Takich historii się nie gra, można je tylko przeżyć

„Taśma" – spektakl oparty na dramacie Stephena Belbera – to opowieść o trójce przyjaciół z liceum: Vince'a – strażaka i jednocześnie drobnego dealera narkotyków, Jonego – filmowego reżysera i Amy – asystentki prokuratora rejonowego. Spotykają się po 15 latach w jednym z tanich hotelów w przeddzień premiery Jona.

„Taśma" – spektakl oparty na dramacie Stephena Belbera – to opowieść o trójce przyjaciół z liceum: Vince'a – strażaka i jednocześnie drobnego dealera narkotyków, Jonego – filmowego reżysera i Amy – asystentki prokuratora rejonowego. Spotykają się po 15 latach w jednym z tanich hotelów w przeddzień premiery Jona.

Jednak tematem ich rozmów wcale nie jest festiwal filmowy...

Od 15 lat między przyjaciółmi toczy się gra, w której nie do końca wiadomo, kto jest reżyserem. Każdy z nich nosi w sobie tajemnicę, która go wewnętrznie toczy jak robak. Każdy zgrywa kogoś innego: Vince – zdemoralizowanego cwaniaczka, John – człowieka sukcesu, Amy – strażniczkę sprawiedliwości (jest prawniczką i przyszłą żoną prawnika). Niby wszystko jest we względnym porządku. Tymczasem w trakcie godzinnego spektaklu każda z tych ról, w której żyją bohaterowie, zostaje stopniowo zdemaskowana. Początkowo dzieje się to za sprawą Vince'a, to on drąży dziurę w skale. Od piętnastu lat domyśla się, że między jego dziewczyną, a przyjacielem coś się stało, coś, co diametralnie odmieniło losy i relacje całej trójki... Widzowie obserwują, jak z minuty na minutę sytuacja wymyka się spod kontroli. Vince wywołał lawinę, która toczy się już sama...

Spektakl jest naładowany emocjami tym mocniejszymi, im bardziej są skrywane. Potęguje to scenografia. Akcja rozgrywa się w ciasnym, hotelowym pokoju. Dwa tapczany przedzielone nocną szafką, w głębi stoi sedes z rolką papieru toaletowego. Atmosfera dosłownie jest napięta. Ten psychodeliczny pokój odzwierciedla stan wewnętrzny całej trójki. Nie sposób w nim wytrzymać. Sytuacja, w której znaleźli się przyjaciele, jest jak klatka, z której ciężko wyjść. To klatka zamykana od środka, której nie otwiera się dobrowolnie.

Spektakl byłby nie do zniesienia, gdyby nie umiejętne rozładowywanie negatywnych emocji. Paradoksalnie jest w nim dużo humoru, niejednokrotnie czarnego, osadzonego w codzienności, we współczesnych kontaktach międzyludzkich, dzięki czemu widz może zobaczyć siebie samego w lustrzanym odbiciu. Bohaterowie „wkręcają" siebie nawzajem, okłamują, wyłudzają podstępem informacje, często używając gier słownych. Ta szermierka jest jedynym sposobem komunikacji tych, którzy coś ukrywają...

Szczególne brawa dla Magdaleny Popławskiej za przeprowadzenie widza przez historię Amy. Takich ról się nie gra. Można je tylko przeżyć.



Agnieszka Burek
Dziennik Teatralny Warszawa
5 lipca 2019
Spektakle
Taśma