Studenci na scenie
29 marca 2019 roku na scenie Gdyńskiego Centrum Kultury widzowie mogli zobaczyć owoc kilkumiesięcznej pracy wykonanej przez ośmiu studentów i absolwentkę Akademii Muzycznej w Gdańsku pod okiem Piotra Jankowskiego – inscenizację sztuki Mikołaja Gogola „Ożenek" w przekładzie Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej.Młodzi artyści poradzili sobie na scenie bardzo dobrze – grali z pewnością siebie, bez potknięć, czy sztywności wyuczonych gestów. Aktorzy dobrze oddali satyryczny wymiar tekstu Gogola, tak w jego twórczości charakterystyczny. Karykaturalność postaci jaskrawie pokazuje ludzką śmieszność, małość i charakterystyczne wady. Szczególnie widać to w przypadku Agafii znakomicie zagranej przez Weronikę Pryczkowską oraz Iwana Kuźmicza Podkolesina, którego pierwszorzędnie odegrał Jan Popis.
Agafia – panna na wydaniu, dla której poszukiwany jest odpowiedni kawaler – lekkomyślna i kochliwa, a nade wszystko rozchichotana, co znakomicie gra Pryczkowska. Popis również dał popis porządnego aktorstwa, swoją grą oddał nieśmiałość bohatera, jego nieudolność w towarzyskich kontaktach z kobietami i niestałość w podjętych decyzjach. Wielokrotnie namawiany przez Koczkariewa (Marek Puchowski) do ożenku nabiera entuzjastycznego przekonania do podjęcia tej życiowej decyzji, lecz przekonanie to za każdym razem bardzo szybko traci i wycofuje się ze swoich deklaracji, czego najlepszym wyrazem jest finałowa ucieczka przed narzeczoną przez okno. Zdaje się, że wszyscy aktorzy w „Ożenku" dobrze wyczuli szczególny charakter postaci stworzonych przez Gogola; nie próbują nadać im fałszywej głębi, budują natomiast role satyryczne, prześmiewcze, z założenia „papierowe", pozbawione psychologicznej głębi.
Scenografia i kostiumy – za które odpowiada Katarzyna Zawistowska – tworzą spójną całość i stanowią przemyślane dopełnienie spektaklu. Scena zmieniona jest w przestrzeń salonu, którego ściany pokrywa bujny motyw roślinny, jednorodnym i nieco kiczowatym, tak jak postacie Gogola, w samym cenetrum stoi duża kanapa w starym stylu, to ona jest najważniejszym obiektem scenografii i centrum akcji. Bufiaste suknie dam zdają się wyśmiewać ich napuszoną, napompowaną, pustą dumę, a kostiumy kawalerów podkreślają ich charakterystyczne cechy. Chociaż wywieszenie nad kanapą dużych zdjęć Agafii i dwóch ciotek (w ich rolach Adrianna Dorociak i Dorota Stefańska) – co, jeśli dobrze odczytuję intencje autorki, ma pokazać ich pychę, a może też być nawiązaniem do współczesnych mediów społecznościowych – jest zabiegiem nieszczególnie udanym, to scenografia i kostiumy pozostają dobrą stroną „Ożenku"; przywołują skojarzenia z przestrzenią, w której oryginalnie została osadzona komedia obyczajowa Gogola z pierwszej połowy XIX wieku.
„Ożenek" w reżyserii Jankowskiego jest spektaklem w tradycyjnym stylu. Tego typu podejście do tekstu sprawia, że może on sprawiać wrażenie nieco anachronicznego. Czy tekst Gogola w takiej formie może dać widzowi coś poza rozrywką na dobrym poziomie? Wydaje mi się, że brakuje w „Ożenku" Jankowskiego nieco gorzkiej strony Gogola. Tego ostrza, które na moment wytrąci widza z przyjemnego samozadowolenia i dystansu od tego, co dzieje się na scenie. Ostrze to dźwięczy znakomicie w okrzyku kończącym „Rewizora" Gogola – „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!". Jako taki zwrot można interpretować świetne zakończenie „Ożenku", choć według mnie pozbawione dostatecznej siły.
Premiera „Ożenku" pokazała, że cały zespół zaangażowany w spektakl wykonał dużo solidnej pracy. Studenci odnaleźli się na gdyńskiej scenie naprawdę bardzo dobrze i mają powód do dumy i satysfakcji. Zaangażowanie Jankowskiego w pracę ze studentami zasługuje na uznanie oraz pokazuje, że młodzi ludzie mogą tworzyć pierwszoligowy teatr.
Michał Cierzniak
Dziennik Teatralny Trójmiasto
6 kwietnia 2019