Sto procent kobiety

Rozgłos przyniosła jej główna rola w "Kamiennych tablicach" oraz w serialach "Białe tango" i "07 Zgłoś się". Dla niej samej kreacje jej życia to Roksana w "Cyrano de Bergerac" w Teatrze Polskim i ta najtrudniejsza - bycie matką.

Dom Laury Łącz przypomina czasy międzywojenne. Jej mama, aktorka Halina Dunajska z mężem Marianem Łączem długo szukali okazji, aby zamienić mieszkanie na dom. Wymagał gruntownej renowacji i przebudowy. W rezultacie rodzinne gniazdo Laura Łącz urządziła niemal samodzielnie, a willa na Saskiej Kępie jest zwana w środowisku artystycznym Warszawy - "muzeum". Aktorka sprawia wrażenie arystokratki w każdym calu. - Uwielbiam patrzeć, jak dzięki moim wysiłkom dom staje się coraz piękniejszy - mówi z dumą. Delikatna i krucha sama brała młotek, szpachlę i wcielała się w rolę majstra. Dom umeblowany jest pięknymi starymi meblami, na ścianach wiszą stylowe obrazy. Pasję kolekcjonerską aktorka odziedziczyła po rodzicach. - Podobają mi się nowocześnie urządzone wnętrza pod warunkiem, że nie muszę w nich mieszkać - wyznaje gospodyni. Choć większość mebli pochodzi z desy, wiele kupiła na jarmarkach i pchlich targach; niektóre za grosze - tak były zniszczone. Ozdobę salonu, piękne gdańskie fotele - w częściach - przydźwigała sama w workach na plecach. - Mówi, że teraz zna się na stolarstwie artystycznym. Ale złocenie ram do obrazów to naprawdę jej specjalność. Mąż Laury, znany i ceniony aktor Krzysztof Chamieć, również czuł się dobrze w takiej muzealnej scenerii - urodził się przecież w pięknym pałacu na Wołyniu. 

OD PIERWSZEGO WEJRZENIA 

Poznali się na początku lat 80. w warszawskim Teatrze Polskim w czasie prób do spektaklu "Cyrano de Bergerac" Rostanda. Grała wówczas u boku przystojnego Leszka Teleszyńskiego. Wybrała jednak Krzysztofa. - To była miłość od pierwszego wejrzenia - wspomina. - Imponował i uosabiał wszystkie cechy, których szukałam u mężczyzny: miał silną osobowość, był twardy, zamknięty w sobie, podobał mi się fizycznie, czarował głosem. Aktorka przypuszcza, że mężczyźni tacy jak Krzysztof szukają kobiet podobnych do siebie: silnych i niezależnych. Pewnie dlatego od razu wpadli sobie w oko. Ona nigdy nie chciała być bluszczem oplatającym męża. Zawsze starała się być niezależna od innych, szukała partnera równie silnego, jak ona. 

Kiedy się poznali, żadne nie było wolne; ona miała męża, on trzecią żonę. Laura doprowadziła do unieważnięnia swojego małżeństwa kościelnego, by móc z Krzysztofem Chamcem wziąć ślub przed ołtarzem - dla niego ślub z Laurą był pierwszym związkiem sakramentalnym. Przeżyli razem 16 lat. - Nasz związek wywołał niemały skandal - wspomina aktorka. Dzieliła nas duża różnica wieku - 26 lat, ale kiedy się w nim zakochałam, był w najlepszym okresie życia. Ani przez moment nie pomyślałam o dzielącej nas różnicy wieku. Zupełnie mi to nie przeszkadzało. O naszym związku rozpisywano się wielokrotnie, podkreślając, że jest bardzo nietypowy, bo niby mieszkamy razem i wspólnie wychowujemy dziecko, ale chodzimy własnymi drogami. Rzeczywiście. Mieliśmy odrębne upodobania i dlatego nie spędzaliśmy razem czasu poza domem. Ja lubię towarzystwo, ekskluzywne hotele, lubię siedzieć pod pięknym parasolem na leżaku nad brzegiem morza. W tym samym czasie Krzysztof z plecakiem zwiedzał obce kraje. Był prawdziwym turystą, lubił górskie wspinaczki, za to nie znosił bankietów i balów. Dlatego nie widywano nas tam razem. Ale psychicznie byliśmy do siebie bardzo podobni. Krzysztof, był stuprocentowym facetem, który traktował mnie jak stuprocentowa kobietę. Toczyliśmy miedzy sobą walkę płci wynikającą z naszych silnych i zdecydowanych charakterów. Taka walka rozgrywa się najczęściej między ludźmi zakochanymi w sobie. Nasz związek od pierwszego do ostatniego dnia stał na fundamencie wielkiej miłości. 

- Choroba pojawiła się nagle i niespodziewanie. Jak co roku spędzałam wakacje w Juracie i tam zadzwonił Krzysztof, mówiąc, że spodziewa się najgorszego. Wynik badania potwierdził straszną diagnozę - nieoperacyjny rak płuc. Na tę chorobę umarł wcześniej jego ojciec i dwaj bracia. Największy szok przeżyłam wtedy, kiedy dowiedziałam się, że mąż będzie żył najwyżej kilka miesięcy. Ale kiedy ten dzień się zbliżał, byliśmy psychicznie przygotowani. 

Skąd brała siłę? - W obliczu nieuchronnego odejścia z tego świata w Krzysztofie nastąpiła wielka przemiana. Robił rozrachunek z całym swoim życiem, prowadziliśmy rozmowy zakochanych w sobie ludzi. Powiedział mi wtedy dużo mądrych i pięknych rzeczy. Jego przemyślenia i refleksje mają ogromny wpływ na moje życie i stosunek do ludzi - opowiada. - Zrozumiałam wtedy, że trzeba chwytać każdy dzień i nie marnować żadnej chwili. Trzeba się zastanowić, jak należy żyć między ludźmi, żeby później tego nie żałować. 

NAJWIĘKSZE SZCZĘŚCIE 

Laura Łącz jest zakochana do szaleństwa w swoim... synu Andrzeju. Kiedy w październiku 2001 r. zmarł jego ojciec, chłopiec miał zaledwie 11 lat. Aktorka zawsze poświęcała mu każdą wolną chwilę. Doskonale pamięta, jak bardzo ucieszyła ją wiadomość, że jest w ciąży. Zawsze chciała mieć dziecko. - Poród to największe szczęście, jakiego doznałam - mówi z przekonaniem. Nie przypuszczała, że niemowlę w aż takim stopniu zawładnie jej życiem. Gdy została mamą, mimo usilnych starań rodziny na dwa lata pożegnała się ze sceną. - Jestem bardzo związana z Andrzejem. On mi w pełni wystarcza. Rzeczywiście, między nią i synem istnieje niezwykła więź, zwłaszcza po śmierci Krzysztofa Chamca. Obydwoje określają ją jako "głęboką, bezinteresowną przyjaźń." 

Już jako mama Andrzeja, aktorka zajęła się pisaniem dla dzieci - ukończyła nie tylko wydział aktorski warszawskiej PWST, ale także filologię polską na UW. Nakład jej pierwszej książki "Bajki, których jeszcze nie znacie" rozszedł się w ciągu miesiąca. O swych utworach mówi, że są tradycyjne w formie i treści, ale mają zaciekawić dzieci, nieść ze sobą jakieś szlachetne przesłanie, mądrość, którą warto zapamiętać. "Każdy z nas jest inny, ale przecież każdy równie piękny" - mówi dzieciom, albo: "Tylko mądrego proś o radę." Aktorka sama zawsze zwracała się o nią do syna; on był pierwszym i najważniejszym recenzentem twórczości mamy. Laura Łącz wydała kilkanaście książek dla dzieci, jest autorką wielu słuchowisk radiowych dla najmłodszych, tłumaczką z języka francuskiego i angielskiego. 

KURACJA PRZEZ PRACĘ 

Na pytanie, jaka jest recepta na wychodzenie z rozpaczy, odpowiada: -Najlepszym lekarstwem jest praca. Żartuje, że kocha ją nieco mniej, niż Andrzeja, ale tylko "nieco". Czuje się spełniona jako aktorka, prowadzi własną Agencję Artystyczna "Laura" i teatr dla dzieci, prezentując w nim cykl przedstawień pod wspólnym tytułem "Pokochaj teatr". Sama jest autorką sztuk, które wystawia, pisze też teksty piosenek. Oczywiście aktorka pracuje też w teatrze dla dorosłych - od wielu lat reżyseruje w karczewskim teatrze "Karia". Poza tym jest pedagogiem w Podyplomowym Studium Terapii Zajęciowej, gdzie prowadzi zajęcia z historii dramatu i teatru. Pracuje dużo. Czasami podejrzewa nawet, że jest pracoholiczką. Zapewnia jednak, że stara się być tego świadoma. 

Po śmierci męża pojawiła się też w serialu "Klan". Wielu sądziło, że zaproponowano jej tę rolę jako ucieczkę przed samotnością. Aktorka zaprzecza. - Wszyscy w środowisku wiedzieli, że\' mam dużo zajęć i że odmawiam grania. Na tę rolę się zgodziłam, bo chyba scenarzyści wzięli pod uwagę moją sytuację i grana przeze mnie Gabriela też jest samotna. 

Laura po odejściu męża nie boi się śmierci, ale jako kobieta boi się starości, zarówno w sensie psychicznym, jak i fizycznym. Nie chciałaby dla nikogo być ciężarem. Zawsze też stara się nie popełniać dwukrotnie tych samych błędów. Niestety, okazało się, że nie należy do ludzi, którzy potrafią się na nich uczyć. Zawsze próbuje nieudane przedsięwzięcia zaczynać od początku. - Piszę, reżyseruję, występuję, prowadzę agencję artystyczną. Jakoś udaje mi się to wszystko pogodzić. Chyba jestem dobrym organizatorem. Ale nie czuję się bizneswoman i nigdy nią nie będę. Jestem po prostu kobietą.



Kamila Szymańczyk
Idziemy
8 lipca 2009
Portrety
Laura Łącz