Studium 4.48

Nadszedł czas kolejnej premiery ubiegłego sezonu w Teatrze Polskim w Poznaniu. Planowane jeszcze przed epidemią „4.48 Psychosis" w reżyserii Pawła Demirskiego, zyskuje dodatkowego wymiaru, gdy wpiszemy go w pandemiczną rzeczywistość i twarze za maskami, dłonie w rękawiczkach, dystans i zamknięcie.

W covidowym świecie można uciec prawie od wszystkiego, a jednocześnie zyskać nowe lęki i potrzebę schowania się, ale tym razem przed samym sobą. Być może część widzów odczytała tę sztukę właśnie w nowych realiach, w innych obudzić może ona uśpione lęki, ale spektakl w reżyserii Pawła Demirskiego trafia do szerokiego grona odbiorców i zaspokaja apetyt na teatralne wrażenia.

Ostatni tekst Sarahy Kane często odczytywany jako jej pożegnanie to coś na wzór strumienia świadomości, listu, ciągu myśli, który Paweł Demirski przenosi na scenę wciągając widza w wir emocji i stanów bohaterki. W przebłyskach wspomnień pojawia się lekarz (Alan Al-Murtatha), który nie pomaga Sarze, zwodzi ją, prawi frazesy takie jak „będzie dobrze", które są tylko pustymi słowami i nie dają komfortu, nie uspokajają, a w efekcie również nie pomagają. Samą postać Sary podzielono na dwie osoby – jedna z nich (Monika Roszko) bywa jej ciałem, czasem jej młodszą wersją na wcześniejszym etapie leczenia i szukania pomocy, jej zewnętrzem. Druga Sara (Alona Szostak) jest świadomością, myślą, rozumem i emocjami. W różnych wymianach zdań bohaterom towarzyszą pionowe lampy LED, które czasem rozświetlone są w pełni, niekiedy tylko lekko drgają, a kiedy indziej z bieli przechodzą w czerwień. Ich intensywność i kolory pasują do emocji, które targają bohaterką.

W niektórych sekwencjach lampy migają niemalże zmuszając widza do zamknięcia oczu lub odwrócenia wzroku, co tylko potęguje ból, który być może do tej pory widzowie współprzeżywali z Sarą jedynie wewnętrznie. Jakub Lech odpowiedzialny za światła zajmował się również obrazem video. Bohaterowie co jakiś czas mają na sobie kamizelki z kamerami i rejestrują siebie nawzajem lub detale takie, jak trzęsące się dłonie, czy punkty wypełnianej ankiety. Dodatkowym aspektem znowu niejako podkreślającym nastrój i emocje jest oczywiście muzyka i tutaj praca Małgorzaty Tekiel dodaje nową wartość do całości i sprawia, że wszystkie te elementy łączą się w dysharmonijnie harmonijną całość. Do tego wszystkiego proste, ale jakże pasujące kostiumy Arka Ślesińskiego. Cała scenografia Anny Haudek, wraz z muzyką, światłem, video oraz kostiumami składa się w opowieść. Wszystkie te elementy nie zasłaniają aktorów, pozwalają im w pełni wybrzmieć, ale jednocześnie podkreślają słowa, gesty i emocje.

Alona Szostak kreuje postać, która porusza widza, jej kreacja jest wiarygodna i pokazuje różne stany, przez które przechodzi. Odbiorca wierzy w jej ból, może jej współczuć, może współodczuwać, ale nie pozostanie wobec niej obojętny. Rozpacz, ból istnienia, bezradność, wściekłość, strach, obojętność, poczucie beznadziei – wszystkie te stany są oddane w sposób uderzający widza prawdziwością i intensywnością. Momentami aż trudno oddzielić Alonę Szostak od postaci, bo udało jej się być Sarą, a nie tylko ją odgrywać. Postać lekarza grana przez Alana Al-Murtatha do złudzenia przypomina doktora, którego zapewne każdy kiedyś spotkał – ma pewne metody i liczy, że stosując je u innych też zadziałają, praca nie przynosi mu spełnienia i czasem naprawdę trudno ocenić czy nie on powinien poddać się leczeniu. Kreacja Moniki Roszko to cień, to ciało, to obłęd – jest częścią Sary, która jeszcze walczy fizycznie i łapie jakieś resztki nadziei.

„4.48 Psychosis" w reżyserii Pawła Demirskiego to spójne studium cierpienia i nierównej walki. Aktorzy, światła, muzyka, kostiumy, scenografia – wszystko razem współgra i pozwala widzowi wejść w przepełniony emocjami umysł. Gra Alony Szostak porusza nie tylko widzów, którzy mogą się utożsamiać z kreowaną przez nią postacią.



Natasza Thiem
Dziennik Teatralny Poznań
15 czerwca 2021
Spektakle
4.48 Psychosis
Portrety
Paweł Demirski