Świat według Nataszy

Nikołaj Kolada, artysta teatru o światowej pozycji, zjawił się w Teatrze Jaracza, by realizować swoją sztukę "Baba Chanel". Próby kończyły się po południu. Myślał: co ja będę robił później. Poznawszy Agnieszkę Skrzypczak, pod wrażeniem jej talentu, zdecydował przygotować "Marzenie Nataszy". Połączył ogień z wodą, dwa monodramy Jarosławy Pulinowicz (tytułowy i "To ja wygrałam"), stawiając na jedną wykonawczynię.

Powstał emocjonujący ekspresyjny spektakl, niepozwalający oderwać oczu od aktorki (kończy PWSFTviT), błyskawicznie wciągającej widza w świat dwóch krańcowo odmiennych 16-latek. Pierwsza Natasza, w tandetnym dresie, jest z bidula. Szorstka, zadziorna, wiecznie w ofensywie, z sercem gorącym i marzeniem o welonie. Przywykła do walki o wszystko - o spinkę do włosów i pozycję w stadzie, nawet jeśli "wypada" ją potwierdzić, skacząc z drugiego piętra. Swoje zasady wykorzysta

też w walce o miłość. Druga Natasza to gwiazdeczka w stylu Barbie, w różowych tiulach i pantofelkach na szpilce, wybrana do prowadzenia telewizyjnego programu dla młodzieży, wychowana w przekonaniu, że wszystko jest dla niej, że jest najlepsza i najładniejsze. Rodzice dbają, by między szkołą, językami, pływaniem zmieścił się jeszcze śpiew. Zaprogramowany "wzór do naśladowania" straci kontrolę nad sobą, gdy w grę wejdzie uczucie. Agnieszka Skrzypczak (występuje w "Jaraczu" w "Instynkcie gry") dała życie obu dziewczynom. Ich historie rozgrywa bez wsparcia w scenografii, rekwizytach. Obie tak różne - jednej należy się, bo nigdy nie miała, drugiej, bo zawsze wszystko dostawała - mają wiele wspólnego, domagając się szczęścia i miłości. Dwa ostre portrety i dużo niuansów, którym wyrazu dodaje pojawienie się chłopaka jednej i drugiej (Karol Puciaty). Ale czy to ten wymarzony? Czy marzeniom można powiedzieć: wygrałam? Tekst wart uwagi małolatów i dorosłych w przekazie nie do zapomnienia.



Renata Sas
Express Ilustrowany
22 marca 2013
Spektakle
Marzenie Nataszy