Tak przemija chwała świata

"Hamlet" jest o teatrze, chyba wiecie, nie? W każdym razie, jest. Por. nagranie "Hamleta" (IV) w reżyserii Wajdy - i jest. "Hamlet" Dudy-Gracz w Poznaniu też jest na ten temat, i to dość konkretnie: o polskim teatrze teraz. Wygląda jak moje recki, jest POCISKIEM po teatrze, po pewnym jego rodzaju.

Robienie "Hamleta" to dobra okazja, by się "nie pier... w tańcu" i wreszcie powiedzieć, jak to jest naprawdę, wypróżnić duszę ze złogów, niech im kapcie spadną! "Go balls out", jak mówią Amerykanie. Świat wypadł z formy, światek wypadł z kapci... Robisz "Hamleta", najważniejszy dramat w historii dramatu, to sprostaj wyzwaniu i zrób coś TAKIEGO. Każdy widział ze dwie wersje, trzeba czymś zaskoczyć. Z tym "najważniejszym" moim zdaniem chodzi, że artyści lubią, gdy mogą o sobie samych, i dlatego tę sztukę ukochali ponad inne.

Duda-Gracz wystawia w sumie nie "Hamleta", tylko wystawia jego wystawianie, jego making ofa. Było się inspirowane "Przedstawieniem >>Hamleta<< we wsi Głucha Dolna". Co nie było, jak było? Ja też to widziałem, więc są świadkowie. Ten chorwacki "Hamlet" ze wsi też jest o "procesie" i relacjach władzy. O procesie w sensie twórczym. Masłowska już w pierwszej książce wmontowała siebie w książkę, Duda-Gracz dopiero teraz, po latach "robienia", oddelegowała siebie do swojego dzieła.

Pięćdziesiąty spektakl w CV reżyserki (nie wygląda), ale dla Poznania drugi. Pierwsza Duda-Gracz w Poznaniu, "Będzie pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk", w skrócie "Kamyk", była i pozostaje arcydziełem oraz hitem, więc kto miał oczekiwania wobec kolejnej premiery, miał je bardzo duże. Rozważałem w sercu, co ona musi wymyślić, żeby doskoczyć do własnej poprzeczki, którą wysoko sobie zawiesiła. Zrobiwszy totalny spektakl i totalną wiochę, jak tu zrobić jeszcze większe?

I wymyśliła, że zrobi demolkę i wygarnie wszystkim, wszystkim tak zwanym ludziom teatru. Wszystkim, czyli również sobie. Z siedmiu grzechów głównych pokazuje wszystkie siedem, a pierwszym jest pycha. Wewnątrztekstowy reżyser Edi, twórca teatru w teatrze, to hochsztapler, dupek, debil, "gnój, mason, pedał, skur i syn plebejski" (Masłowska, "Paw królowej"). Reżyserka go nie lubi. Tak zresztą jak innych postaci dramatu, który będąc o teatrze, jest o jego patologii.

Idziemy w kulisy, z kamerą do zwierząt, i co tam widzimy? Głupi aktor, głupia aktorka, głupi dramaturg, ale wyniosły, i reżyser, o którym nawet nie da się powiedzieć, czy jest głupi, bo jest taki tajemniczy. Ślepy choreograf! Spięta inspicjentka ("naszczała na scenę!"). Scenografka tępa dzida. Polscy reżyserzy o nazwiskach zagranicznych. Branżo: #tootobie.

Sobie reżyserka też zrobiła nieźle, zajęła się byciem dzieckiem znanego artysty. Bardzo gruba scena, w której padają dość rzadko słyszane słowa: "Umrzyj wreszcie, tato". Temat wielkości, która ciąży jej potomkom, podjął również Czechow w sztuce pod tytułem "Mewa".

Najsoczystsza część spektaklu to krytyka kultu ofiar, który jakoś łączy lewicę z prawicą. Oba obozy mają może różnych, lecz świętych poszkodowanych. Czy to żołnierzy wyklętych, czy artystów wykluczonych. Nieszczęście najlepszym lansem. W castingu na Gertrudę pada propozycja, by ją zagrać "z porażeniem", i może zaznaczę, że cerebral palsy jest tylko tematem żartu, ale nie jego adresem. Śmiane jest tu z tych artystów, którzy śmią żerować na biedzie bliźniego.

Jeśli pytacie, ile typów scen zrobili, to dwa: 1) sceny robienia "Hamleta", to znaczy sceny "procesu", 2) i sceny Hamleta, to znaczy "zrobione" sceny. "Proces" jest śmieszny, śmieszkowy, dosadny i mocny, takie "Czego nie widać", farsa o robieniu farsy. Gdy dochodzi do "efektów", gdy proces przynosi plony, przestaje być śmiesznie, ponieważ "Hamlet" w reżyserii Ediego to jest jakaś zgroza, totalne "najgorzej". Choroszy gra psa, by dać jeden przykład. To trzeba umieć, tak skopać Szekspira, przy czym oczywiście oni robią to celowo. Tylko w jakim celu? By o patologii polskiego teatru opowiedzieć na przykładzie. Zamiast ogólników typu "źle się dzieje", dostajemy konkret: co się dzieje, jak się dzieje.

I TERAZ UWAGA: z jednej strony farsa, z drugiej onkologia, razem dają... superspektakl. Zapytacie się może, jak to jest możliwe, "jak to jest zrobione" (por. Discovery). Ale ja też nie wiem! Ja nie jestem od wiedzenia, tylko od stwierdzenia. Byłem i co Wam powiem, to że fajne.

Czułem, że tak będzie, że się reżyserce "zbiera" i wkrótce "nie wstrzyma", bo już w Słowaku, w spektaklu "Stary Testament" były miłe memu sercu szyderstwa z teatru jako instytucji. Polski teatr artystyczny to jest jedno wielkie getto i jedna wielka konwencja. Swoją sztywnością przypomina teatr n: taki gest oznacza to, i koniec! Na przykład amator w sztuce to symbol inkluzji. W poznańskim meta-"Hamlecie" jest cały katalog tych kodów branżowych: co trzeba i jak wystawić, by być słusznie odczytanym i przyjętym w poczet.

Zastanawiałem się, jak tym razem się nie skończy, bo spektakle Dudy-Gracz nigdy się nie kończą i nie zaczynają, ta reżyserka ma problem z brawami. Lecz nie będę taki i nie zaspojluję, powiem tylko tyle, że jak zawsze, się nie kończy.

Targetem spektaklu, ale w sensie negatywnym, są ludzie teatru (u Szekspira też tak było), i na ich obrazę jest tutaj liczone. Nie powiem, komu zatkało, nie powiem co. Lwy się z branży obraziły i o to chyba chodziło. Idziesz do teatru, a ci pokazują film z kolonoskopii, i to twojej własnej! (Piszę to metaforycznie, to nie jest spektakl Wiktora Rubina).

Towarzystwo teatralne nie zasługuje na żadną lojalność. Ostatnie tak grube autorozliczenie, smakowanie sosów własnych, to był "Andrzej" Strzępki. Tam się śmiano z dziadów, "mistrzowskiego pokolenia", a tutaj jest polewane z młodych zdolnych lub, jak słusznie pisał Marcin Kościelniak, młodych niezdolnych.

Jestem fanem Nowego od czasu "Kamyka", jestem z nimi pokumany, ten zespół da się podziwiać. Trzy kojarzę tak udane zespoły aktorskie: Stary w Krakowie, Narodowy w W-wie i Nowy w Poznaniu. Duże, wielopiętrowe, osiadłe ensemble'e. Nic nie miałbym naprzeciwko, gdyby to właśnie Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego stał się naszą trzecią sceną narodową.

Michał Kocurek ma trudne zadanie, bo gra Ediego, "kakę demona", reżysera teatru o wielkich ambicjach i małych zdolnościach. I jak to zrobić, żeby zagrać takie dziwo i jakkolwiek "dobrze wypaść"? Co to znaczy "dobrze wypaść" w takiej sytuacji? Jak "obronić" taką postać? Może najprościej byłoby nie bronić... Aktor jest okrutny wobec swego bohatera: daje mu być sobą. Ludzi typu Edi nie trzeba wyszydzać, starczy dać im mówić. To jest postać z kluczem, z całym pękiem kluczy! Ilu takich reżyserów, którym najlepiej idzie "niewiedzenie", straszy po teatrach w Polsce? Podstawcie dowolnego i też będzie dobrze. Gdy Strzępka robiła serial o backstage'u, to było wiadomo, że żart jest z Garbaczewskiego. Tu nie tylko z niego. Tam Szekspir był "w kryzysie", tutaj jest "w procesie", co wychodzi na to samo.

Co ojcowie robią w sztuce? Najczęściej nie żyją, a najlepiej to robi Ildefons Stachowiak, patriarcha tej obsady. Szybko się okaże, że jego postać nie żyje tylko w sensie teatralnym, czyli nie naprawdę. Facet zacznie mówić. "Scary! Jeszcze bardziej "scary" (uczniowie, zapisać: "scarier") będzie Anna Mierzwa, której wierzymy na słowo i na plamy na spódnicy, że jej postać po spektaklu ląduje na SOR-ze. W przerwie jedna widzka wyszła roztrzęsiona, bo ją Mierzwa "zaorała". Anna Mierzwa orze, Dorota Abbe "kupuje" - kupuje widzów, wciąga w przedstawienie, jest ambasadorką, "pośredniczką naszą", twarzą sceny dla cywili. Gra inspicjentkę, czyli czarownicę z krainy Oz: normalnie najmniej widoczną, ale najważniejszą osobę wieczoru. "Diva assoluta", Antonina Choroszy, nie pasowałaby do "Kamyka", nawet do roli "cysarzowy szanowny", ale tym razem pomyśleli o niej i jest na nią pomysł: kazano jej zagrać diwę. Pewnie nie kazano, diwom się nie każe, tylko proponuje. Bardzo odważna, autoironiczna i czaderska rola. Na to czekałem: żeby ta aktorka zagrała u tej reżyserki. A jeszcze fight z "Żabą", koleżanką z pracy (Bożena Borowska-Kropielnicka) - cudo. Walki w kisielu mogą się schować. Bartosz Nowicki gra chmurę i martwicę mózgu (Hamlet). Ej, mam pytanie: kiedy on wreszcie przestanie być "aktor gościnny"? Bo obecnie jest Joanną Drozdą Teatru Nowego, stałym aktorem przyjezdnym. Reszta proszę się nie obrażać, WY TEŻ DOBRZE.

propos chmura: chodzi o "chmurność" Hamleta, "chmurę na twym czole". Ten rodzaj inscenizacji zwie się graniem "po literach". Sufit również uwzględniono w koncepcji spektaklu, spektakl ma mocno "uzbrojone" niebo. Co tam leci z góry! Confetti, woda, ludzie! W tle pomyka godło, bo każdy spektakl, o czym by nie był, jest przecież O POLSCE. Oczywiście ta dosłowność jest również dowcipkiem, a nie wpadką w pracy.

W programie spektaklu monologi wewnętrzne uzewnętrzniono. Czyli można przeczytać, co postaci sobie myślą. Aspirantom, asystentom, artystom, aktorom szczerze to polecam, "listy do postaci", bo tak się to robi. Nie z przypisów, tylko z mięsa!

Czy spektakl się przyjmie? Czy przeniesie poza branżę, poza środowisko? No, nie mnie oceniać, bo ja jestem środowisko. Najchętniej obejrzałbym ten spektakl pozapracowo, w cywilu, bez zeszytu na kolanie, co z pomocą Bożą zrobię. propos Bożą: może na Boskiej? Na Boskiej Komedii. Może byśta zaprosili również "Hamleta" z Polskiego, robionego po sąsiedzku? (W Poznaniu teatry, te trzy najważniejsze, stoją bardzo blisko siebie i na jednej linii). To byłby prawdziwy beef, pojedynek na hip-hopy. "Hamlet" z Nowego już jest parodią "Hamleta" z Polskiego, choć ten wciąż w procesie...

"Ja jestem Hamlet" Agaty Dudy-Gracz jest zemstą na "Hamlecie" Szekspira, zemstą na tragedii zemsty. Bliskim mi duchowo manewrem o nazwie "teatrololo". Cierpkim pokazaniem "jak to wszystko nic nie znaczy" ("Płatonow"), to całe wielkie życie teatralne. No bo o co się tak ciskać? Mógłby być też tytuł "Wiele hałasu o nic". Reżyserka nam robi, jak kiedyś robiono papieżom, gdy obejmowali urząd: przypomina, że "sic transit gloria mundi", "tak przemija chwała świata". Prościej mówiąc: żeby ci nie uderzyło. Nie polecam twórcom progresywnym. Ten spektakl popełnia samobójstwo w waszym imieniu.



Maciej Stroiński
Przekroj.pl
25 maja 2019
Spektakle
Ja jestem Hamlet