Świat stracony

Teatr im. Jana Kochanowskiego ma dla nas kolejną po "Brelu" propozycję spektaklu w całości muzycznego. W ostatnią sobotę zaprezentowano "Jak w starym kinie", gdzie przez godzinę delektowaliśmy się ulotnością utworów, które przygotowała dla nas Grażyna Rogowska. Jest co pochwalić. Dokonała ona nietypowego wyboru repertuaru i zmierzyła się z piosenkami mężczyzny. Mowa o Mieczysławie Foggu, którego nie trzeba nikomu przedstawiać. Bo czy są osoby, które nie znają takich utworów jak: "Tango milonga", "Jesienne róże", czy "Ta ostatnia niedziela"?

Światło pada na stary gramofon usytuowany, po prawej stronie sceny, tam też oglądamy projekcję zdjęć zniecierpliwionych widzów czekających na spektakl. Odsłania się kurtyna, za którą znajduje się ekran – na nim w trakcie trwania spektaklu przewijają się fragmenty niemych filmów, zdjęcia ludzi i zniszczonej Warszawy. Przed nami staje drobna brunetka (Grażyna Rogowska) w czarnej, długiej sukni. Charakterystycznie upięte włosy, suknia, delikatny makijaż i oszczędny, wyważony ruch przywodzą na myśl genialną Edith Piaf.

Grażyna Rogowska zabiera nas w niezwykły czas, czas który przeminął nieodwracalnie, czas przełomowy. Aktorka świetnie przekazuje emocje utworów, raz są to pieśni pełne humoru, innym razem nasycone dramatyzmem. Wzruszają nas historie miłości, poruszających rozstań kochanków sprzed lat, bawią opowiastki w „Odpukaj pan” czy „Tulipanach”. Poznajemy rozterki, które dotykały ludzi kilkadziesiąt lat temu, ich postrzeganie świata, to, jak ważni byli dla siebie. Pomimo, że tak bliskie są nam niektóre z nich, czujemy jak bardzo się zmieniliśmy. Wyczuwalne jest piękno, które już uleciało. Nie ma już artystów takich jak Mieczysław Fogg, choć ważne, że pamiętamy o nich i wracamy do ich twórczości. Wrażenie straty uwydatnia się wraz z końcem sztuki, gdy słyszymy i oglądamy Mieczysława Fogga az do momentu, kiedy rozmywa się taśma filmowa.

Nic nie jest przesadzone, twórcy dokładnie wymierzyli składniki, z których powstała spójna całość. Ogromne wyrazy uznania należą się świetnej Grażynie Rogowskiej, która doskonale poradziła sobie z trudnym zadaniem odnalezienia ducha utworów i przekazania emocji, które im towarzyszyły. Warto poświecić godzinę i dać się zaprosić na podróż do świata, który odszedł.



Katarzyna Olczak
Dziennik Teatralny Opole
13 stycznia 2009
Spektakle
Jak w starym kinie