Świąteczny koncert kolęd
Standardowo w grudniu wybierając się na występy szukamy takich, które będą nawiązywać do wigilii. Teatr Piasku jak zwykle będąc w Łodzi wystąpił w Filharmonii Łódzkiej przedstawiając Świąteczny Koncert Kolęd. Wszyscy wiemy, że zmieniały się one przez lata. Inaczej brzmiały wtedy, kiedy Polska była pod zaborami, a inaczej w wolnym kraju.Zmieniały się w zależności od miejsca i tego, kto je śpiewał. Cały czas formują się nowe zaś starszym wersją nadaje się nowy format. Wszędzie niby funkcjonują bardzo podobne teksty i muzyka, ale inaczej brzmi kolęda grana na skrzypcach od tej np. granej na harfie. Główną instrumentalistką wydarzenia była harfistka, a jej balet rąk na strunach współgrał z tańcem piasku obrazów tworzonych przez Tatianę Galitsyne.
Koncert zaczął się od znanej wszystkim kolędy,, Wśród nocnej ciszy'', po czym przenieśliśmy się w góry słuchając najpopularniejszej góralskiej kolędy,, Oj, maluśki, maluśki ''.W tej chwili mało, kto odróżni pastorałkę od kolędy, a według mnie trzecim utworem była właśnie pastorałka, śpiewana głównie przez harfistkę. Czym się różni kolęda od pastorałki? Te pierwsze mają charakter sakralny, a pastorałka to utwór ludowy taka nazwijmy to pieśń pasterska. Kontemplowanie tego koncertu można nazwać dość szczególnym gdyż wszyscy byli niesamowicie zaangażowani. Kontemplacja to bezinteresowne słuchanie, oglądanie zaś z zaangażowaniem jest związane z postawą aktywną.
Zostaliśmy już na samym początku zaproszeni do wspólnego śpiewania, a takie wspólne muzykowanie, podczas gdy na planszy cały czas zmieniały się obrazy malowane piaskiem dostarczało ogrom energii. Tak odczuwał to mój 8 letni syn, bo dla mnie to było wyciszające i uspokajające. Koncert dzięki nietypowej i wielowarstwowej aranżacji rozpalił płomień entuzjazmu wśród widzów. Wstyd się przyznać, ale nie potrafię wymienić wszystkich instrumentów użytych podczas występu. Gitara, perkusja, marakasy i oczywiście harfa są tymi, które rozpoznałem Została jednak zbudowana odpowiednia harmonia między nimi a malowaniem, co skutkowało wręcz baśniową atmosferą.
Nie spodziewałem się też usłyszeć tak wielu różnorodnych pieśni wigilijnych. W relacji z koncertu nie sposób pominąć śpiewu solistki, która według mnie miała bardzo ładny głos. Jest to jednak tylko moje odczucie gdyż nie jestem w tych sprawach specjalistą, po prostu piszę tak, bo mi się podobał. Według mnie, w wyjątkowy sposób potrafił on przekazać emocje i nastrój bliskości, ciepła oraz miłości. Trzeba to po prostu usłyszeć na żywo aby się samemu przekonać. Część osób wspólnie z artystami nuciła, zwłaszcza refreny znanych kolęd, ale większość delektowała się muzyką i z ogromną ciekawością obserwowała zmieniające się, co jakiś czas obrazy. Każda pieśń to oddzielny obrazek, dzięki czemu mogliśmy lepiej je zrozumieć. Widzowie stanowili swoisty konglomerat, jeśli chodzi o wiek gdyż były tam małe dzieci i osoby w podeszłym wieku. Podsumowując śpiew ,gra na harfie, obrazy malowane piaskiem to wszystko oczarowało mnie i mojego syna.
Rozglądając się po widowni ,patrząc na twarze oraz po gorących oklaskach sądzę ,że dużo więcej osób podpisałoby się zapewne pod tymi słowami. Nie ma bowiem nic przyjemniejszego niż przedświąteczne wyjście na koncert kolęd, których słuchanie i śpiewanie jest ważnym elementem tradycji świątecznej. Epicentrum Bożego Narodzenia jest przecież człowiek i jego potrzeba poczucia bliskości ,ciepła i miłości jakie można odczuć podczas tych magicznych dni.
Arkadiusz Kubicki
Dziennik Teatralny Łódź
2 stycznia 2024