Szczęśliwe zakończenie

Archiwum Jana Dormana zaczęło powstawać od momentu rozpoczęcia działalności Międzyszkolnego Teatru Dziecka, który swoją pierwszą premierę, Malowane dzbanki, dał 23 grudnia 1945 roku. Zaraz potem przemianowano go na Eksperymentalny Teatr Dziecka i oddano pod patronat Związku Zawodowego Górników w Sosnowcu.

Początkowo wszystkie dokumenty, a także kronikę zespołu, którą prowadziła żona Jana Dormana – Janina – przechowywano w ich domu prywatnym. Po przeniesieniu do Będzina i otwarciu Teatru Dzieci Zagłębia Dorman wygospodarował przestrzeń na piętrze, w której umieścił dotychczasowy zbiór. Miejsce to pełniło także funkcję pokojów gościnnych oraz stanowiło dyrektorski azyl, miejsce wypoczynku i pracy. Dorman lubił bowiem pracować w otoczeniu wszystkich dokumentów i pamiątek, aby w każdej chwili móc do nich sięgnąć.

Sam zresztą tworzył i prowadził swoje archiwum przez całe życie. Każde wydarzenie, wyjazd, premiera miały swoje zrobione ręcznie i opisane pudełko (czasem pudełka), w którym znajdowały się – oprócz scenariuszy i notatek dotyczących przygotowywanej inscenizacji – różne druki ulotne, pamiątki, gazety, a także sklejki papieru z notatkami natury ogólnej, wklejonymi listami, pismami, biletami, rachunkami, rysunkami. Każda taka sklejka była niezwykłą kolekcją informacji na temat danego wydarzenia. Ten sposób zbierania i przechowywania pamiątek był dla Dormana bardzo charakterystyczny, choć należy dodać, że w tamtych czasach w każdym domu znajdowały się teczki czy pudełka ze zdjęciami i dokumentami rodzinnymi różnego typu. Po prostu dawniej ludzie przechowywali ważne dla siebie pamiątki, co może trudno zrozumieć współczesnym, żyjącym w świecie wirtualnych albumów fotograficznych, cyfrowej korespondencji i przekazów bankowych dokonywanych przez Internet. W tym sensie Archiwum Dormana nie różniło się zasadniczo od domowych sposobów przechowywania dokumentów. Także zwyczaj dokumentowania własnych przedsięwzięć teatralnych, choć specyficzny i często zaskakujący starannością zachowania wszelkich śladów tworzącej się koncepcji teatralnej, nie był aż tak odosobniony, jak to się czasem wydaje współczesnym badaczom. Wystarczy przyjrzeć się sposobowi pracy np. Tadeusza Kantora, a dostrzeżemy wiele podobieństw. Udowodniła to krążąca ostatnio po Polsce wystawa Tadeusz Kantor – Brudnopisy.

Nie był zatem Dorman jakimś odmieńcem w tej materii – był tylko niezwykle dokładny i starannie gromadził wszystko, nawet te rzeczy, które niekoniecznie wiązały się z teatrem czy przedstawieniem. W ten sposób przez 40 lat powstawało Archiwum będące nie tylko dokumentacją teatru, twórczości, ale także życia Jana Dormana. I to jest w nim niezwykłe.

Jednocześnie przez te lata Archiwum rozrosło się do ogromnych rozmiarów. I kiedy Dorman poczuł, że jego czas w będzińskim teatrze dobiega końca, kiedy wokół niego zaczęła narastać nieprzychylna atmosfera, a on sam zdecydował się odejść na emeryturę, rozpoczął poszukiwania lokum dla swojego gigantycznego zbioru. Wydawało się, że sprawa nie będzie trudna, gdyż wiele osób i instytucji zapewniało go o swej życzliwości i chęci pomocy. Gdy jednak w 1978 roku, po objęciu dyrekcji przez Grzegorza Lewandowskiego, sprawa stała się paląca, gdyż nowy dyrektor oficjalnie zażądał usunięcia Archiwum z teatru – Dorman pozostał sam z problemem. Sytuacja była dramatyczna i jednocześnie dziwaczna – dyrektor teatru w oficjalnym piśmie zwracał się do swojego poprzednika, aby ten oddał klucze i zabrał wszystkie swoje prywatne rzeczy, do których też zaliczono Archiwum, ale jednocześnie Prezydium Rady Narodowej w Będzinie, także w oficjalnym piśmie, zastrzegło, że nie może ono opuścić miasta. Dormanowi nie pozostało nic innego, jak wynająć prywatnie jakiś lokal. Udało mu się znaleźć nieogrzewane mieszkanie w starej kamienicy w Sosnowcu, gdzie przygotował regały dla „bezdomnego" Archiwum i miejsce do pracy dla siebie.

Jednak zanim udało się to załatwić, niecierpliwy nowy dyrektor zadecydował o wywiezieniu na makulaturę tej części dokumentów, które dotyczyły administracji teatru od początków jego istnienia (1945–1978). Na szczęście część dotycząca artystycznej działalności teatru pozostała nienaruszona. Jednak Dorman musiał przetransportować wszystko do owego sosnowieckiego mieszkania i gdyby nie pomoc przygodnych chłopaków z pobliskiego liceum musiałby sam ładować tony dokumentów na wynajęty konny wóz (a miał 66 lat).

Sytuacja wydawała się opanowana, ale tylko do czasu, gdy Dorman otrzymał informację, że kamienica, w której zorganizował sobie pracownię, została przeznaczona do rozbiórki. I znowu Archiwum było zagrożone. W sklejkach zebranych pod hasłem „Archiwum Dormanowe" obserwować można beznadziejne starania o przydzielenie jakiegoś pomieszczenia, w którym będzie można zdeponować te wszystkie dokumenty. Dorman zastrzegał jednak zawsze, że to ma być „archiwum żywe", otwarte dla każdego, kto chciałby skorzystać z tych materiałów.

Po jego śmierci w 1986 roku sprawa stała się jeszcze bardziej pilna, gdyż rodzina musiała zrezygnować z mieszkania w Sosnowcu. Wówczas Janina Dormanowa zdecydowała się przenieść dokumenty do domu. Zamieszkała tylko w jednym pokoju, gdyż dwa pozostałe zajmowały papiery męża. Należy też dodać, że część materiałów, która nie zmieściła się w będzińskim domu, przechowywana była przez córkę, Iwonę Dowsilas, w jej mieszkaniu w Tychach. Osoby zainteresowane skorzystaniem z nich, na przykład studenci, którzy pisali prace magisterskie o teatrze Jana Dormana, musieli, chcąc nie chcąc, wkraczać w prywatne przestrzenie rodziny Dormanów.

Ze względu na ogromną uciążliwość tej sytuacji także Janina Dormanowa zaczęła starania o pozyskanie jakiegoś miejsca dla Archiwum – w Będzinie, w Sosnowcu, w Katowicach, w Bytomiu, a potem także wraz z córką jeździła w tej sprawie do Wrocławia i do Warszawy – bezskutecznie. Jednakże ta peregrynacja dała jeden pozytywny efekt – w Ministerstwie Kultury i Sztuki podpowiedziano, żeby panie założyły fundację lub stowarzyszenie, które będzie miało o wiele większe możliwości działania niż osoby prywatne. Była połowa lat 90., kiedy zapalono zielone światło dla tego typu organizacji pozarządowych.

Przychylność ministerstwa i otwarta procedura założenia Fundacji im. Jana Dormana, wspieranej autorytetami znanych w środowisku lalkarskim osób, spowodowały, że także władze miasta Będzina zdecydowały się wreszcie bezpłatnie użyczyć dla Archiwum Dormana pomieszczenia w Muzeum Zagłębia. Ostatecznie w 1998 roku Fundacja im. Jana Dormana uzyskała osobowość prawną i wprowadziła się do pokoi w Pałacu Mieroszewskich. Po raz pierwszy Archiwum miało swoją siedzibę i mogło otworzyć podwoje osobom zainteresowanym. Zawiadywała nim z wielką pasją Iwona Dowsilas. Powstało ponad 30 prac magisterskich w całej Polsce. Pani Iwona wspierała wszystkich z życzliwością i cierpliwością. Organizowała spotkania z dziećmi i młodzieżą, warsztaty, konferencje naukowe, wystawy, a także wydawała materiały z Archiwum w postaci publikacji książkowych. Czyniła to z poświęceniem i za niewielkie pieniądze, które pozyskiwała z grantów przyznanych jej na kolejne projekty. Niemniej ilość dokumentów była niemożliwa do uporządkowania przez jedną osobę. Potrzeba było pomocy zawodowego archiwisty, ale na to nie było środków. Archiwum przypominało ogromny wir wciągający, ale też trudny do opanowania. Sprawę pogorszył fakt, że nowe przepisy wymagały, aby Fundacja płaciła za użyczony lokal. Skromne przychody były zupełnie niewystarczające na opłacenie czynszu oraz mediów (światło, ogrzewanie, woda itp.), dlatego Iwona Dowsilas była zmuszona przez lata opłacać rachunki z prywatnych pieniędzy. Ponownie więc rozpoczęła starania – tym razem o włączenie Archiwum w struktury Muzeum Zagłębia – bez powodzenia. Sytuacja wydawała się patowa, gdy niespodziewanie w 2012 roku w Będzinie zjawiły się panie z Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie i wizyta ta odmieniła losy zbiorów.

Za sprawą Justyny Sobczyk, która po studiach w Berlinie postanowiła zaszczepić na polskim gruncie niemieckie myślenie o edukacji teatralnej, w IT powstał Dział Pedagogiki Teatru . Rozpoczęto realizację wielu projektów, których ideą było (i nadal jest, gdyż dział ten rozwija się niezwykle szybko, rozszerzając swoją aktywność w wielu kierunkach): inspirowanie do twórczej i zaangażowanej aktywności teatralno-edukacyjnej, inicjowanie dialogu między artystami, pedagogami teatru oraz widzami, tworzenie realnej możliwości dla innowacyjnych działań teatralnych z dziećmi, młodzieżą i osobami dorosłymi, jak również rozwijanie kompetencji osób odpowiedzialnych za edukację . Nic zatem dziwnego, że zwrócono uwagę na twórczość Jana Dormana, którego prace teatralne dla dzieci często przybierały formę eksperymentów teatralno-pedagogicznych, a on sam znany był z niesłychanie poważnego podejścia do swojej młodej widowni, którą traktował podmiotowo i z wielkim szacunkiem.

12 marca 2012 roku, z okazji 100-lecia urodzin Jana Dormana, odbyła się w Będzinie uroczystość nadania jego imienia I Gimnazjum. Z tej okazji Iwona Dowsilas przygotowała z młodzieżą widowisko Pamiętajcie o dzieciach oparte na scenariuszach Dormana Błękitny ptak i Która godzina. Panie z Instytutu Teatralnego były obecne na tym pokazie, a potem odwiedziły Archiwum Dormana i były pod wrażeniem wielkości zbiorów i ich merytorycznej wartości. W październiku 2012 roku Justyna Sobczyk, wraz z zespołem, zrealizowała projekt „Teatralny Plac Zabaw Jana Dormana". Było to przedstawienie oparte na trzech scenariuszach twórcy z Będzina, do których należały: Kaczka i Hamlet, Która godzina i Konik, wykorzystujące Dormanowską ideę zabawy w teatr, w wielu miejscach oparte na interakcjach z dziecięcą widownią. Zdecydowano się na dwie premiery – pierwsza miała miejsce w Warszawie, druga w Będzinie. Charakterystyczne, że będzińska prezentacja nie odbyła się w Teatrze Dzieci Zagłębia, lecz w sali Starostwa Powiatowego.

Jednak w roku 2014 dyrekcję TDZ objął Gabriel Gietzki, który podjął wysiłki przywrócenia idei teatru Dormana. Nawiązał współpracę z Instytutem Teatralnym im. Z. Raszewskiego i włączył się do realizacji projektu „Lato w teatrze", a także do programu Ministerstwa Kultury – „Teatr 2015 – Promesa: 250-lecie Teatru Publicznego w Polsce", jednocześnie inicjując projekt „Teatralna Lokomotywa Dormana", w ramach którego realizowane były przedstawienia dla najmłodszych podejmujące ważne społecznie tematy współczesnego świata. W tej sytuacji wydawałoby się, że idealnym miejscem dla Archiwum Jana Dormana byłby jego teatr, ale szybko okazało się, że nie posiadał on już ani przestrzeni do przejęcia tak dużych zbiorów, ani etatu dla osoby, która zajmowałaby się opracowaniem i uporządkowaniem zawartości, ani możliwości technicznych. Dlatego dyrektor Gietzky podjął się pośrednictwa między Archiwum a Instytutem Teatralnym w rozmowach o przejęcie zbiorów.

W ten sposób od 2012 do 2014 roku wiele sprzyjających okoliczności doprowadziło do rozmów na temat przeniesienia Archiwum Dormana do Warszawy. Było to logiczne, gdyż IT posiadał Pracownię Dokumentacji Teatralnej, co w połączeniu z działalnością w zakresie pedagogiki teatru stwarzało nowe możliwości wykorzystania zbiorów, dając gwarancję, że będzie ono dostępne do celów artystycznych i naukowych, a zatem będzie żywe, czego tak pragnął jego twórca. Dodatkowym i przesądzającym elementem było rozpoczęcie prac nad internetowym portalem Encyklopedia Teatru Polskiego. Archiwum bowiem miało stać się źródłem dla tej wirtualnej encyklopedii.

Ostatecznie, po wizytach dyrektorki Instytutu Teatralnego Doroty Buchwald, a potem kierowniczki Pracowni Dokumentacji Teatralnej Moniki Krawul, zdecydowano o przekazaniu na zasadzie depozytu całego Archiwum Jana Dormana do Instytutu Teatralnego. I – jak mówi Iwona Dowsilas – to było najlepsze, co mogło je spotkać, po tylu latach tułaczki wreszcie znalazło swoje miejsce, zostało docenione i trafiło do rąk specjalistów. Materiały odgrzybiono, przygotowano specjalne regały i przestrzeń wystawienniczą; trwają systematyczne prace nad jego uporządkowaniem i digitalizacją. Powstała tzw. grupa robocza złożona z młodych ludzi zainteresowanych teatrem, pochodzących z różnych zakątków Polski. Zajmują się oni nie tylko porządkowaniem spuścizny Dormana, ale także odczytywaniem jego zapisków, szukając w nich inspiracji do własnych działań z pogranicza teatru i pedagogiki.

W listopadzie 2017 roku Archiwum po raz pierwszy otwarło swoje podwoje dla szerokiej publiczności. Zorganizowano niezwykłe trzydniowe wydarzenie pod hasłem „Archiwum Dormana – inspiracje, praktyki, refleksje", którego kuratorkami były: Marzenna Wiśniewska, Justyna Sobczyk i Justyna Lipko-Konieczna, zaś koordynatorem całości Wiktoria Siedlecka-Dorosz. Do udziału zaproszono Iwonę Dowsilas, dawnych aktorów Dormana, ale także współczesnych realizatorów projektów teatralnych – jak zaznaczono – inspirowanych jego twórczością i myślą teatralną. Licznie przybyła młodzież i dzieci, dla których przewidziano niebanalne zwiedzanie Archiwum w formie warsztatów prowadzonych przez członków grupy roboczej. Obecny był także Zbigniew Osiński, ale tylko jako widz, i szkoda, gdyż profesor mógłby odkryć wiele ciekawych aspektów działalności artystycznej Dormana.

W ramach wydarzenia zorganizowano za to warsztaty Twórca – widz. Teatr jako sytuacja oparta na relacji prowadzone przez Marię Parczewską. Były pokazy teatralne – począwszy od „Teatralnego Placu Zabaw Jana Dormana", po którym nastąpiła rozmowa z twórcami tego przedsięwzięcia, po akcję performatywną La Fontaine – rozczytywanie kinetyczne przygotowaną przez Eksperymentalną Grupę Ruchową Szersze pod kierunkiem Małgorzaty Skoczylas. Można było także posłuchać dość niezwykłego koncertu Taśma ciekawa, w czasie którego trójka muzyków: Miron Grzegorkiewicz, Jacek Szczepanek i Sebastian Świąder, posługujących się instrumentarium elektronicznym, improwizowała dźwięki wydobywane ze starych taśm magnetofonowych odnalezionych w Archiwum, a zawierających nagrania prób, przemówienia czy zupełnie przypadkowe skrawki dźwiękowe. Ta specyficzna, trudna do opisania muzyka dopełniona była obrazami wygenerowanymi cyfrowo przez Katarzynę Stępniak.

Był też – jak nazwały go autorki – „wykład performatywny" pod tytułem Substancja teatru. Jan Dorman wygłoszony przez dr Marzennę Wiśniewską i Justynę Lipko-Konieczną, które m.in. zaprezentowały zapiski wychowawczyń przedszkoli biorących udział w eksperymencie Kaczka zrealizowanym przez Dormana w 1968 roku. Całą imprezę kończył otwarty panel dyskusyjny Pytania o teatr – rewolucje/ewolucje/Dorman, z udziałem reżyserów i pedagogów teatru, laureatów II edycji Konkursu im. Jana Dormana. Na podstawie trailerów i krótkich wypowiedzi twórców widzowie mogli się zorientować, jak wyglądały teatralne projekty zrealizowane w ramach konkursu i podjąć rozmowę na ten temat.

Czas na kilka refleksji. Jest niepodważalną zasługą Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie, że zainteresował się unikatowym Archiwum Jana Dormana, że znalazł środki i miejsce dla niego, a nade wszystko, że potraktował z ogromną powagą i szacunkiem spuściznę wybitnego twórcy polskiego teatru, a także jego życzenie, aby Archiwum miało charakter żywy. Wykonane prace budzą respekt i podziw, choć wiemy, że to dopiero początek, że pozostało wiele do zrobienia.

Inną sprawą są wrażenia po imprezach towarzyszących otwarciu Archiwum. Najpierw trzeba podkreślić pasję, jaka towarzyszy wszystkim, którzy zaangażowali się w działania inspirowanie twórczością Jana Dormana. To wspaniałe, że tylu młodych ludzi zapaliło się do teatru, który okazał się dla nich oryginalną i znaczącą artystyczną przestrzenią, że studiują materiały z Archiwum i odnajdują w nich inspiracje dla siebie. Zaprezentowane działania są ciekawe, na wskroś nowoczesne w formie, ale nie mogłabym powiedzieć, że są Dormanowskie. Na przykład La Fontaine – rozczytywanie kinetyczne dalekie było od myślenia teatralnego Dormana. Także przedstawienia, jakie powstały z ramach Konkursu im. Jana Dormana, wydają się znajdować wręcz w opozycji do jego teatru, który miał charakter poetycki, był teatrem metafory i skojarzenia. Prezentowane skrótowo spektakle młodych twórców w większości są raczej nawiązaniem do psychodramy czy teatru zaangażowanego społecznie z dosłownymi odniesieniami do rzeczywistości. W moim przekonaniu stają się one zbyt dosłownym odzwierciedleniem rzeczywistości i tylko w sposobie swobodnego wykorzystania inspiracji do własnej twórczości widzę związek z Dormanem. Stwierdzenie, że działanie te nawiązują do jego teatru czy metody twórczej, wydają mi się nadużyciem.

Sądzę, że dzięki Archiwum działania Instytutu Teatralnego rozdzielą się na dwa nurty. Jeden będzie skoncentrowany na badaniu spuścizny Dormana, na poznawaniu i opisywaniu jego teatru oraz jego myślenia o teatrze. Drugi będzie swobodnie traktował Dormanowe inspiracje do działań z zakresu pedagogiki teatru. Dlatego dobrym pomysłem było zorganizowanie promocji książki Jan Dorman, pedagog teatru wydanej przez będzińską Fundację, która zawiera materiały z Archiwum opracowane przez Iwonę Dowsilas. Na jej stronach można zetknąć się nie z interpretacjami idei mistrza, lecz z jego własnymi, oryginalnymi przemyśleniami dotyczącymi teatru dla dzieci i teatru dziecięcego.

I ostatnia myśl – jest zrozumiałe, że młodzi i pełni entuzjazmu pracownicy i współpracownicy Instytutu Teatralnego im. Z. Raszewskiego w Warszawie mają poczucie odkrywania jakiejś nieznanej im wcześniej przestrzeni teatralnej, ale należy powiedzieć, że Jan Dorman nie był postacią nieznaną. Pomijając moje książki, wystarczy przytoczyć prace Krystyny Miłobędzkiej . Także jej twórczość dramaturgiczna nosi znamiona inspiracji teatrem Dormana, o czym zresztą sama wielokrotnie mówiła. Jego teatrem zajmowały się prof. Maria Tyszkowa z Poznania i prof. Romana Miller z Gdańska. Także we Wrocławiu kultywowana jest pamięć mistrza. Nawet w Będzinie znajduje się spore grono ludzi pamiętających jego teatr i doceniających jego wpływ na społeczność tego, w końcu niewielkiego, miasta. Na przykład Jan Kuczyński wydał tam niezwykle ciekawą książkę poświęconą klubowi studenckiemu Ethiopus działającemu z inicjatywy i pod patronatem Jana Dormana. I w końcu także moje działania z młodzieżą w ramach tzw. Sceny Studenckiej zorganizowanej na cieszyńskim wydziale Uniwersytetu Śląskiego, w ramach której zrealizowaliśmy kilka eksperymentów teatralno-pedagogicznych według pomysłów i idei Jana Dormana – warte są wspomnienia.

Należy się cieszyć, że także w środowisku warszawskim tak ważna dla polskiego teatru postać znajduje wreszcie swoje miejsce.
___
I) Por. Dobry spektakl nie wystarczy, rozmowa z Justyną Sobczyk przeprowadzona przez Justynę Czarnotę, „Teatr Lalek" 2013, nr 4,
    s. 19-21.

II) Instytut Teatralny: Konkurs im. Jana Dormana, [online], [dostęp: 25.01.2018], dostępne na:
     http://www.instytut-teatralny.pl/projekty/konkurs-im-jana-dormana/.

III) E. Tomaszewska, Jan Dorman – poeta teatru, Katowice 2010; taż, Jan Dorman – własną drogą, Katowice 2012.

IV) Tu należy przywołać dwie książki autorstwa Krystyny Miłobędzkiej poświęcone ­Janowi Dormanowi: Teatr Jana Dormana,
    Poznań 1990 oraz W widnokręgu odmieńca. Teatr, dziecko, kosmogonia, Wrocław 2008.

V) Jan Kuczyński, Pod parasolem Jana Dormana, czyli krótka historia klubu studenckiego Ethiopus, Będzin 2014.



Ewa Tomaszewska
Teatr Lalek
9 kwietnia 2018
Portrety
Jan Dorman