Szkice pamięci

U stóp Karkonoszy znajdują się Cieplice. Uzdrowiskowe miasteczko, będące celem kuracjuszy zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Spacerując tu nierzadko można usłyszeć język polski, tak samo często jak niemiecki. Teatr Zdrojowy w tutejszym Parku Zdrojowym to miejsce częstej inicjacji teatralnej, głównie najmłodszych widzów. Niedawno nakładem wydawnictwa Ad Rem rodowity Ciepliczanin Ryszard Grzywacz opublikował w serii „Przewodnik emocjonalny" miniaturową, ale przepełnioną treścią, książkę „Cieplice z widokiem na Karkonosze".

W rodzinnym mieście myślimy emocjami. Najczęściej pamiętamy emocje, obrazy – nie zawsze historie. Jednak to, co zaciera pamięć, dopowiada wyobraźnia. I to właśnie mamy w tym „przewodniku emocjonalnym". Piękne rysunki autorstwa Oliwii Przybysz przypominają szkice pamięci, które kreśli narrator. Kontury pozornie znanych rzeczy w nieoczywistym kolorze. Grzywacz zabiera nas na spacer z oprowadzaniem po swoim rodzinnym mieście. Ale to taki spacer z nałożonym „schulzowskim" filtrem, który sprawia, że przemierzamy realne przestrzenie, patrząc na nie w nierealny sposób.

Narrator miesza czas przeszły, teraźniejszy i (może) przyszły. W każdym kolejnym rozdziale zaskakuje formą, ponieważ znajdziemy tu zarówno list, opowieść z historycznymi bohaterami, anegdotę. Każdy kolejny rozdział to zanurzenie w nowej historii, którą łączy miejsce. Format książki wydaje się być niepozorny, ale treść okazuje się „niebezpieczna" – zaczynamy czytać i totalnie wchodzimy w ten świat. Rozdziały są krótkie, zakończenia nieprzewidywalne. Kiedy opowieść się kończy, mamy wrażenie nagłego obudzenia się ze snu. „Cieplice..." to mniej lub bardziej realne opowieści w duchu Brunona Schulza z dozą tajemnicy i niedopowiedzenia z prozy Ilony Wiśniewskiej. Dodatkowo napisane piękną polszczyzną, którą można wręcz „smakować".

Książka Ryszarda Grzywacza to wyraz miłości do rodzinnego miasta. Uwiecznienie miejsca i ludzi w impresjach z perspektywy lokalnego patrioty o trzeźwym umyśle. Losy mieszkańców, które skłaniają do refleksji. Miniatura literacka, jak można umownie nazwać „Cieplice z widokiem na Karkonosze", zdecydowanie mnie urzekła. Zapewne też dlatego, że w cieplickim liceum, jak i na scenie Teatru Zdrojowego spędziłam ważną część mojego życia. Dzięki temu miejscu jestem tu, gdzie jestem. Cieplice to piękne i na swój sposób magiczne miejsce, które warto odwiedzić lub o którym warto choćby poczytać. Jak pisze Grzywacz: „Tu zapuszczają się tylko najwytrwalsi. Czynicie to na własną odpowiedzialność".



Joanna Marcinkowska
Dziennik Teatralny
16 października 2020