Szersza perspektywa
Entre dos Aguas un Teatro to polsko – boliwijska, rodzinna grupa teatralna. Tworzą ją cztery osoby: Danuta Zarzyka i Lucas Achirico ze swoimi dziećmi - Naomi i Mileną. W Polsce mieszkają od niespełna pięciu lat. Od przeprowadzki z Ameryki Południowej, centrum ich życia i działalności twórczej jest Podkarpacie. W Temeszowie nad Sanem kupili stary dom, remontują go, a jednocześnie, jako Stowarzyszenie Artystyczne Gościniec Południa zbierają opowieści najstarszych mieszkańców, poznają młodszych, organizują festiwal „Letnia Gościna Artystyczna w Temeszowie" i – od czego, jak się zdaje, nic ich nie oderwie – tworzą swój Teatr.Obserwując ich, widzimy, że życie i teatr nie są odrębnymi dziedzinami ale przenikającymi się polami twórczości, przez które przechodzą nici tych samych metafor. Artyści wnikają w miejsce, które wybrali na dom, słuchają go i z zasłyszanych opowieści tworzą sztukę. Opowieść teatralna „Na drugim brzegu", którą mogłam zobaczyć podczas czwartej edycji Letniej Gościny Artystycznej, 4 sierpnia 2023 r. w Temeszowie, to wypadkowa opisanych wyżej doświadczeń – życia w Polsce, w Boliwii, przemieszczania się między kulturami i granicami różnych państw. Wśród narodów zależnych w takim samym stopniu od znaczeń nadawanych przez historię wydarzeniom, jak od emocji, potrzeb i wartości wynikających z osobistych doświadczeń ludzi. Fabuła zainspirowana jest wspomnieniami najstarszych osób zamieszkujących w gminie Dydnia ale czerpie też ze źródeł kultur pozornie bardzo odległych.
Osią scenariusza jest spotkanie dwojga ludzi. W pierwszej scenie wchodzimy w przestrzeń snu jednego z nich. Leżący na deskach sceny, blisko widzów, mężczyzna wzywa swojego tatę. W głosie i gestach aktora, towarzyszącej im muzyce, w przydymionym, mętnym świetle, czytamy niepokój i rozdarcie. Sen otwierającej sceny przebiega w atmosferze rozpaczy.
Chwilę później poznajemy ich oboje. Radek i Mirka. Ona mieszka w dole rzeki, on we wsi nieco wyżej nurtu. Jest rok 1946 (u niej) i 1947 (u niego). Osadzona w przestrzeni międzyczasu powojennych lat rozmowa tych dwojga, z początku prosta, zaczyna meandrować, jak San – rzeka – bohaterka i świadkini rozgrywających się wydarzeń.
W następnych odsłonach sztuki sceny dialogu między głównymi bohaterami przeplatają się z obrazami ich życia. Poruszamy się, prowadzeni przez aktorów pomiędzy przyszłością, a przeszłością, podejmując filozoficzną grę, której stawką jest osadzenie bohaterów w czasie względem dziejących się wydarzeń. Przyszłość i przeszłość nie są jednoznaczne. W monologu Mirki „[...]przeszłość jest cała podeptana i przechodzona, zmieszana z błotem urazy i zmęczenia, ale przyszłość jeszcze nie nadeszła, czeka spokojna i niewinna bym odcisnęła w niej swój znak." Kiedy już zaczynamy się obawiać, że treść monologu przekroczy granicę egzaltacji, włącza się zmieniająca trajektoria myśl Radka. „ [...] Idę przez życie śladami moich przodków. [...] zostawili je przed moimi oczami. Wszystko co już było, co już się wydarzyło, cała moja przeszłość jest przede mną. Zawsze ją widzę. [...] To co będzie, moja przyszłość, jest za mną. [...] Moje dzieci i wnuki pojawią się i podążą moimi śladami."
Przeplatanie się perspektyw jest charakterystycznym zabiegiem, po który sięga autorka scenariusza, Danuta Zarzyka. Przedstawiony w sztuce świat czerpie z wielu mitologii i opowieści wspomnieniowych. W dialogu na temat czasu linearna oś środkowoeuropejska ulega załamaniu, mieszając się z cyrkularnym obiegiem zjawisk zaczerpniętym z wierzeń boliwijskich. Inne momenty zacierają granicę między ożywionym, a nieożywionym. Wypowiedź, kierowana w ostatniej scenie do belki stropowej ze spalonego domu, mogłaby być adresowana do zmarłego ojca. („Spokojnie, jesteś w moich rękach. Spaliłeś się od pasa w dół ale już Cię trzymam. Byłeś kręgosłupem mojego domu, nie mógłbym się tobą nie zaopiekować.") W scenie wytyczania granic kraju, tuż po zakończeniu wojny, rzeka San zyskuje osobowość córki Mirki – podopiecznej – a w końcu ojczyzny, którą należy ujednolicić i uprościć. „Prostość nade wszystko!" Pada komenda komisarza, wytyczającego nowe granicę w pijanym widzie. Towarzyszy temu Mirka, z jednej strony podporządkowująca się rozporządzeniom władz, z drugiej strony stojąca w sprzeczności wobec nich. „Ojczyzna jest wolna. Wolna, piękna i zobowiązana. Z-obo-wiązana na obie ręce. Biedna ojczyzna." Komentuje, pokazując związane nadgarstki. Choć w trakcie spektaklu nie pada słowo Polska, oglądając sztukę w Temeszowie, w województwie Podkarpackim, widzimy w niej opowieść o naszym kraju. Nazwana wprost jest tylko Akcja Wisła, wykonywana przez komisarza z niechętnym współudziałem Mirki:
„Przemieścimy wszystko, ograniczymy, sklasyfikujemy, zakryptonimujemy, policzymy, oznaczymy, spalimy i usuniemy. Tu stała góra? To niech teraz idzie stać w innym miejscu. Tędy płynęła rzeka? To niech się zbiera i płynie w inną stronę.[...] Jak wspomniała pani, że miała na imię ta rzeka?
- San, panie komisarzu.
- Od dzisiaj nazywać się będzie Wisła. Co za akcja!"
Scenariusz podejmuje temat Akcji Wisła od strony nie przedstawianej w podręcznikach szkolnych ani przed 1989 rokiem, ani w okresie trzeciej Rzeczpospolitej. Od strony, której ślady możemy znaleźć w źródłach historii mówionej, we wspomnieniach przesiedlonych na tzw. Ziemie Odzyskane w 1946 i 1947 roku. Przez lata PRL-u odciętych od swojego języka, kultury, zmuszonych do ukrywania swojej tożsamości i krzywdy, jaka ich spotkała. To opowieść o ludziach, mieszkających blisko siebie, później rozdzielonych na mocy politycznych rozporządzeń. Odnajdujemy w niej wątki z historii własnego kraju ale, idąc za myślą Tomasza Różyckiego z książki „Próba ognia. Błędna kartografia Europy": „Historia tej strony świata nie jest wyjątkowa – nie różni się wcale od zanotowanych w innych rejonach, od Azji po Bałkany, przez Afrykę. To zawsze historia cierpienia, poczucia krzywdy, które zatruwa teraźniejszość i przyszłe życie, historia niezrozumienia i nieporozumienia, ponad którym należy przerzucić most, aby ludzie mogli się spotkać."
Przytaczam tu ten cytat, ponieważ koreluje ściśle z radkowymi przemyśleniami na temat natury przeszłości, traktowanej jak rodzaj anty-drogowskazu, wskazującego w którym kierunku nie podążać, a gdzie zostaje wolna przestrzeń na oddech i postawienie własnych śladów:
„Część mojej przeszłości utraciłem w brutalny sposób. Przez dłuższy czas potykałem się. Zahaczałem nogą o własne nieszczęście i leciałem na twarz. Z rozbitym nosem podnosiłem się z ziemi, zbierając skrawki wspomnień [...]. Tu zapach, tam melodia. [...] Noszę je ze sobą wszędzie. Ale nie chciałbym aby to wszystko odbiło się na tych, którzy przyjdą po mnie. Nie chcę aby w przyszłości moje dzieci czuły się zagubione jak ja. [...] Jeśli zostawi im się tylko błoto urazów i wyczerpania, mogą grzęznąć, zanurzone po pas w mule winy i chęci zemsty. [...] Czasem ciągniemy za sobą gniew poprzednich pokoleń. Nie nasz, tylko ten odziedziczony, [...] błoto przeszłych pokoleń, w którym utknęliśmy i które brudzi nam spodnie i nie umiemy odpaćkać tej wspólnej historii."
Mimo zasygnalizowanych wcześniej trudnych i mocnych tematów nie należy myśleć, że sztuka „Na drugim brzegu" jest godzinnym traktatem filozoficznym o naturze ludzkiej i naturze mijającego czasu. Ważką tematykę równoważy poczucie humoru, żart, przesuwanie perspektywy względem widza na metapoziom sztuki teatralnej, w której uczestniczymy i której konwencja pozwala na spotkanie bohaterów mimo różnicy czasów, w jakich przebywają. „Deus ex machina Eurypidesa. – Komentuje Mirka osobliwość tego zjawiska. – Nie ma po co dociekać. Dziwne rzeczy dzieją się teraz, gdy skończyła się wojna." Różnorodność nastrojów podkreśla muzyka i oświetlenie, za których realizację podczas spektaklu odpowiada Naomi Achirico Zarzyka.
Rzeczywiście, udało się w tej opowieści oddać atmosferę krainy oplecionej rzeką. W zależności od stanu wód, krajobraz budzi grozę albo zaprasza do wejścia w łagodny nurt. Jak we wspomnieniach, jak w teraźniejszości, jak w życiu. Chwilami w rozmowach bohaterów odnajdujemy sugestie na temat tego jak można odnieść się do rzeczywistości, jednak nie ma w tym nachalnej retoryki kazania. Raczej osobiste życzenie, na temat tego, w jakim świecie moglibyśmy żyć. W jakim stopniu wewnętrzny obraz, który nosimy w sobie może kształtować przyszłość, która jest przed nami. Albo za nami.
Kiedy po raz ostatni spotykają się na scenie Mirka i Radek, oboje niosą na plecach połowy belek podtrzymujących sklepienie domu. Nazwy tego elementu konstrukcyjnego różnią się w ich narzeczach jedną literką. Swołek albo swołok. W innych miejscach nazywa się je tragarz, albo jeszcze inaczej. Ona, po stuporze, w jaki zapadła po wojnie, ocknęła się i chce odbudować dom. On – chce gdzieś schować jedyny element dziedzictwa, jaki pozostał po wysiedleniu z rodzinnej wsi. Rozdziela ich czas i rzeka. Stoimy razem z nimi na dwóch jej brzegach. „Przecież mieli wysiedlać nie naszych, a pan jest już taki mój od kiedy go bliżej poznałam." – Dziwi się Mirka, która we wcześniejszej scenie współuczestniczyła w wyznaczaniu granic. W metaforycznej scenie zamykającej spektakl, ze szczątków dziedzictwa, jakie im pozostały, tworzą most i przerzucają go przez San. I tak ich zostawiamy, siedzących ramię w ramię, na moście. Mirka i Radek. Danuta Zarzyka i Lucas Achirico.
Scenografia sztuki zbudowana jest w sposób oszczędny ale nie brakuje w niej małych elementów nadających charakter, jak antyczny aparat telefoniczny, czy zawiniątko, lśniące światłem – metafora zapachów i dźwięków, zebranych jako ślady przeszłości, pamiątki utraconego dziedzictwa, trzymane w starej walizce, razem z dymem po spalonej wsi. Sugestywna wizualność ułatwia wejście w świat przedstawiony. Postacie grane przez Lucasa Achirico (Radek, Komisarz) mówią językiem polskim o obcym akcencie, co uwiarygadnia przekaz, kreśląc jednocześnie parabolę między historią rodziny tworzącej spektakl, a losem przedstawionych w nim postaci.
Realizacja sztuki została dofinansowana w programie OFF Polska Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raraszewskiego, jako jedna z 22 sztuk na 142 złożone projekty. Premiera miała miejsce 13 listopada 2021 roku, w czasie pandemii, co sprawiło, że nie była pokazywana wiele razy. A szkoda. Jeszcze przed 24 lutego 2022 roku jej przekaz miał w sobie potencjał do wzbudzenia refleksji na temat zasadności podsycania dawnych antagonizmów. Obecnie, kiedy przed zbliżającymi się wyborami politycy sięgają do nich jako do narzędzi zdobycia poparcia, sztuka jest polem, na którym można podejmować polemikę z propagandowym obrazem historii i rzeczywistości społecznej. Spektakl „Na drugim brzegu" robi to, oddając „centralną pozycję ludziom, którzy tworzyli i przeżywali historię" [Joanna Bornat, Paul Tompson, Głos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej, Warszawa 2021 r.]. Fabuła opiera się na historii mówionej, która „w dużo większym stopniu niż większość innych źródeł pozwala ona odtworzyć pierwotną wielość perspektyw." [ J. Bornat, P. Tompson, Głos przeszłości. Wprowadzenie do historii mówionej, Warszawa 2021 r. ].
Danuta Zarzyka, jako autorka tekstu oraz Lucas Achirico, reżyserując sztukę, sięgają po tą wielość perspektyw z delikatnością, nie przekraczającą granic osobistych zadrażnień. Sięgają dotąd, dokąd mogą, aby ze wspólnego doświadczenia wyciągnąć wnioski na przyszłość. I – choć to może brzmi banalnie – taka sztuka jest właśnie budowaniem mostów po to, aby ludzie mogli się spotkać, o czym pisał Tomasz Różycki w przytoczonym fragmencie „Próby ognia". Taka sztuka jest szczególnie ważna w czasie, gdy różne siły próbują podsycać ogień, za pomocą którego dawniej te mosty palono.
Zdjęcia: Paweł Brzęczek, Mirek Saternus, Kuba Żeligowski
Aleksandra Karmelita
Dziennik Teatralny Rzeszów
10 sierpnia 2023