Sztuka bez scenariusza

Drogi czytelniku! Drogi widzu! Jeśli rozważasz, czy warto wybrać się do Teatru Korez w Katowicach i nie masz bladego pojęcia, czy jest jakikolwiek sens poświęcać swój wolny wieczór na spektakl pt.:"Scenariusz dla 3 aktorów"? To nie zastanawiaj się dłużej, tylko idź zarezerwować sobie na niego bilet.

20 lat grania „Scenariusza dla 3 aktorów” w Korezie, który został nagrodzony Złotą Maską w 1992 roku, który był prezentowany m.in. w: Budapeszcie, Essen, Kolonii, Wiedniu i Berlinie… po prostu nie może okazać się klapą. Nie da się ukryć, że przedstawienie to na pewno stanowi jedno z najlepszych w repertuarze tego, a może nawet (kusząc się o jeszcze szerszą opinię) wszystkich śląskich teatrów.

Niektórych widzów jeszcze nie było na świecie, kiedy trzech aktorów postanowiło zainscenizować ten spektakl, który okazuje się być swoistym fenomenem. Do dziś nierzadką sytuacją stanowi brak biletów, co gwarantuje za każdym wystąpieniem widownię wypełnioną po same brzegi.

Tutaj niepodważalnym atutem są aktorzy. Mistrzowskie trio dosłownie wyciska z siebie „siódme poty” dla publiczności. Tu warto się na chwilę zatrzymać. Widz Korezu wielokrotnie ma okazję być przez teatr dopieszczony, ale w tym spektaklu da się to odczuć w jakiś szczególny sposób. Każda osoba spośród publiczności może poczuć się doceniona, bowiem nie sposób oprzeć się wrażeniu, że aktorzy popisują się indywidualnie dla każdego. Być może jest to efekt osiągnięty dzięki małej scenie, ale niewątpliwie wielką zasługą jest tu także warsztat aktorów.

Bogdan Kalus, Mirosław Neinert i Dariusz Stach – to zespół, który co przedstawienie próbuje stworzyć spektakl. Prace nad nim obserwujemy z drętwiącymi od śmiechu policzkami. Duża część „Scenariusza…” jest improwizowana i choć taki zabieg wymaga pewnych ustaleń między współgrającymi, to tutaj w ogóle nie można o czymś takim mówić. Bowiem ilość lat spędzonych wspólnie na scenie pozwala im na doskonałe współtworzenie, granie ze sobą i z publicznością, nie zawsze z góry znając finał danej zagrywki. To naprawdę fantastyczne obserwować, jak ludzie na scenie stają się na siebie na tyle wrażliwi, że są wstanie zagrać prawie wszystko. Udowodniono nam, że dobremu aktorowi wystarczy pusta scena i byle krzesło czy stół, by powstał prawdziwy teatr, by między granicą sceny a widownią powstało napięcie z którego wybucha wulkan pozytywnej energii.



Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
22 marca 2010