Szaleństwo niemocy

Sopocki Teatr Tańca to przede wszystkim jego założyciele, czyli Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk. Od piętnastu lat dokonują publicznej autokreacji tanecznej, występując w roli choreografów, reżyserów i konceptualistów.

Ich artystyczny dorobek został wymownie podkreślony podczas wieczornego benefisu (w dniu Święta Pracy), na który wyjątkowo licznie przybyli goście, przyjaciele i obywatele czerpiący przyjemność z kulturalnych wydarzeń. Zbieżnymi z  rocznicą założenia SST były jubileusze benefisantów, a więc 15-lecie pracy Joanny Czajkowskiej i 25-lecie pracy artystycznej Jacka Krawczyka. Oboje z tej okazji zostali uhonorowani kwiatami, okazjonalnymi dyplomami i okolicznościowym "czymś jeszcze". Finałem radosnych wspomnień sprzed lat, na które składały się anegdoty i fragmenty spektakli, była kolejna premiera tej tanecznej formacji. Sopocki Teatr Tańca zaprezentował „Wariata i zakonnicę” na podstawie trzyaktowego dramatu Stanisława Ignacego Witkiewicza z 1923 roku.

„Żar mego ducha spalił moją ziemską powłokę” – tak o sobie mówi Witkacowski Mieczysław Walpurg, poeta, osadzony w szpitalu dla obłąkanych z powodu nadmiernej wrażliwości, wypalenia, skłonności do kokainy i autodestrukcji. Próba dojścia do granicy artystycznej mocy zakończyła się kompletnym wyczerpaniem, klasyfikowanym w pozaszpitalnej przestrzeni jako jednostka chorobowa. Siostra Anna, spełniająca rolę służebną wobec chorych, podjęła się również roli współodczuwającej cierpienie egzystencjalne bohatera. Zakonnica nie umie jednak powstrzymać Walpurga przed dokonaniem ostatecznego rozrachunku z samym sobą. Wymowny finał dramatu i spektaklu to kontestacja pojęcia wariat, tracącego swą jednoznaczność w obliczu destrukcji filozofii świata. Wariatem może być każdy, kto przekonuje innych, że nim nie jest.

Ambitne podejście Joanny Czajkowskiej do materii awangardowego w poetyce tekstu Witkacego, zakończyło się udaną, taneczną odsłoną dwojga artystów, Izabeli Sokołowskiej i Jacka Krawczyka. Przyciągająca uwagę, magnetyczna wręcz tego wieczoru była Sokołowska. Skupiona na precyzji ruchu, lekko i miękko poddawała się „rozmowie” z wariatem. Skoncentrowana, uważnie partnerowała Krawczykowi, raz prowadząc „konwersację”, innym razem, pozornie uciekała od niej. Ostatecznie poddała się, podobnie jak bohaterka dramatu Witkacego, swoim wspomnieniom o zmarnowanej miłości i dopuściła do głosu własną, niekontrolowaną uczuciowość. Jej mózg poddał się niespokojnej energii wariata i swojej własnej. Jak zakończyło się to objawienie? Podobnie jak u autora „Wariata i zakonnicy” dość wieloznacznie. Czajkowska rękoma wariata unicestwia ziemską powłokę zakonnicy, otwierając przed nią inną formę istnienia. Uzasadnione są także inne tropy interpretacyjne. Wariat, szaman, mag, jurodiwy - w różnych kulturach różnie nazywani nadwrażliwcy byli też uważani za wybrańców, za tych, którzy widzieli i wiedzieli więcej, którzy dostąpili daru kontaktu z Tajemnicą. Budzili lęk  i fascynowali, byli odrzucani i wywyższani, przepowiadali, dawali znaki. Jacek Krawczyk po raz kolejny okazał się wymarzonym partnerem dla tancerki. Jego doświadczenie i spokój oraz matematyczna wręcz dokładność ruchów, to gwarancja udanego aktu twórczego. Krawczyk daje partnerce przestrzeń do wyrażenia siebie, przewiduje jej gesty, angażując się w opowieść. Dominującym atrybutem jego tańca jest delikatność, czyli poddanie się ruchowi, stanięcie się nim.

Uwagę przyciągały kostiumy zaprojektowane przez Magdaleną Arłukiewicz. Asymetria, zaskoczenie, stylistyczna kreatywność i przede wszystkich współgranie z materią tańca to główne cechy jej prac, które same w sobie tworzyły odrębną opowieść. Uzupełnieniem tej tanecznej etiudy były proste w formie, jednak wymowne wizualizacje Natalii Osuch i Dominika Rudasza, czyli formacji OKO OTO. Muzyczne wariacje Karoliny Rec i Przemysława Etamskiego pozwalały na wprowadzenie widza w trans, niemal senny, co jednak współgrało z poetyckim klimatem scenicznego dramatu.

Sopocki Teatr Tańca może cieszyć się z kolejnego sukcesu premierowego. Może również czuć się wyróżniony akceptacją środowiska artystycznego Trójmiasta, które licznie przybyło na jubileuszowy wieczór. W ostatnim czasie na pewno uznaniem dla ich potencjału i dorobku była zgoda na samodzielność formalną (rozdzielenie z Sopocką Sceną Off de BICZ) oraz stworzenie godnych i stabilnych warunków do pracy twórczej. Czekamy na kolejne ujawnienia taneczne, pomysły i zapadające w pamięć kompozycje oraz większą przestrzeń inscenizacyjną.

Wariat i zakonnica, czyli nie ma złego, co by na jeszcze gorsze nie wyszło, Sopocki Teatr Tańca. Reżyseria, choreografia i wykonanie: Izabela Sokołowska, Jacek Krawczyk , scenariusz na podstawie dramatu Witkacego: Joanna Czajkowska, kostiumy: Magdalena Arłukiewicz, muzyka: Karolina Rec, Przemysław Etamski, mastering: Mariusz Noskowiak, scenografia: Jacek Krawczyk, wizualizacje: Natalia Osuch, Dominik Rudasz, światła: Bartosz Cybowski, Artur Aponowicz.



Katarzyna Wysocka
Gazeta Świetojanska1
5 maja 2012
Spektakle
Wariat i zakonnica