Świat się chwieje

Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy, wydają się mówić między wersami bohaterowie spektaklu ,,Szosza" i zanim znajdą się wśród wielu anonimowych ofiar wojny, oddają się wszelkim pragnieniom. Kiedy świat się wokół nich chwieje, szukają ostoi i drogi powrotnej do normalności.

Taką ostoją w spektaklu w reżyserii Karoliny Kirsz (na podstawie książki Isaaca Singera) w Teatrze Żydowskim jest Szosza (w tej roli znakomita Małgorzata Majewska). To nie tylko chora dziewczyna o ciele i umyśle małej dziewczynki. Ze swym dziecinnym światem staje się ostatnim bastionem niewinności. Lata upływają, a Szosza myśli tak jak myślała i dalej chce się bawić w męża i żonę. Zwyczajnie i bezwarunkowo kocha, w jej świecie to naturalne. Chociaż nadejście wojny nie oszczędza jej widoku krwi, śmierci, Szosza jak gąbka wchłania wszelki brud świata. Może właśnie tego szuka w niej Aron (Piotr Sierecki), czystości i podstawy w zachwianym świecie.

Aron chce być prawdziwym artystą. Natchnienie jednak nie przychodzi, co wywołuje coraz większe wzburzenie i rozdarcie. Sprzątaczka, działaczka polityczna – spotkania z kolejnymi kobietami nie dają mu ukojenia. Sceny erotyczne ukazane w przemyślany, metaforyczny sposób dodały jeszcze tym relacjom złożoności. Tak naprawdę w każdej z napotkanych kobiet Aron szuka dziewczyny, którą poznał przed laty, z którą się bawił w męża i żonę. Wraca, ale przeczuwa, że to był błąd. Szosza się nie zmieniła, ale wszystko wokół już tak. Okazuje się, że jedna niewinna dusza nie przerwie marszu świata ku katastrofie.

Historia wydaje się znana, artysta, który marzy o wielkiej sztuce, tymczasem pieniądze, a raczej ich brak, zmuszają go do niskich lotów. Pisze więc sztukę, która nie daje mu ani satysfakcji ani spełnienia, w której w zasadzie nic od niego nie zależy. Ale historia Arona wpisana została w świat na dzień przed katastrofą, to nadaje jej inny wymiar i wyróżnia ,,Szoszę". Narastający niepokój czuć od początku spektaklu. Świat chwieje się w posadach, narasta niechęć wobec Żydów, sąsiad opowiada się przeciwko sąsiadowi, za chwilę wybuchnie II wojna światowa. Czym jest sztuka w obliczu śmierci milionów ludzi? Przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Bohaterowie zanim zginą i świat o nich zapomni, chcą poczuć, że jeszcze żyją. Nic nie wnoszące rozmowy o sztuce, oddawanie się wszelkim pragnieniom, to tylko próba powrotu do normalności, z góry wiadomo, że nieudana. Wymowna scena, w której wszyscy śmieją się i milkną na rozkaz Fryzjera, zwolennika Hitlera, pokazuje, jak za chwilę będzie wyglądało ich życie.

W najnowszym przedstawieniu Teatru Żydowskiego sceny układają się jak sinusoida: raz mamy spektakl oszczędny w środkach, oparty na słowie, spojrzeniu, za chwilę wśród hałasu i krzyku żydowskich przekupek po scenie latają pióra i ubrania. Widzowie razem z aktorami falują w opowieści, raz w górę raz w dół. Różnicowanie emocjonalne jest trudną sztuką, ale w tym wypadku dla uzyskania uczucia niepokoju było niezbędne i sprawdziło się. Natomiast zderzenie nastroju żydowskiej dzielnicy z lat 30. z elementami współczesnym, np. piosenką Kayah ,,Testosteron" (ze zmienionym - na bardziej feministyczny - tekstem) już nie i niestety, otarło się o kicz. Spektakl nie został ani przeniesiony w wymiar współczesny, ani do końca nie oddawał klimatu dawnych lat. Zabrakło też wyraźnego finału, przez ostatnie minuty przedstawienia było kilka scen, które mogły zakończyć spektakl, tymczasem zakończenia wciąż nie było i pojawiło się zniecierpliwienie.

W spektaklu ,,Szosza" jak to u Singera bywa egzystencjalizm łączy się z i mistyką żydowską. Wątki dotyczące sztuki i życia artysty przeplatają się z dysputami o relacjach międzyludzkich, ale wszystko to przyćmione jest niepokojem i przeczuciem nadchodzącej wojny. W ten sposób powstał spektakl złożony, wielowymiarowy, choć wśród dużej liczbie mało istotnych wątków i elementów przeniesionych z XXI wieku trudno było to chwilami odnaleźć.



Aleksandra Pucułek
Dziennik Teatralny Warszawa
4 stycznia 2017
Spektakle
Szosza
Portrety
Karolina Kirsz