaniający przed widzem zmagania aktorów z rolami i z życiem, ich walkę o prawdziwe emocje, by móc je potem wiarygodnie pokazać na scenie - wydawał się niezłym wyborem. Także problem starzenia się (ciała i duszy), dotykający główną bohaterkę Wiktorię Gordon, to temat ważny i w dobie kultu młodości zrozumiały po obu stronach rampy.

A jednak "Druga kobieta" rozczarowuje. Adaptatorzy scenariusza: reżyser i Anna Nykowska (także autorka kostiumów), zamiast na spójnym i wiarygodnym poprowadzeniu wątków, skupili się na zmianach miejsca akcji: wwożeniu i zwożeniu elementów scenografii. W efekcie batalie Wiktorii ogląda się z zainteresowaniem głównie dlatego, że gra ją Danuta Stenka, która już tak ma, że przykuwa uwagę każdym swoim gestem. Z tła wybija się jeszcze Justyna Wasilewska w roli młodej fanki Wiktorii. Reszta zespołu TR - a są to jedni z najlepszych aktorów w kraju - nie dostała żadnych istotnych zadań: przechodzą, mówią po kilka kwestii, służą jako manekiny do noszenia wymyślnych peruk. Raz jesteś gwiazdą, innym razem statystujesz - to też jakaś prawda o teatrze, ale chyba nie o nią tym razem chodziło.



Aneta Kyzioł
Polityka
8 maja 2014
Spektakle
Druga kobieta
Teatry
TR Warszawa